Wyjeżdżać gaz do końca czy nie?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Nasunęło mi się takie pytanie ostatnio właśnie.......
Wyczytałem na jakiejś stronie fachowej, chyba firmy Auto Gaz Centrum, że "niedopuszczalne jest wyjeżdżanie gazu do końca" - należy zawsze coś zostawiać........dlaczego?
Z koleji w innym miejscu zobaczyłem opinię, że wyjeżdżając do końca każdy zbiornik unikamy problemu "słabszego gazu" ponieważ kiedy nie wyjeżdżamy resztek lpg to odkłada się na dnie butli dużo butanu i gaz robi się mniej energetyczny....ale to tylko "nieautoryzowana" opinia.......
Jak jest naprawdę? Wie ktoś ? Dlaczego nie wyciągać butli do dna?
  
 
Przede wszystkim dlatego, że jak Masz już bardzo mało w butli to jeździsz na za ubogiej mieszance, a to w prostej lini prowadzi do wypalenia zaworów i gniazd. Co do opinii, że na dnie zostaje butan to nie do końca prawda, bo gaz ze zbiornika jest podawany właśnie od dołu (wylewa się), a nie zasysany do góry smokiem (jak to ma miejsce w zbiorniku benzyny). Owszem jest tak, że butan jako cięższy opada na dno, ale to zjawisko można pominąć. Oczywiście mówimy o wyjeżdżaniu gazu aż go zabraknie, a nie np. do zapalenia rezerwy i jeszcze kilkanaście - kilkadziesiąt km. (w zależności jak jest ustawiona rezerwa).
  
 
Co za bzdety. Jezdzi sie dotad az przestaje ciagnac. Potem przelaczasz na benzyne (lub sam sie przelacza) i jedziesz po gaz. Tez problem ze cos sie gdzies odklada, albo cos jest za ubogie. Co to kogo obchodzi - ma jechac i tyle. O reszte ma sie martwic instalacja i jej sterowanie.
  
 
Hmmm....ja właśnie wyjężdżam lpg do końca, dokąd ciągnie i nie gaśnie ale całkiem możliwe, że to co Danek mówi jest prawdą......być może jest już wtedy zbyt uboga mieszanka no i zawory z gniadami mogą cierpieć

Oczywiście nic to......można tak jeździć pewnie aż do.......... remontu silnika lub "opchnięcia" komuś samochodu (co tam, niech się klient martwi )

Co do ukształtowania zbiornika to mi wydawało się , że toroidalny jednak ma odpływ trochę powyżej dna usytuowany..... i że faktycznie może tam zostawać trochę gazu (butanu).......
  
 
te dywagacje to chyba jakies nieco przeintelektualizowane!

Gdybym miał zbiornik 1000 l i uzywał do zasilania silnika stacjonarnego to pewno trzeba by jakieś mieszadło - aby sie ustrzec przed BUTANEM jednym.

W moim samochodziku - startuje na paliwku.
Wyjezdzam z garażu - bełtu , bełtu - gaz sie w butli rucha
jade kilkaset metrów po wybojach - bełtu , bełtu - gaz sie w butli rucha.
Automatyka przełacza mi na gaz i podaje wybełtaną, obruchaną, jednorodną mieszankę do reduktora.
jak ciśnienie gazu jest za małe - ta sama automatyka przełacza na benzynkę.
Kiedys próbowałem wyjeździc do spodu- roznice w pojemności niezauważalne. null
  
 
Stapoz, pogadamy jak zrobisz trochę więcej na LPG i będziesz musiał robić głowicę. Ja nie piszę tego, bo tak mi się wydaje tylko dlatego, że jest to faktem, widziałem już dwie głowice po takim traktowaniu. Jedna bo użytkownik chciał sobie zaoszczędzić i miał skręconą mieszankę, a drugą bo gość za każdym razem wyjeżdżał gaz do samiutkiego końca, aż mu silnik gasł. Przy małej ilości gazu w zbiorniku ciśnienie jest na tyle mał, że gaz nie da rady odpowiednio zasilić parownika i mieszanka jest za uboga i to mocno. To nie V generacja z pompą gazu w stanie ciekłym kolego. Jak nie Masz pojęcia na temat, o którym piszesz to się po prostu nie odzywaj

Gregor, dlatego napisałem, że to zjawisko (zbierania się na dnie butanu) można pominąć. Co do automatyki, to nie każda instalacja ją ma (a już na pewno nie te tańsze I i II gen.)


[ wiadomość edytowana przez: Danek dnia 2005-10-21 12:59:37 ]
  
 
Danek.......... a powiedz mi jak to jest z tym odpływem gazu ze zbiornika toroidalnego......jest na samym dnie i wszystkie syfy odpływają czy jednak nieco wyżej dna?

Co do słabego ciśnienia na końcówce gazu w butli to ja u siebie jakoś nie zauważam aby przy końcu silnik był słabszy. Ciągnie równo do końca a za chwilkę zaczyna rwać i koniec - gaśnie.
Skoro ciągnie równo do końca to pewnie i mieszanka jest prawidłowa, co?
  
