Nie pij wodki nie pij wina kup se rower ukraina

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
No wlasnie ostatnio na ulicach wawy obserwuje powrot w/w sprzetu na drogi. Co powoduje ludzmi ktorzy nimi smigaja ??? Bo nie moge zrozumiec jak mozna jezdzic na czyms takim

A moze mojego orcana i gazele powinienem odrestaurowac i poczuc sie stajla

pozdr
  
 
A mnie to nie dziwi , bo przy obecnych cenach paliwa to chyba sam sie przerzuce na rower

Wczoraj jak lałem paliwsko za 4.11 za litr to mnie skrecało, nalałem za 50 i co z tego miałem - tylko 20 minut śmigania po szuterku
  
 
Nom to prawda. Z ropą podobnie. Za PRL'a ropa to była wilka taniocha. jeszcze jakieś 2 - 3 lata temu ropa była po jakieś max 2,50 a bena jakieś 3,50. Pamiętam jak ojciec kupował mi bene do rometa za 10 zł miał jakies 3,5 litra a teraz ma poniżej 2,5l. Po prostu chamstwo w tej Polsce. wczoraj wróciła moja siora z Egitpu (wyjazd na 1 tyg.) i powiedziała mi że tam bena za jakieś max 1zł
  
 
Bo taka jest q.wa polityka polskiego rządu. Mówili dziś w telewizorni że cena baryłki na zachodzie nie rośnie tylko polski rząd nawala coraz to wiekszą akcyze czy tam jakiś inny debilny podatek . Mogliby otworzyć Oswecim, miałbym robote za palacza
  
 
Odkopałem temat i zostanęchyba górnikiem miesiąca. Ale czytając narzekania na ceny paliwa w porównaniu z dzisiejszymi nie mogłem sie oprzeć pokusie ich porównania.Co do ukrainy to nieżle sobie radzą i porównywalne do holenderskich przykład ogłoszenie sprzedam 4.11 za litr... ach juuu...
  
 
ceny są niezłe. mnie nie było w Polsce jakieś pół roku, wracam i paliwko prawie 1zł droższę, żesz ku**wa
  
 
ło matko!

Jeszcze większego oftopu tutaj nie widziałem. Temat wymarły jakieś 11 lat temu. Pierwszy post, gdzie jest pytanie dlaczego te rowery z czasów PRL przeżywają swój renesans, a reszta komentarzy to już narzekanie na cenę benzyny... No to się nazywa zboczyć z tematu...


Ale tak już poważnie odpowiadając już wprost NA TEMAT - to fakt, że rośnie świadomość w ludziach, że rower to też pojazd, a taki ROMET - Wagant, Gazela, Turing czy ZZR-ka z lat 60-tych jest tak samo zabytkiem techniki, jak Komar, Maluch, Poldek, Nyska, Star czy Niewiadówka. Pojazd to pojazd, a czy ktoś lubi rowery czy nie - to już jego prywatny problem...

Sam się interesuję zabytkowymi autami (mam kilka Nys i Syrenkę 102), ale oprócz tego mam 2 rowery ZZR Łucznik z 1955 i 1966 roku oraz Rometa Turinga z 1982 roku...

Szczerze mówiąc - wolę nawet na codzień jeździć moim "Łucznikiem" z 1955 roku niż chińskim góralem, który ciągle się psuje. Na dodatek mam koła 28 calowe, a nie 26, więc się tyle nie namacham...

Swoją drogą to dziwię się wielu mieszczuchom, którzy wszędzie, ale to wszędzie muszą dojechać swoim autem (zakupy - auto, praca - auto, kiosk - auto) nawet, jak mają do celu kilkaset metrów. Nic tak nie zarzyna samochodu, jak krótkie trasy. Na dodatek stanie w korkach, szukanie miejsca do parkowania... ale co tam?!?
Dla nich komunikacją miejską jeżdżą same "buraki", a na rowerach to według nich jeżdżą same lumpy, których na własne auto nie stać...
Byle tylko pokazać wszystkim wokoło: "patrzcie ludzie - ja mam samochód!"

Jak mawia stare przysłowie: "chłop wyjdzie ze wsi, ale wieś z chłopa nigdy"

No i co z tego, że mają auta? Ja też mam auto, ale po mieście wolę jeździć na rowerze, jak się kisić latem w korku w aucie
Samochód jest dla mnie na dalsze trasy - tak jest zdrowiej i dla mnie i dla mojego auta, którego nie "dobijam" krótkimi trasami...

[ wiadomość edytowana przez: Historyk1985 dnia 2016-06-13 01:40:16 ]