2018-04-10 08:25:51
Skrzynka złożona, wrzucona na swoje miejsce. Oczywiście najpierw próba olejowa, czy cieknie
Test wypadł pomyślnie. Dokrecenie poprzeczki i na samochód.
Skonstruowany koszyk do skrzynki pomógł
Jeszcze udało mi sie przypomnieć, że przecież nie mam uszczelki portków a także nakrętek miedziannych. Pojechałem do największego i najstarszego tłumikowca i udało się, ostatnia uszczelka moja
Jak to dobrze mieć kilka samochodów, przynajmniej można jedno robić i resztą jeździć lub wszystkie robić i nie mieć czym jezdzic
Tak więc w wielką sobotę dokończyłem prac skrzynkowych ale także zająłem się problemami układu chłodzenia. Najpierw pompa wody, ktora mimo dokręcenia przepuscila ciecz. Tak to jest jak autko stoi.... wszystko sie bardziej psuje.
Dostała nową uszczelkę, za grubą...
wiec trzeba było pokombinować coś niecoś. Pojechałem do pracy i nie miałem jak zakupić płynu chłodniczego, wszystko czynne do 13. Tuż po wymianie zaworu ceramicznego CO pojechałem za płynem. Na 1 stacji borygo - 5litrów 76 zł.... cenią się. W końcu znalazłem dynagel na którejś z kolei i uradowany do domu. Wstępnie uzupełniłem braki. Autko prawie gotowe. 1 dzień Świąt i 1 przejażdzka po regeneracji podzespołów.
Wstępne testy przebiegły pomyślnie. Na razie wycieków brak. Kolejnego dnia już dluższy wyjazd, kolejne kilometry zrobione. Nadal sucho. Wymiana oleju i filtrów w końcu, 5w50 VR1 i można jezdzić.
Wyskoczył mi wyjazd na Sk. Nie było zbyt dużo czasu by posprawdzac w 05 wszystko zatem na szybko wyregulowalem luz zaworowy, wymieniłem wycieraczki, dokupiłem pasek klinowy, regulator napięcia do schowka i w droge!
Muszę przyznać że wyjazd całodniowy, z przygodami jak to zwykle ma miejsce i oczywiście prądowymi przygodami.
1 postoj tankowanie, gdzie kazali zapłacić 2zł za kibel na polskiej stacji, dramat.
Postoj 2 trzeba sprawdzić czy coś nie cieknie, czy wszystko dobrze.
Bez większych problemów pokonana przełęcz słowacka. Wjeżdamy do miasta a tu LADA saloon
NIestety salon zamknięty bo niedziela.... aż szkoda bo była by atrakcja. Widoki niesamowite.
Przystaneliśmy na przystanku autobusowym, by sprawdzić trasę a tu nagle podchodzi babcia i pyta dokąd jedziemy. Mowi ze zna Polski bo miała narzeczonego w Warszawie. Tak więc podrzucilismy babcie na stopa ponad 50km.
Pyta kolega czy mozemy sobie pamiatkowe zdjęcie zrobić, na co babcia odpowiada "SELFIE!"
Oj ciekawa podróż i to bardzo. Po drodze w salonie Subaru ujrzalem VFTS 07. Jak nakazuje obowiązek należy się zatrzymać. Niestety chinczyk telefon nie zapisal zdjec, zostawil tylko silnik
Poprosiłem o otwarcie maski, ekipa niesamowita. W sumie nie trudno bylo się porozumieć.
Poogladalismy fure na lawecie, wszyscy weseli,serdeczni i chyba zdziwieni bo nie mysleli ze takie auto zobaczą i to na czarnych blachach. Chcieli tylko żebym odszedł na pełnym gazie
W dordze powrotnej po zrobieniu zakupów zaczęły się problemy. Wyjazd z parkingu i pozar w aucie, siwo! Instalacja....
Strach kupa szukanie gasnicy ale ustalo. I co tu zrobić.... jedziemy dalej. Może sie uda. Dojechaliśmy do miasta naszego, dotankowanie/litrażowanie - 8,6lLPG/100km po górach, nie ma tragedii. Kluczyk w stacyjke i znowu siwo..... pożar.
Nie obyło się bez konsultacji jak to zwykle przy awarii.... przerwały się przewody, wręcz poprzecierały z przełącznika zespolonego robiąc zwarcie po stacyjce. Tak to jest. Każdy kozak jak coś trzeba zrobić, dumny ze wymienił/naprawił ale nie wie czy dobrze poprowadził przewody... Za mocno je upiąłem wymieniając całą wiązkę na aucie i taki tego efekt. Tak to już jest. Prąd od zawsze płata mi figle.
Czy ktoś jeszcze coś poza Adamem coś robi przy Ładzie czy wszyscy mają zastój?
Chętnie zobaczył bym czyjeś naprawy bo pustki tu na forum jak w wolną od handlu niedzielę.