 
To czy odpływ jest na samym dnie to zależy od budowy zbiornika. Przeważnie jest rzeczywiście nieco wyżej, ale niewiele.
A co do odczuć przy prawie pustym zbiorniku to proponuję takie doświadczenie.
Podłącz sobie miernik (woltomierz) do sondy lambda (koniecznie na zaciski sondy, a nie wejścia kompa benzynowego) i pojeździj z nim na małej ilości gazu. Poczuć nie poczujesz, a mieszanka pod koniec jest za uboga. Parownik nie ma jakiegoś ssaka i nie zasysa gazu, tylko "robi miejsce" na przejście ze stanu ciekłego w gazowy tego co zdoła się do parownika przedostać pod wpływem ciśnienia ze zbiornika.
Zauważ, że jadąc na "oparach" i delikatnie operując pedałem możesz jeszcze przejechać spory dystans, ale jak depniesz to silnik się zadławi, odpuszczenie pedału i dalsze spokojne operowanie nim pozwala dalej jechać. Jaki wniosek? Gaz przechodzi w stan lotny już przed parownikiem i przy większym obciążeniu parownik nie jest w stanie dostarczyć wystarczającej jego ilości.
Ale to tylko moja osobista opinia. Ja staram się nigdy gazu do zera nie wyjeżdżać. Dlaczego, to już napisałem. A co kto zrobi to jego decyzja.
Kurde chyba mam dziś zły dzień
  
 
Danek,
na gazie jezdze od ponad 8 lat. To moj trzeci samochod z gazem. Lacznie zrobilem ponad 250tys na gazie. Wiec daruj sobie takie teksty.
  
 
Stapoz, no właśnie 250 tys. na 3 samochody to daje średnio ok. 83 tys. na auto, a więc skutki Twojego jeżdżenia na ubogiej mieszance odczuwa zapewne następny właściciel .
Nigdzie nie napisałem, że głowica leci od razu.


[ wiadomość edytowana przez: Danek dnia 2005-10-21 15:47:18 ]
  
 
głowica leci tak czy inaczej, pali sie w niej jakis syfiaty ruski gaz z krowiego gówna rasy środkowosyberyjskiej od wuja władymira..
nie ma znaczenia czy go wyjade czy nie..
taki temat to juz sztuka dla sztuki..
  
 
Cytat:
mille
Wysłany: 2005-10-21 15:59:15

głowica leci tak czy inaczej, pali sie w niej jakis syfiaty ruski gaz z krowiego gówna rasy środkowosyberyjskiej od wuja władymira..
nie ma znaczenia czy go wyjade czy nie..
taki temat to juz sztuka dla sztuki..


Dla mnie takie teksty to już EOT
  
 
Ja mam 110 tys zrobione na LPG tym poldem. Poldek ma teraz 154 tys km przebiegu. Odpalam zawsze na LPG , parownik zmienilem 30tys km temu. Zawsze wyjezdzam LPG do konca, przelaczam na bene i jade zatankowac LPG.

Moim zdaniem jak sie tankuje na dobrych stacjach a nie u pana kazia w ogrodku to nie ma sie co bac.

pozdr
  
 
Myśle, że Danek ma sporo racji. Oczywiście to tak jak z papierosami jedni palą 40 lat i nic im nie jest, a drugi pali 5 lat i już ma raka. Każdy może jeździć jak chce. Są silniki, które lepiej znoszą gaz a są i takie które gorzej. Nie obraź się Thaniel ale polonez to nie jest najlepszy przykład. Generalnie polonez potrafi wiele znieść. Pamietaj że silniki poloneza były konstruowane w czasach kiedy o benzynie 94 oktany można było pomarzyć. O ile się nie myle to pierwsze silniki miały zalecenia min. 78 oktany.
pozdr
  
 
Tak kiedys byly projektowane pod "niebieska" ale moj ma w instrukcji zalecana 95Pb ... uwazam ze jest to dobry przyklad wlasnie z uwagi przestarzala konstrukcje

Jednak ja uwazam ze wazniejsza jest tu jakos tankowanego gazu. Ja tankuje tylko na StatOil, Shell i BP

Kiedys przy zmianie parownika mialem problemy z regulacja i 2 razy gazownik stwierdzil ze trzeba butle oczyscic czy cos. Raz mialem pelna butle gazu z shella i wlasciwie caly "wyparowal", drugim razem mialem gaz z orlenu i psyknal tylko a reszte trzeba bylo noprmalnie wylac z butli

pozdrawiam
  
 
Cytat:
głowica leci tak czy inaczej, pali sie w niej jakis syfiaty ruski gaz z krowiego gówna rasy środkowosyberyjskiej od wuja władymira..
nie ma znaczenia czy go wyjade czy nie..
taki temat to juz sztuka dla sztuki..



Hmmm........ według takiego rozumowania to wyglądało by, że to co wypisuje w ostrzeżeniach na swojej stronie poważny zakład instalacyjny LPG to jakieś "brednie", "bzdury" i brak profesjonalizmu......po prostu demagogia (taka propaganda a'la PiS ).......