Termostat i jego wartości miernicze.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Niektórzy z Was wiedzą, że dziś odebrałem auto od blacharza, zostało poskładane po przygodzie z L-ką Już wcześniej okazało się, że escort nie kręci rozrusznikiem (post na forum), jednak lekkie pchnięcie na wstecznym i auto zapalało bez problemu. Napiszę, że wcześniej nigdy nie było najmniejszych problemów z rozrusznikiem.

Po ponad dwóch miesiącach od "niemania auta" moje podniecenie sięgało zenitu jak go odbierałem, fakt niekręcącego rozrusznika trochę psuł atmosferę, ale znów mogłem cieszyć się z wożenia czterech liter. Cieszyłem się tak z 10km, później, musiałem zostać "ściągnięty" z miasta. Dlaczego?

A więc podczas jazdy zaczęły się dziać jaja, po wyjechaniu z warsztatu przełączyłem "zasilanie" na LPG w celu sprawdzenia czy działa i działało, może około kilometra, potem objaw taki jakby zabrakło gazu, po prostu zdechł, więc powrót na Pb i było OK.
Po rozgrzaniu silnika zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. Najpierw zapaliła się kontrolka od ABS-u oraz niedziałający obrotomierz, myślę sobie ki diabeł, trzeba zjechać i tu następne dziwy, wraz ze wciskaniem hamulca zapala się kontrolka poduszki, po zdjęciu nogi z pedału gaśnie. Zatrzymałem się, wysiadam, patrze na światła, w lewym reflektorze, w tym od dzwona nie działają ani krótkie, ani długie światła, natomiast postojowe są OK, w drugim reflektorze działa wszystko. Postałem jakieś pół godziny, wsiadłem przekręciłem kluczyki, patrzę, a tu wszystko w normie, self test przeszedł normalnie, więc pchnąłem i zapalił.
Zadowolony i zdziwiony zarazem wracam do domu, po drodze, auto wpada lewą stroną w średnio zapadniętą studzienkę i znów zapala się kontrolka od ABS-u i pada obrotomierz, to samo co wcześniej dzieje się z kontrolką poduszek. Dojechałem do świateł, zapaliło się zielone i ruszam, po zmianie z 1-go na 2-gi bieg auto umarło, kontrolki tylko się żarzą.

Po przekręceniu kluczyka kontrolki na chwilę świecą normalnie, ale włączenie czegokolwiek innego znów powoduje ża zaczynają się żarzyć. Objaw jakby aku wyssane do końca było. Jeszcze nie miałem czasu pomierzyć ile ma prądu w sobie.

Macie jakieś sugestie co do przypadłości? Grzebie na forum, szukam informacji o tej elektryce, ale może ktoś z Was miał podobne problemy.
Generalnie to


[Edit: literówki]
[Edit II: zmiana tytułu]

[ wiadomość edytowana przez: Suchii dnia 2008-06-09 11:49:00 ]
  
 
Może nie pomogę zbytnio ale czy było coś spawane ??

Bo chyba trzeba odłączyć aku, gdzieś mi się kiedyś tak o uszy obiło, więc w tym momencie mi tylko to przychodzi do głowy. I może dla tego takie cyrki się dzieją ?

Co do świateł to może jest nie podłączona masa ?


[ wiadomość edytowana przez: MacFly dnia 2008-06-07 01:18:10 ]
  
 
dla mnie rozwiazanie proste podladowac Ako i sprawa jasna albo masz alternator rozwalony i podczas jazdy napiecie o swiatel radia itd. pobiera ci prosto z Ako

Pozdro )
  
 
Jak dla mnie - gdzieś nie ma dobrej masy. Sprawdź, czy idzie masa z akumulatora na karoserię, może przy robocie nie podpięli.
  
 
tez miałem takie cyrki ze zapałała sie kontrolka absu obrotomierz szalał i jak jak raz wjechałem na jakaś większa dziurę to zgasł i objawy były takie jakby akumulator był wyczerpany okazało sie ze nie miałem dokręconej klemy i robiła spięcie stykając sie z maską. może sprawdź przewody czy nigdzie nie są naderwane
  
 
Cytat:
2008-06-07 01:39:54, wyzyniak87 pisze:
dla mnie rozwiazanie proste podladowac Ako i sprawa jasna albo masz alternator rozwalony i podczas jazdy napiecie o swiatel radia itd. pobiera ci prosto z Ako Pozdro )



nie jest tak prosto, Aku było ładowane w warsztacie, bo nie chciał kręcić, a ładowanie z alternatora mierzyłem jakiś miesiąc przed naprawą, napięcia z włączonymi światłami jak i bez w normie, a i kontrolka od ładowania nie wskazuje na jego brak.

Cytat:
Może nie pomogę zbytnio ale czy było coś spawane ??

