K r A K - Spoty i nie tylko - Strona 65

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
pewnie
może pogoda będzie ładna
  
 
25 marca minął, dziś jest 1 kwietnia, a tu ani widu a ni słychu spotu. Panie i Panowie co z Wami??
  
 
To może Majówka w Krakowie ok.20 Maja
  
 
Się obaczy
Jeszcze kawał czasu.
  
 
Ja bym sie pospocił już zapomniałem jak to było
  
 
Czekamy na chętnych do organizacji
Też bym się pospocił chętnie
  
 
Ja już pare spotów zorganizowałem może raz coś Ty zorganizujesz
  
 
No pasowałoby zrobić jakiego spota..najlepiej przed końcem kwietnia..bo wtedy bede musiał się pozbyć klasyka. Pozdroo
  
 
tia tego...
  
 
I tak dalej
  
 
Blyhaaa
  
 
Hm tu chyba już nikt nie urzęduje
  
 
"urzędowanie" jest zbyt oficjalne, ale "doglądanie" owszem
  
 
nie ma co dogląda bo nic sie tu nie dzieje (jak zwykle)
  
 
True, true
  
 
Panowie - szlachta !! co tam słychać u Was ?? pamiętacie mnie jeszcze ??
  
 
Jest tu jakiś Cwaniak?
Pewnie, że pamiętamy
Pokazałbyś się kiedyś w Kraku
  
 
Jak się nic nie dzieje, jak się dzieje.

Tia mimo, że nie pojechałem na kiełbaski to fajnie było. Na początek brak łożyska w moście, potem profesjonalnie nieprofesjonalny zakład mechaniczny, który profesjonalnie zepsuł jedno łożysko wraz z pierścieniem ustalającym. No i potem było już z górki. Bijąc się o "pożucenie auta na wekend pod garażem Jula złożyłem sobie półoś bez pierścienia ustalającego, naprawiliśmy jeszcze cieknący zapieczony hamulec przez jego wymianę, a potem się działo.......
Kuba zlał ze 132 jakieś 1,5 litra starego oleju zamieniając go na 4,1 litra nowego.
Polonez Jula otrzymał nowy fabrycznie funkiel nowy tłumik.
Julo poznał tajemną wiedzę odnośnie ustalania wydechu względem innych wystających elementów wydechu.
Śliwka w końcu pozbyła sie wału, ktory jak dotąd był nie demontowany z racji braku współpracy pewnych elementów z sygnaturką "fiat 8.8"
Po za tym nawiedzili nas i wspomagali mentalnie podczas prac nad autami:
Kajtek z nieznikającym uśmiechem i niewymienioną dwururką.
Nikon lansujacy sie swoim pięknie utrzymanym Scorpiakiem.
Bodziot w swojej przelatującej nad dziurami pandzie.
Bau tak z nudów.
W tym miejscu chcialem podziękować gospodarzowi za pomoc i wyścigowe przejazdy "ryczacym Polonezem" między sklepem, a j****m mechanikiem. Kubie za asyste przy tej p****j półosi i hamulcu, oraz nieocenionych radach i bystrości umysłu.
Niestety cała operacja z półosią będzie musiała być przeprowadzona ponownie przy pomocy kogoś kto wie więcej ode mnie o półosiach, a właściwie wie duuuuużo więcej, a ja nie wiem nic czyli Kajtku.
Drugie niestety, żadno Scorpio nie miało wczoraj V6 jakże przydatnej do swapu.
Trzecie niestety. Ponieważ wyglądałem jak skrzyżowanie rumuna z górnikiem po szychcie i byłem zj***** jak koń po westernie nie pojechałem na konsumpcyjną część spotu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie - vazyl






