Oliwkowozielone ATU 1.6 GLI 17.08.1996-31.01.2011 BMT(F)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witać
(długi-ale jest ku temu powód)

Było w historii tego forum/klubu kilka podobnych wątków.
Dziś niestety pora i na mój.
Właśnie stałem się biednym bogaczem-bogatym bo miast samego kwitka o zdaniu pojazdu do kasacji dostałem kilka zł, a biednym bo jednak na koła tego autka nawinąłem ładny kawałek wstęgi życia, lecz dziś ta wspólna droga dobiegła końca. Za zakrętem czekała laweta i autko już w nowych rękach ostatni raz wyjechało z placu.
Niestety poza wieloma radosnymi chwilami było i kilka wprawiających w dobry nastrój tylko mego mechanika, który pracowicie eliminował defekty i destrukcje które towarzyszyły nam po drodze. To też było przyczyną końca (biodegradacja elementów strategicznych podrażająca koszty odbudowy)-w planach była opcja zakupu kombi i "odplusowanie" przy pomocy mego, ale plany proste a życie krzywe (ten totek jest jednak losowany nie na "żywo"-zawsze padały inne cyfry niż skreślone przeze mnie )
Dziękuję wszystkim, których dane było mi czytać -zarówno za dobre rady, historie jak i offtopicy.

Na koniec krótkie podsumowanie:
- gdy go nabyliśmy miał 14 km na liczniku i czekaliśmy kilka tygodni obdzwaniając lokalne salony czy są już ATU,
- uczył mnie jeździć i pokazał czym jest RWD (z + i - )
- pomimo tego że to osobówka dojechał w takie miejsca że do dziś sam się sobie dziwię
- w konfrontacjach z innymi bolidami przyjął na siebie straty
- przewiózł wiele (w rozsądnych granicach)
- jako auto rodzinne świetnie się sprawdził
- za dobre sprawowanie dostał szyber i szczątkowe Oricarii, ale tez i LPG
- dziś miał ponad 170000km
jednym zdaniem (za reklamą w Anglii) "The no nonsense car"

Pozdrawiam, i życzę by jak najmniej z nas musiało się rozstać z bolidami FSO, a sam ( gdy tylko za życia zakrętem będę widział długą prostą) wciąż wieżę, że jeszcze będzie dane mi wkręcić na obroty OHV rodem z FSO
  
 
Piękna historia

Aż trudno uwierzyć, że minęło tyle lat... Pamiętam jeszcze jak czytałem w "Motorze" o Atu jako nowości
  
 
smutne ale prawdziwe....

Na "pocieszenie" mogę Ci powiedzieć, że mój kolega stracił swego Polda przez głupotę jakiegoś łepka w powiązanej na druty Hondzie. Łepek nie wyhamował i wjechał w tył polda, niby nic się nie stało ale po dokładniejszych oględzinach okazało się, że pold się pogiął (pozmieniały się szczeliny w drzwiach, pokazała fala na dachu itp). I auto , które mimo przebiegu ponad 200kkm było w całkiem niezłej formie musi iść do kasacji....