2017-12-05 19:58:21
Cześć, postanowiłem podzielić się wrażeniami z pierwszego okresu intensywnego użytkowania samochodu na co dzień. Ogólne spostrzeżenia są jak najbardziej na plus. Samochód pokonał ze mną od kupna prawie 8 000 kilometrów niejednokrotnie robiąc spore dystanse dzienne. Załadowany po dach pokonał 400 km na trasie Rzeszów – Lublin – Rzeszów, ma za sobą pierwszą dalszą podróż w Bieszczady i na Ukrainę. Tam wzbudził niemałe zainteresowanie celników, a ukraińskim drogom poddał się tylko cylinderek tylnego bębna.
Przez okres wakacji z powodu wyjazdu za granicę samochód został odstawiony do garażu i postawiony na kobyłkach
. Po prawie dwumiesięcznym postoju zapalił 'od strzała'. Następnie zostały wykonane następujące prace:
- wymiana wspomnianego cylinderka
- wymiana łożysk dwóch kół
- drążek środkowy
- termostat
- wymiana oleju i filtrów
Kolejną bolączką były notoryczne ubytki płynów ustrojowych. Zostały uszczelnione:
- miska oleju
- dekiel rozrządu
- pokrywa zaworów
- most
Wymieniono też zbiorniczek płynu hamulcowego. Sytuacja z wyciekami się poprawiła, ale stan fabryczny jest raczej trudny do osiągnięcia.
Jeśli chodzi o gadżety z epoki, do samochodu wleciały:
- papierosy POPULARNE
- pies z kiwającą głową
- naklejka PL na tylną szybę
Później nastąpił okres, który trwa do teraz, gdzie robię autem około 250 kilometrów tygodniowo. Komfort użytkowania gazu nie był najlepszy, więc zabrałem się za regeneracje reduktora. Wymieniłem sparciałe węże wody i uszczelniłem wejście w osłone filtra powietrza. Łada pali 13l LPG po mieście i około 10l w trasie. Jak myślicie, to chyba akceptowalny wynik?
W międzyczasie wymieniłem kiepskie i brzydkie chińskie radio na lepiej grające i wyglądające, z kilkoma przydatnymi współczesnymi funkcjami (bluetooth, mp3, aux) - także od producenta z Kraju Środka
.
Jakiś czas temu dostąpiłem przyjemności zawiezienia kolegi Ładą do ślubu. Poniżej krótka relacja:
Teraz nadeszła zima i pierwszy raz w moich rękach samochód będzie musiał zaprzyjaźnić się z solą na drogach. Mam nadzieje ze przetrwa zimę bez problemu. Do zrobienie przez ten okres będą na pewno:
- wymiana zaworu nagrzewnicy (zaparowane szyby jak w radzieckim czołgu)
- pływające i spadające obroty na gazie (brak pomysłu na rozwiązanie)
- znalezienie dobrego mechanika starej daty, który wyreguluje wszystko co tego wymaga i rzuci fachowym okiem na silnik. Może macie kogoś takiego w Rzeszowie lub szerko pojętych okolicach?
Pozdrawiam