2002-12-03 12:38:18
Już sam wyjazd na zlot był kozacki... do domu wróciłem w sobote o 7:20 rano... (gdzie byłem wcześniej i co robiłem to już moja prywatna sprawa) Po zmianie białej koszuli na sweter zabrałem się za śniadanko (jeden gryz i telefon... Potryk był już pod Pabianicami) Po kawce wyruszyliśmy po moją lepsiejszą połówkę i na trase... (była 8:30) Ok. 9:15 nastąpiło poznanie Sz.P. Macieja Różalskiego i ciąg dalszy trasy nastąpił... Panowie jadący przede mną Calibrą 4x4 nie mogli zrozumieć, że Bestia z napędem na tył przy prędkości 170km/h na mokrej nawierzchni ma problemy z poślizgami kół... ale po szybkiej modlitwie i pocieszeniu, które usłyszałem od mojej pasażerki, stwierdziłem, że trochę odpuścimi... Do piachu nam się nie śpieszy...
O godzinie 12:30 dotarliśmy na ową płytę lotniska (bodajrze dla helikopterów, gdyż nic innego by tam nie wylądowało...) Po rozmowach trwających 10min miałem wracać do domku... Gdyż rozczarowanie było tak wielkie, że szkoda gadać... (ci którzy byli kiedykolwiek na LOB wiedzą i co chodzi...)
W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować :
Marcinowi D. --> Dramarowi
Robertowi B. --> Resowi
Ryszardowi (?) -->Cleberowi
oraz kuzynce Roberta
za przenocowanie i nakarmienie dwóch osób (mnie i Marty)
Weekend ten wspominamy wspaniale... szczególnie ww. ludzi...
Po 10min zlotu OKP udaliśmy się na starówkę
(po drodze nie obyło się oczywiście bez wkręcenie Bestii na obroty... PS. Janusz odcinasz ładnie ci chodzi
)
Po 5 godzinach zwiedzania udaliśmy się po Bestie i pojechaliśmy do naszej noclegowni, gdzie po gruntownym odswieżeniu się i wypiciu kubasa herbatki doszedłem do siebie
Po kolacji nastały (jak zwykle) wieczorne rozmowy braci LOB
(Jesus... K... ja P...)
ok. 24 udałem się na spoczynek do nagrzanego wcześniej łóżeczka
Około godziny 10 w niedzielę usłyszałem słowa Roberta: "Wstawać tygrysy!!" (czyżby była to jakaś aluzja?? :roll
Po obfitym śniadanku zaczeliśmy się zbierać do domków...
Trasę z Krakowa do Mysłowic (60km) pokonałem razem z Dramarem i Cleberem... nie wiedzieć czemu jak tylko mój prędkościomierz pokazywał 200km/h i już miałem wyprzedzać Dramara on nagle oddalał się ode mnie na znaczną odległość
Musze dodać, że pogoda była wspaniała!! sucho i dość ciepło... Śląsk opuściłem z słońcu
, które opuściło mnie dopiero za Częstochową...
PS. Podczas tego pędzenia na zlot za Junixem (czarna Cali 4x4) rozwaliłem wydech (urwałem wspornik
) naszczęście wczoraj wszystko zostało naprawione
Pozdrawiam
Piotr N --> Młody_Omega
-----------------
*** LOS OMEGAS BESTIALES ***
"po co mi eSka na malucha!?"