2015-06-26 10:33:16
Pojechałem z lawetą, ale Łada wróciła ponad 400 km na kołach
Mieliśmy po drodze jedną małą awarię.
Przed rondem w jakimś pipidówku zgasła i za cholerę nie chciała odpalić.
Stacyjka była tylko do zapłonu, a odpalało się przyciskiem od windy towarowej ukrytym pod deską . Ot taki patent.
Po szybkiej naprawie i wystudzeniu przekaźnika. Dojechała bez problemu.
Posiadała gaz, który był praktycznie nową instalacją.
Po powrocie, zostały przeprowadzone następujące prace:
- gaz wyleciał z hukiem
- wyregulowany gaźnik
- zapłon + nowe kable+ świece.
- wyjęcie wszystkiego z bagażnika- gratów od metra - części zapasowych
- suszenie całego wnętrza
I tak na okazjonalnych jazdach po okolicy dziabneło 1.5 roku.
Jako, ze tych aut trochę jest, należało w końcu zająć się biała damą.
I tak:
Rozebranie praktycznie do gołej budy.
Piaskowanie spodu i newralgicznych miejsc objętych korozją.
Blacharz+lakiernik.
-----------------
Prorok , czy co......?