Pojazdy z FSO a podróże..... :D - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Mustang Ty doładuj sobie konto w komórce jakby co
A generalnie co do moich podróży, to poldkiem RAZ udało mi się wyjechać poza kraków. Zawsze psuł się w okolicach 100 metrów od tablicy "koniec Krakowa".
Kantem czerwonym zawsze dojeżdżałem do celu bezproblemowo, jak już się coś psuło, to po powrocie
Brązem jak dotąd najdalej pojechałem do Brodów i spisał się wzorowo, oprócz tego, że może troszkę nadwyręzyłem mu pierścionki, bo lecąc 150 dopiero po kilku kilometrach zauważyłem, że przy tej prędkości ma ponad 6000rpm. Ale byłem przyzwyczajony do silnika polonezowskiego, który wydaje całkiem inne dźwięki i przy 6 tysiach jęczy jakby ktoś widelców powrzucał do cylindrów.
Ale generalnie nie miałem jeszcze żadnej awarii i myślę, że w najbliższym czasie się nie zanosi
Pozdrawiam
  
 
Z racji mojej pracy zdarza mi sie kiziorem (nie jestem katem - samochód jest do jazdy a nie do stanie, a corsa nie bede jeździł w trase, bo sie nie nadaje) robic traski po 400 - 800 km za jednym zamachem. Czasem sie zdarza, że jednego dnia robie jedną drugiego kolejną. w 6 miesiecy zrobiłem 20 000 km.

Awarii praktycznie brak, a jak już sie zdarzały to takie które pozwalały naprawić na miejscu w dwie minuty albo dojechać do domu (głównie pierdoły). Najpoważniejsza to zerwanie łańcuszka nierządu 3 km od domu i 4 awarie aparatu (przerywacz, peknięta kopułka, w końcu zatarcie i padnięty moduł).

Ze sobą woże podstawowy zestaw narzędzi + zapasowy aparat zapłonowy.
  
 
jak miałem poldka to zrobiłem nim dwie fajne trasy. pierwsza do brukseli i amsterdamu ( zero problemów ). druga była trochę dalej bo do barcelony! na miejscu zerwała się linka od sprzęgła,ale ogólnie jazda bez problemów
  
 
Jakies 4 lata temu jechaliśmy "zabynciem (fiaciorkiem) do Kołobrzegu, jakieś 210 km w jedną stronę. Nic problemów, po prostu FSO to najwietniejsze samochody. A no była 1 awaria ale to było wjechanie w rów jakieś max 50 km przed Kołobrzegiem ale to wina ojca (kierowcy) do sobie jakoś wjechał ale dzięki mnie jakoś się wyjechało . W tym roku teżś jadę do Kołobrzegu rodzinką ale już poldkiem, ostatnio jak też jechaliśmy tym samych poldkiem 2 lata temu jechało się ładnie 0 awarii i wjazdu w rów .W sumie to fiacior najdalej to kierunek kołobrzeg jechał (klika razy) a poldek wa-wa ale to jechał poprzedni właściciel i to chyba .
  
 
ja w tym roku byłem Poldkiem w Bieszczdach, autko było zapakowane na full (przycierał chlapaczami o jezdnię) do tego przyczepka. Pokonaliśmy serpentyny i podjazdy , często na dwójce, raz nawet na jedynce. Ale poldek dał rade bo twardy jest w sumie wyszło ok 1300km . jedyną awarią był flak.

edit:
właśnie policzyłem zużycie PB95....wyszło 7,5l / 100km

[ wiadomość edytowana przez: roman16 dnia 2005-07-23 18:36:43 ]
  
 
Ja (moim poprzednim i obecnym kantem)zapierniczam po całej Polsce.Mam oczywiscie ze soba zestaw kluczy płaskich oczkowych, kopułke,cewke zapłonowa,kondensator,ze 3 paski klinowe,kilka przewodów gumowych,jakies wkrety itp,(oraz od jakis 3 miesiecy programator pracy wycieraczek którego jeszcze nie wyjołem)
A najpowazniejsza awaria to wyj..... uszczelka pod głowica,z która wróciłem z W-wy do domu.(w miedzyczasie braki płunu uzupelniałem Coca Cola bo mi sie woda skonczyła)

A jutro kolejna trasa na Mazury....
  
 
krasek, trzeba bylo naszczac zamiast marnowac odrdzewiacz, hehe!
  
 
Cytat:
2005-07-23 21:26:28, PAGAN pisze:
krasek, trzeba bylo naszczac zamiast marnowac odrdzewiacz, hehe!



a jakby mi prxewody gumowe popaliło od moczu to co bym wtedy zrobił?
  
 
szukalem w necie przez dobre 2 minuty, ale nikt sie nie wypowiada o wplywie moczu na uklad chlodzenia w samochodzie, nawet naukowcy z nasa. widocznie mozna szczac. hehe!
  
