MotoNews.pl

Volkswagen Golf VII 2.0 TDI 150 KM

18 marca 2015

Kategoria | Testy samochodów
Marka, model | ,
1volkswagen golf 2.0tdi dsg highline

Gdy będę miał 40 lat, zapewne wielu z Was się nie spodobam. Może i znajdzie się kilku desperatów, ale na pewno nie będzie to tak duża rzesza fanów, jak w przypadku VW Golfa. W sumie nad tym nie ubolewam i się nie dziwię, bo jak na czterdziestolatka ten Volkswagen jest bardzo stonowany i elegancki. A sentyment ciągnie wielu klientów do tego auta.
O Golfie słyszał każdy – nazwę wziął od wiatru, a nie od sweterka lub snobistycznego sportu, a jego 7 generacja została zbudowane praktycznie od podstaw. Jak to możliwe? Może nie widać tego z zewnątrz, ale naprawdę elementów z Golfa VI prawie w nim nie znajdziemy. Głównie dzięki temu VW Golf został laureatem tytułu Car Of The Year – niestety już 2 lata temu – w 2013 roku.

Oczywiście nie oznacza to, że Golf VII się już zestarzał! Jego wygląd jest tak klasyczny, że aż ponadczasowy i nie nudzi się. Volkswagen przyzwyczaił nas do bardziej ewolucyjnego niż rewolucyjnego podejścia do designu. Stało się tak za sprawą samych klientów, którzy cenią sobie konserwatyzm, co odzwierciedla się w wynikach sprzedaży marki.
Szczyptę szaleństwa producent dorzuca do specjalnych wersji Golfa, którego można nabyć z różnymi silnikami, w różnych wersjach nadwozia oraz specyfikacjach. Chcesz większy samochód ? – Variant lub Sportsvan. Marzy Ci się sportowiec ? – GTD, GTI lub R to Twój wybór. A może jednak chcesz zdobyć punkty u swojej dziewczyny, która ma bzika na punkcie ekologii? – zostaje Ci hybrydowe GTE. Rodzina państwa Golf jest naprawdę liczna.

Powracając jednak do naszego testowanego egzemplarza, Volkswagen Golf w granatowym lakierze, na 18-calowych felgach, z dumną plakietką TDI wyglądał dobrze. Oczywiście na tyle, na ile pozwolił niemiecki styl projektowania – funkcjonalny do bólu.

W nadwoziu nie zabrakło kanciastych przetłoczeń oraz chromowanych wstawek o zachowawczym wyglądzie. Najciekawsza jest ta podłużna, srebrna listwa na przednim grillu, która ma różne kolory w zależności od wersji modelu (w GTI czerwona, a w GTE niebieska).

Dużo więcej dzieje się we wnętrzu auta. Jestem fanem ergonomicznego i prostego stylu, w jakim utrzymano kabinę samochodu. Volkswagen jest w tym mistrzem, a dzięki dobrym materiałom (głównie plastik) i gustownym uzupełnieniom (srebrne wstawki) dodał wystrojowi subtelności oraz elegancji. Mamy tu coś w rodzaju namiastki klasy premium, a to przecież zwykły, pospolity kompakt. Za tą małą iluzję VAG ma u mnie ogromny plus.

Wnętrze Golfa jest kompletne. Przestrzeń w środku wykorzystano perfekcyjnie, więc wszystkie nasze „szpargały” znajdą swoje miejsce w schowkach. Narzekać nie będzie także czwórka pasażerów podróżujących Golfem. Piąta osoba ze względu na wysoki tunel środkowy może mieć problem. Co innego, jeśli chodzi o same fotele, które dzięki trzymaniu bocznemu pozwolą kierowcy spokojnie prowadzić auto. Dodam tylko, że wyposażono je w elektryczną regulację ustawień.
Volkswagen Golf VII generacji zaskoczył mnie też zaawansowaniem technologicznym. 8-calowy wyświetlacz dotykowy skrywał w sobie możliwość sterowania zarówno systemem multimedialnym (USB, HDD, CD, BLUETOOTH), jak i podglądu obrazu z kamery cofania, możliwość wyboru trybu pracy auta (Normal, Comfort, Eko, Sport) oraz innych ustawień samochodu – a nawet wyłączenia ASR.

Kolejnymi pozytywnymi aspektami były: aktywny tempomat (działa wyśmienicie, nawet przy hamowaniu do zera) oraz asystent pasa ruchu, który potrafi skręcać kierownicę, ale niestety gubi się przy rozwidleniu pasów. Gdy dodamy do tego jeszcze fenomenalną, 6-biegową skrzynię DSG, to z Golfa robi się auto prawie autonomiczne – przynajmniej przez 45 sekund.

Dobre prowadzenie Golfa to zasługa niezłego układu kierowniczego, komfortowego zawieszenia (wyłapuje zarówno miejskie i pozamiejskie pułapki drogowe) oraz samego turbodiesla – bardzo dynamicznego i oszczędnego zarazem. Przy 150 KM mocy generuje 320 Nm maksymalnego momentu obrotowego oraz wspaniałe osiągi. 8,6 sekundy do setki lub 216 km/h prędkości maksymalnej to naprawdę wystarczający wynik dla statecznego „kompakta”. Dzięki temu Golfem VII generacji jeździ się przyjemnie, zwłaszcza w długich trasach.

Okiem przedsiębiorcy

Popularność Golfa VW zawdzięcza nie tylko jakości, lecz także dobremu skalkulowaniu produktu. „Siódemkę” można nabyć już za 62 tysiące złotych, co jest niezłą propozycją. Niestety doposażenie auta oraz wybór 2.0 TDI powoduje, że samochód osiąga cenę 80-90 tysięcy zł. To kwota mniej akceptowalna, ale co powiedzieć o 130 000 zł za nasz testowy egzemplarz? Owszem, ma on wszystko czego dusza zapragnie, ale nie znam nikogo, kto dałby tyle za Golfa. Dobrze chociaż, że ekonomiczny silnik średnio zadowalał się 6-7 litra ON na 100 kilometrów.

Są również inne aspekty, którymi Golf potrafi wprowadzić użytkownika w zdenerwowanie. Dla mnie sporą wadą był elektryczny hamulec ręczny (z funkcją Auto Hold) lub 380-litrowy bagażnik, który może czasem nie zaspokoić potrzeb przeciętnej rodziny. Kolejnym problemem jest pewien stereotyp, który przylgnął do tego modelu– dyplomatycznie stwierdzę, że nie jest on raczej pochlebny.

Jak zatem ocenić Volkswagena Golfa VII? Ma on dobre i złe strony, ale mnie osobiście podróżowało się nim bardzo przyjemnie i mimo, że autu przypięto mu łatkę pospolitości, mógłbym to robić na co dzień, bo plusów było znacznie więcej niż wad. Szczerzę życzę mu kolejnych 40 lat produkcji – niech tylko trochę stanieje i będzie idealnie!

źródło: auto-strefa.pl