W dniu dzisiejszym kontynuowałem moją "walkę z półosiami", która zmieniła się w "walkę z resorami".
Udało się po ciężkich bojach otrzymać kompletną półoś, z profi wprasowanym łożyskiem i nasadzonym pierścieniem ustalającym. Niestety udało się tego dokonać po wycieczce do innego mechanika, który nie marudził, nie ściemniał i od razu stwierdził że się da, ale zacznijmy od początku. Jak wiadomo jestem ambitny, Kajtek też, więc stwierdziliśmy rano, "jak to my nie damy rady"? I się zaczęło. Ze ściągania łożyska bez narzędzi możemy zrobić doktorat. Z założeniem już nie było tak różowo. Wiadomo, jak się nie ma kolumny kierownicy od klasyka, to się łożyska nie założy. Więc pojechaliśmy szukać odpowiedniej rurki. Rurka dla "laików" musi być dłuższa od półosi, mieć odpowiednią średnicę, najlepiej o około 0.5cm większą od półosi, oraz ciężar, aby siła bezwładności pomagała nabijać łożysko. Ponieważ znalezienie tejże było dzisiejszego dnia zadaniem niewykonalnym, poddałem się i Kajtek zawiózł mnie do pewnego warsztatu. Jakież było moje zdziwienie kiedy raz, koleś powiedział -"nie ma sprawy, dawajcie tą półoś", za chwile zamiast wbijać wprasował je elegancko, a potem zapytał -"a pierścień". Ambitnie stwierdziliśmy - damy radę. Więc jeszcze dowiedzieliśmy się że w promocji wprasowanie łożyska mamy gratis i pojechaliśmy walczyć pierścieniem. Teraz mały przerywnik. Pamiętaj mechaniku młody aby nie zabierać się za ambitne zadania bez odpowiedniego wyposażenia warsztatu. Półoś z łożyskiem trafiła "do zamrażalnika" a pierścień "na palnik". Podgrzewało się..... podgrzewało...... i podgrzewało...... i Kajtek dodatkowo "palnikiem ołówkowym"(nie wiem jak to nazwać) ...podgrzewał..... i niestety nic to nie dało, bo pierścień wsunął się niewiele i zaklinował jakiś 1cm od łożyska. Troszkę się zmartwiłem, aleeee...... Pojechaliśmy na zakupy i przy okazji kabelków i świec do Scorpio zakupiłem jeszcze dwa pierścienie w razie czego. Potem wróciliśmy do pana "złota rączka" który powiedział nie ma sprawy - będzie na 17.00 I było, tak jak powinno być od początku. Po złożeniu wszystkiego do kupy, stwierdziliśmy, że trzeba jeszcze poprawić krzywo zamontowany most. Nie wiem czy pisać to w tym odcinku, ale odpięliśmy resor od mostu i ... się urwał jeden "wieszak"( a nie pamiętam jak to się profesjonalnie nazywa). Jako że na nowy dzisiaj nie było szans, zamknęliśmy garaż i udaliśmy się do domowych pieleszy. No prawie, byliśmy jeszcze u Jula po podnośnik i wiertarkę.

Podobno Toyoty się nie psują, pewnie tej zabrakło paliwa


Na tym palniku my podgrzewali tuleję i niesamowity bigos


Zamrażarka w domu służy do zchładzania półosi


I znowu wszystko rozbebeszone


Tak wygląda kompletna półoś przed zamontowaniem, w tle zniszczony pierścień


Resor odpięty od mostu - da się regulować wzdłużnie

Zbliżenie "demolki"


Właśnie, Wydzia ugościła mnie pysznym bigosem i sokiem jabłkowym. Kajtek jeździł ze mną po całym Krakostanie, a Julo bez mrugnięcia okiem wyposażył w drugi podnośnik i wiertarkę na jutro.
Dzięki.

ps. nie wiem czemu, ale dzisiaj permanentnie do Kajtka mówiłem Julo - zupełnie nie wiem czemu - przyrzekam poprawę.

CDN....
  
 
Jaki tu spokój, nanana
Nic sie nie dzieje, nananana
Nikt sie nie bawi, nanana
Wszyscy sie nudza, nananana

co tu taka cisza
  
 
Myślę..że niebawem można by się spotkać. Moj MR wlasnie przeżywa reaktywację. Musze troche popracować nad silnikiem i będzie można śmigać nim. Pozdroo