Historyjka do kontynuowania - zabawa w skojarzenia :) - Strona 4

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster...
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił....
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec ....
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła...
  
 

Wysłany: 2012-11-30 10:40:23

Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnosciach za starą,powyginaną i ordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczete


[ wiadomość edytowana przez: michno45 dnia 2012-11-30 11:12:14 ]
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnosciach za starą,powyginaną i ordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczete. Czy to na prawdę koniec....? Nie możliwe mam plany na wakacje i w tej chwili czuję jak krtoś klepie mnie po ramieniu "Wstawaj Thomas" i zobacz co zrobilec ze swoją foką,cala pocieta maczetą


[ wiadomość edytowana przez: michno45 dnia 2012-12-15 18:51:28 ]
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnosciach za starą,powyginaną i ordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczete. Czy to na prawdę koniec....? Nie możliwe mam plany na wakacje i w tej chwili czuję jak krtoś klepie mnie po ramieniu "Wstawaj Thomas" i zobacz co zrobilec ze swoją foką,cala pocieta maczetą. Thomas wstał i zobaczył....
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnosciach za starą,powyginaną i ordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczete. Czy to na prawdę koniec....? Nie możliwe mam plany na wakacje i w tej chwili czuję jak krtoś klepie mnie po ramieniu "Wstawaj Thomas" i zobacz co zrobilec ze swoją foką,cala pocieta maczetą. Thomas wstał i zobaczył....i powiedział: obudźcie się moje owieczki ,oto nadchodzi czas ....
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnosciach za starą,powyginaną i ordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczete. Czy to na prawdę koniec....? Nie możliwe mam plany na wakacje i w tej chwili czuję jak krtoś klepie mnie po ramieniu "Wstawaj Thomas" i zobacz co zrobilec ze swoją foką,cala pocieta maczetą. Thomas wstał i zobaczył....i powiedział: obudźcie się moje owieczki ,oto nadchodzi czas na podniesienie tyłka z przed
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnosciach za starą,powyginaną i ordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczete. Czy to na prawdę koniec....? Nie możliwe mam plany na wakacje i w tej chwili czuję jak krtoś klepie mnie po ramieniu "Wstawaj Thomas" i zobacz co zrobilec ze swoją foką,cala pocieta maczetą. Thomas wstał i zobaczył....i powiedział: obudźcie się moje owieczki ,oto nadchodzi czas na podniesienie tyłka z przed stołu
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowcow golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze soba na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najblizszej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niz z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnosciach za starą,powyginaną i ordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczete. Czy to na prawdę koniec....? Nie możliwe mam plany na wakacje i w tej chwili czuję jak krtoś klepie mnie po ramieniu "Wstawaj Thomas" i zobacz co zrobilec ze swoją foką,cala pocieta maczetą. Thomas wstał i zobaczył....i powiedział: obudźcie się moje owieczki ,oto nadchodzi czas na podniesienie tyłka z przed stołu, na którym stoi kowadło i 5 kg młot do przekucia tomasowej maczety na lemiesz


[ wiadomość edytowana przez: michno45 dnia 2014-02-01 10:58:38 ]
  