 
Ja tam też się nudzę PAGAN i czekam jak będzie się coś działo.
PS. Jutro może Lanosem z 2000 roku pojadę do Szczecina ale to nic pewnego, ten lanos to w środku sam plastik i nic więcej.
  
 
Cytat:
szukalem w necie przez dobre 2 minuty, ale nikt sie nie wypowiada o wplywie moczu na uklad chlodzenia w samochodzie, nawet naukowcy z nasa. widocznie mozna szczac. hehe!



Ta to teraz trza sprawdzic odpornosc moczu na zamarzanie i moze uda sie opatentowac nowy srodek chłodniczy.

Ale z doswiadczenia wiem ze metale poddane długotrwałemu działaniu moczu koroduja!
Cytat:
2005-07-23 01:05:35, PAGAN pisze:
ano tak. przed kazda podroza trzeba sie upewnic, kto gdzie mieszka.



A jak jedzie sie w miejsce gdzie jest tylko kilku klubowiczów,
albo mieszkaja ze 100 km od miejsca awarii?
  
 
to dojada te 100km albo nie dojada.
  
 
Cytat:
2005-07-23 21:34:34, PAGAN pisze:
szukalem w necie przez dobre 2 minuty, ale nikt sie nie wypowiada o wplywie moczu na uklad chlodzenia w samochodzie, nawet naukowcy z nasa. widocznie mozna szczac. hehe!



Z tego co mnie gdzieś kiedyś próbowali nauczyć to mocz powyżej jekiejś tam tamperatury zaczyna świecić (związki fluoru - czy ki ch...)
  
 
to ja sie włacze do wiraży po Europie pojazdami marki FSO , niewiem czy Polonez z 95 to staruszek czy nie ale rok temu był z nami w Chorwacji , a po autostradach we Włoszech tez dał rade.Co prawda ja tam nim delikatnie powyżej 130 nie szarżuje . Dwa lata temu byliśmy w Bieszczadach no i tez wszystko sii , nawet do Kijowa pojechaliśmy . Jedyne co sie w trasie kopsnęło raz w Krakowie to był moduł. Także teraz mam w bagażniku ze sobą od znajomego ze sklepu moduł , linke sprzęgła , świece , pasek klinowy ,zielony kabelek, i kabl zapłon . cewke, i wszystkie mozliwe narzedzia . Odpukać nigdy nie korzystałem . Poldek ma 230 000 km ale stan jest sii . Hmm jak się dba to co ma się zepsuć??? wszystkie oleje wymienione , paski też , chyba że resor pęknie to klapa!! sie jedzie jak Titaniciem , jest kompletnie niesterowny. Mam takie skryte marzenia jechać do Marsyli do Saint-Tropez tym "Wehikułem Czasu" ale narazie $ brakuje. Pozdrawiam wszystkich posiadaczy tych pięknych dostojnych FSO-wskich maszyn.
  
 
historia godna podziwu, stefanos!
  
 
eee tam, jeździłem cały dzień z pękniętym resorem i da się jeździć
  
 
Cytat:
2005-07-23 00:47:08, Makaveli pisze:
Różnica jest podobna do różnicy pomiędzy piwem z Tesco a/i Leader Price'a Jest jeszcze Uno - to coś takiego jak "Kuntersztyn"

ku*wa Kuntersztyn to wypas browar. pamietam jak go pilem co tydzień jeszcze pamietam takie: Edel Maister znasz sorka za OT
  
 
EdelMaistera nie piłem, ale piłem Donnagera. Co dziwne, gdy kupiłem go w Tesco za 0.99zł/puszka, nawet dało się go wypić, a jak cenę podnieśli do ok. 1,5zł - sama woda

Osatnio kupuję nałogowo Palma - w Auchan kosztuje jakoś tanio, bo 2,39 - a piwko jest naprawdę niezłe

Nie ma to jak tanie browary, buehehehhe
  
 
co do browaru to piję zimny i aby miał napis mocne czy strong,a niezapomniany dla mnie jest smak wycofanego przez okocim piwa MAGNUM Browarów Dolnośląskich PIAST-co ja bym dał za butelkę tego napitku
a co do podróży-to z wrocławia 2 razy leciałem df'85 do zgożelca i na odcinku Wrocław-Zgożelec miałem czas 2 godziny z czego jakieś 80 km na A-4 a dalej przez Bolesławiec i Lubań a liczba awarii to zero,byłem też na opolszczyżnie robiąc w sumie jakieś 400-500 km i też bez usterki i nawet na Górę św.Anny się wdrapał-grunt to dbać o autko i przed wyjażdem go przejżeć-ja tylko płyny i powietrze w kołach(w zapasie też)sprawdzam i wio
  
 
Wyborny jest mocny Kaper - też ciężko go ostatnio dostać...

A z prawdziwych rzeźników polecam Amsterdam Maximator 11,6% - to jest prawdziwy wymiatacz - ostro kopie już po 1 sztuce! Drogi jest, ale jeśli chodzi o efekt, to warto Buahahahha....

Ale fajny off-top się zrobił