Bo chyba trzeba odłączyć aku, gdzieś mi się kiedyś tak o uszy obiło, więc w tym momencie mi tylko to przychodzi do głowy. I może dla tego takie cyrki się dzieją ?

Co do świateł to może jest nie podłączona masa ?


spawane było napewno, bo es miał wymieniany przedni lewy błotnik i przedni pas.
Szczerze, to od początku chodzi mi po głowie brak masy, ale zastanawia też niedziałający rozrusznik, może tam zwiera
  
 
no masa może być tutaj problemem. Jak ja odbierałem RS'a po wymianie rozrządu to nie działały światła od pasażera, pozycja działała, i świeciły się na stałe kierunkowskazy ztejże strony. Ogólnie miewam problemy z masą (przygasanie, żarzenie, obrotek) ale tym razem to było przegięcie A okazało się że koleś wyrwał kabelek od masy co jest przy zbiorniczku..

No i też co do jaj z lpg lub pb to może też tak być że podczas spawania ktoś nie odłączył aku i kompy padły... A no i to ładowanie sprawdź. Teoretycznie nawet z zerowym prawie aku mając ładowanie powinieneś jechać. Wiec moze alternator nie działa po dzwonie skoro stanął tak jakby brakło pradu.
  
 
Obejrzyj wszystkie przewody - w wątku o rozruszniku napisałem Ci co możesz oblookać.
  
 
Alternator???
Albo jakieś styki na kablach...
  
 
Perypetie z essim - ciąg dalszy...

Na początku chcę podziękować wszystkim za zainteresowanie i udzielone rady

A więc, polazłem wczoraj późnym popołudniem do auta, trochę światła jeszcze było, zaglądam pod maskę i szukam rozrusznika i proszę się ze mnie nie śmiać bo do tej pory nie wiem gdzie jest .
Ale do rzeczy. Zacząłem ruszać instalacją gdzie to tylko możliwe, ciągnę za te kabelki tu i tam i w pewnym momencie w ręce zostaje mi przewód zakończony "chłopcem". Wytargałem go przy lewym reflektorze (strona od "dzwona"), patrzę gdzie dziad idzie, i okazało się że wchodzi bezpośrednio do wnętrza auta przy pompie ABS-u. Podrapałem się po głowie, bo kabelek nigdzie nie włazi w wiązkę auta, stoję i kumam od czego to dziadostwo może być i w tym momencie eureka, wiem. Kabelek od alarmu do "krańcówki" która była w starym pasie przednim a w nowym jej nie ma.
Zaizolowałem dziada, podpiąłem aku, wsiadam i przekręcam kluczyki, lampki świecą jak powinny, zapalam światła, nadal OK i myślę sobie, spróbuje go odpalić. Wcześniej rozrusznik robił tylko "tyk" a teraz zagadał pięknie od pierwszego razu nie muszę chyba pisać jaki byłem szczęśliwy

No ale żeby nie było tak słodko, to wylazł następny "kłopot". Trochę pośmigałem wczoraj po mieście i.... auto się grzeje, nawet bardzo. Temperatura dochodzi do literki A i załącza się wentylator ale tylko na ok minutę nie zbijając temperatury, która nadal rośnie. Co jakiś czas wentylator załącza się ale zawsze na krótko i za cholerę nie chce zbić temperatury.
Przed dzwonem nigdy nie miałem problemów z chłodzeniem, długie stanie w korku nie było najmniejszym problemem dla auta, ba, ja nigdy nie słyszałem żeby mi się włączał wentylator, a teraz grzeje się jak cholera

Wymieniana była chłodnica na nową, może coś spierdzielili składając auto. Z chłodnicą też był problem, bo zamówiona została do silnika RKC i taka przyjechała, ale po wymontowaniu mojej starej okazało się że obie są różne. Nowa chłodnica na wysokość i szerokość była identyczna, ale za to o prawie połowę cieńsza i bez jednego króćca. Zapakowałem starą i pojechałem do specjalistów, posprawdzali i okazało się, że w aucie siedziała chłodnica od 1.6 . Kupiłem identyczną, bo skoro taka była to taka musi być . Dzwoniłem potem do znajomego który pracował w ASO Forda w czasach, kiedy essy były na topie, powiedział mi, że nie jest w stu procentach pewny, ale jeśli auto ma klimę to stosowana była chłodnica od 1.6 właśnie, bo jest przysłonięta chłodnicą od klimatyzacji.

Chcę pojechać jutro do warsztatu, niech coś zrobią z tym grzaniem, ale chciałbym też wiedzieć co może być ewentualną przyczyną przegrzewania się auta.