 
Pewnego, niezwykłego piątkowego wieczoru, oglądając obcego 2, trzęsąc się niemiłosiernie ze strachu i zimna, postanowiłem że, pójdę wysikać się za wszystkie czasy, gdyż strasznie cisło mi na pędzel. Po drodze do kibelka, przechodząc koło schodów,znalazłem starą gazetkę z ogłoszeniami miłych pań, które świadczyły usługi w zakresie robót budowlano-wykończeniowych oraz wymiany oleju i spuszczaniu łomotu wszystkim na około oprócz swoim stałym klientkom miejskiej oczyszczalni ścieków i użytkownikom samochodów marki BMW oraz Łada, które jak powszechnie wiadomo były i są tak samo niezawodne i cenione przez handlarzy prochami i bronią, która ma posłużyć do niszczenia smoków, ziejącymi zimnym ogniem, który jest lekarstwem na wiele schorzeń choroby kierowców golfa, którzy posiadają różowe kalosze w zielone grochy, ale ubierają je tylko od święta. Obok gazety leżała, jednocześnie stojąc, pofalowana, ale i płaska, lśniąca maczeta, którą zabrałem ze sobą na grzybobranie patrze a tam przerażająca i mrożąca krew w żyłach stara grzybowa purchawa. Moje nozdrza nie wytrzymały, usmarkałem się do samej ziemi i pobiegłem w te pędy do najbliższej parafii prosząc o przeprowadzenie egzorcyzmów nad ową purchawą, ale ksiądz wyglądał jakoś dziwnie, miał na sobie szatę Ku Klux Klanu bez wycięcia na oczy. Nie widząc nic, potknął się o wystające z pod ołtarza stopy kościelnego i dwóch zakonnic robiących mu skarpety na drutach. Widząc te sceny rozbolała mnie lewa ręka po prawej stronie przez co nie mogłem chodzić z głową podpartą o drewniany kamień więc wziąłem z konfesjonału kije do Nordic Walking i pobiegłem o czterech kończynach do sklepu monopolowego po Polopirynę i słoik miodu, bo ten maraton z kijkami tak mocno mnie wycieńczył, do tego strasznie lało, a ja nie miałem czapeczki.... No i stało się... Dopadła mnie grypa. Pomyślałem zrobić miksturę mojej babci z czosnku piwa, cytryny i miodu, to wszystko zagryźć polopiryną. Więc wchodzę do domu, pędzę miksturę.... pije ją duszkiem i wchodzę do sypialni, aby położyć się i wygrzać, a tu moja babcia wyleguje się w najlepsze z tym że jakaś dziwna. Wielkie uszy, wielkie oczy, ostre zębiska więc pytam się jej kiego diabła w mej czystej pościeli leżysz z panem Romanem naszym dozorcą, który w ostatni piątek po ostrej wymianie zdań wybił mi w escorcie szybę i ukradł radio, które dostałem od pewnego białego murzyna w sklepie za to, iż uratowałem mu życie, kiedy kliku pijanych meneli krzyczało "Oddawaj szmal gn.....ju", poprosił mnie o pomoc, a ja w geście wielkiego miłosierdzia zgodziłem się mu pomóc i wezwałem Policję. Kiedy przyjechali niebiescy zawinęli wszystkich nietrzeźwych na izbę, a murzyna odwieźli do domu. Pech chciał, że spotkałem go na Mszy Świętej i był tak wdzięczny za ocalenie życia, że prawie wychwalał mnie pod niebiosa. Pieniędzy nie miał, ale miał radio Safari III, przypomniały mi się dawne czasy małego fiata i wziąłem to radio za dopłatą oczywiście gdyż w tym kraju nie ma nic za darmo jak powiada stare, dobre, polskie przysłowie; weź bucha śmierdziucha, to lepsze niż z syfem a..a mucha. Wtem Chwyciłem ja za maczetę i usłyszałem dzwonek SMS-a. Zaglądam w telefon, a tam: "Thomas: Zostaw to, co nie Twoje!". Maczety tknąć nie mogłem, ale w pobliży był toster... Więc chwyciłem go tak.... zachłannie celem spożycia posiłku, więc wkładam wtyczkę do prądu i jak mnie prąd popieścił po lewym jądrze. Upadłem, myślałem że to już koniec .... Całe życie przeleciało mi przed oczami - obiad to mi tylko śmignął na kafelki, widziałem tunel, ale..... nie było w nim światła, cholera gdzie te światło sobie myślę, i gdzie moja latarka, toć nie będę giną w ciemnościach za starą,powyginaną i pordzewiałą jak progi mojego esa tomasową maczetę. Czy to na prawdę koniec....? Nie możliwe mam plany na wakacje i w tej chwili czuję jak ktoś klepie mnie po ramieniu "Wstawaj Thomas" i zobacz co zrobiłeś ze swoją foką, cała pocięta maczetą. Thomas wstał i zobaczył....i powiedział: obudźcie się moje owieczki ,oto nadchodzi czas na podniesienie tyłka z przed stołu, na którym stoi kowadło i 5 kg młot do przekucia tomasowej maczety na lemiesz do Stara 266