Jeśli ktoś z Was ma jakiś pomysł, chętnie posłucham

  
 
Po pierwsze, to pogratulować mechanika, który to składał, bo auto wygląda na zrobione na odpier**l. Co do elektryki, to szczerze wątpię, by zaizolowanie luźnego przewodu od alarmu było rozwiązaniem na te problemy. Prawdopodobnie ruszając przewodami, coś tam poprawiłeś... Najprostsza rada, to po kolei rozłączać wtyczki, spryskać je specjalnym sprayem do kontaktów i styków i składać z powrotem. Dodatkowo kontrola punktów masy w aucie (do znalezienia na rysunku w książce). Zapytaj też, gdzie auto było spawane, bo już widziałem działalność blacharzy polegającą na wykonaniu swojej pracy i nie patrzeniu na całą resztę. Osobiście naprawiałem przepaloną podczas spawania wiązkę.
O spawaniu auta z odłączonym i nie akumulatorem słyszałem już niejedno. Znam nawet człowieka, który do spawania odłącza akumulator i dodatkowo wyciąga wtyczki z komputera, a nawet cały komputer. Bo jak wiadomo "strzeżonego to..."
Co do chłodnicy, to ford powinien odpowietrzyć się sam. Więc tu nie powinno być jakiś problemów z powietrzem w układzie. Mam nadzieję, że poziom płynu w układzie sprawdziłeś, bo z tego, co piszesz, to ci twoi mechanicy, to niezłe papraki. Sprawdź przede wszystkim termostat i ręką, czy grzeją się właściwe rury układu chłodzenia.
  
 
Mnie po dzwonie uszkodził się termostat - nie otwierał się. Ciecz pod ciśnieniem szła tylko przez małą dziurkę w termostacie - przez to wiatrak się włączał, ale jak było bardzo gorąco. Według mnie nie otwiera Ci się duży obieg, a termowłącznik wentylatora jest właśnie na dużym obiegu niedaleko chłodnicy.
  
 
Kilka faktów związanych z chłodzeniem...

Przed jazdą sprawdzałem poziom płynu chłodzącego, poziom między MIN i MAX, czyli OK. Po rozgrzaniu (temp. między literami A/L) otwieram maskę i widzę poziom płynu sporo ponad MAX, macam dopływ do chłodnicy - nie da się dotknąć taki gorący, to samo dotyczy (powrotu), cienkiego przewodu od termostatu do zbiorniczka płynu, natomiast dół letni , spokojnie można go macać, myślę że do takiej temperatury mógł się nagrzać od ciepła w komorze silnika, czyli nie otwiera dużego obiegu.

Szukam odpowiednich wartości dla otwartego i zamkniętego termostatu, chciałem dziadostwo pomierzyć. Jeśli ktoś z Was wie jakie to wartości to napiszcie mi proszę, zaoszczędziłbym trochę czasu, postów do przewertowania sporo, a wiadomo, dziś wielki mecz
  
 
Znalazłem takie wartości rezystancji termostatu, czy ktoś z Was może je zweryfikować?

czujnik cieczy chłodzącej:

przy -40°C: 885 kOm;
przy -20°C: 271 kOm;
przy 0°C: 95 kOm;
przy+20°C: 37 kOm;
przy+50°C: 11 kOm;
przy +80°C: 4 kOm;
przy + 100°C: 2 kOm
przy + 120°C: 1 kOm
  
 
To są wartości dla czujnika temperatury do kompa i czujnika powietrza zasysanego.
Ja tutaj raczej obstawiam termostat za winnego
  
 
Radek co ty chcesz sprawdzać czujnik temperatury (to co włącza wentylator chłodnicy ) czy termostat (to co otwiera duży obieg cieczy chłodzącej).termostat sprawdza sie przez wrzucenie go do wody o odpowiedniej temperaturze w której sie powinien otworzyć
  
 
Smol, już wiem że to nie te wartości wygrzebałem z sieci, oświecił mnie zeberko , ale trudno jest wrzucić do wody termostat zamontowany jeszcze w aucie
  
 
podczas moich problemów z "grzaniem" zrobiłem tak: Wyjąłem czujnik od wskaźnika i wyskalowałem go poprzez gotowanie go we wodzie i mierzenie rezystancji. Później sprawdziłem jakim punktom odpowiada rezystancja na skali i teraz mam wskażnik "wyskalowany" w stopniach, a nie w kreskach...
  
 
ja tylko dodam, że są 3 rodzaje termostatów które otwierają sie w róznych temperaturach termostat w moim aucie otwiera sie przy ok 85 stopni i nie stwierdziłem przegrzewania silnika itp
 
 
Cytat:
2008-06-09 14:02:22, surec pisze:
podczas moich problemów z "grzaniem" zrobiłem tak: Wyjąłem czujnik od wskaźnika i wyskalowałem go poprzez gotowanie go we wodzie i mierzenie rezystancji. Później sprawdziłem jakim punktom odpowiada rezystancja na skali i teraz mam wskażnik "wyskalowany" w stopniach, a nie w kreskach...



hehe abys tylko nie musial teraz czujnika wymieniac