21072 Babcia wŁadzia - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
wynik pozytywny nie był. na starym ładowanie było na poziomie od 12 do 15V. o ile te 12 na wolnych złe nie jest, skoro tak mówicie, o tyle 15 i wskaźnik na czerwonym moim zdaniem był powodem, żeby się tym zająć. Teraz nie ma problemu ze wskazówką na czerwonym polu, ale tak jak mówię, nie mierzyłem jeszcze dokładnie, a te wartości które podałem mierzyłem zaraz po kupnie.h
  
 
Działamy dalej. Prace poszły na przód więc i małe sprawozdanie. Zacznijmy może od hamulców. No zdjęciu cylinderków z jażma, okazało się, ze wewnętrzne raczej nie będą nadawały się do niczego. Jeden pękł, drugi zapieczony i utleniony nader sporo. Z braku alternatyw zakupiłem tłoczki MS, dopiero później dostałem od Bartka oryginalny, ale że zamówiłem zew. zamiast wew. i tak nic mi to nie dało ;p. Pozostałe cylinderki:

oczyściłem



włożyłem nowe uszczelki



założyłem nowe szatańskie bolce


złożyłem wszystko razem

przewód stalowy kupiłem dedykowany z Jacarsu, musiałem tylko lekko podgiąć, żeby dało się założyć felgę - schować go pod jażmo

wszystko wylądowało na swoim miejscu


Dodatkowo wymieniłem przewód elastyczny i przewody do pompy hamulcowej. I pojawił się problem. Gwint w pompie prawdopodobnie był uszkodzony, najpierw miałem problem z zakręceniem przewodu do pompy - od prawego koła, postanowiłem przegwintować otwór w pompie, ale gwint nie wytrzymał i wyszedł na wierzch przy przykręcaniu przewodu. Więc zawitała też nowa pompa hamulcowa


a taki płyn odciągnąłem ze zbiorniczka, po wcześniejszym zamieszaniu


Działo się więcej, zdam sprawę w krótce
  
 
Miało być wkrótce a minęło 1,5 roku. Chociaż za ten czas nauczyłem się pisać poprawnie słowo wkrótce .

Ogólnie w Samochodzie działałem z różną częstotliwością i różnym skutkiem.

Wymienione gumy zawieszenia przód:















i tył:











Założony, w miejsce oryginalnego, wspornik na łożyskach.



Doszedł też bagażnik dachowy



Po tym wszystkim spakowałem Ładę, i pojechaliśmy na Złombol 2015...

  
 
Tam tam... na górze na środku z niebieską plandeką na dachu to my

  
 
Kilka wspomnień ze złombola.

Po starcie zespuliśmy się pod Brnem. Ostatecznie po kilku godzinach walki i pomocy rzeszy innych ekip ruszylismy z miejsca. Ostatecznie powodem okazało się niedomaganie aparatu zapłonowego.

takie tam z czeskiej autostrady




Po całonocnej jeździe mijając Wiedeń i Monachium...


Radziecki walec kieruje się na Berlin



Nie no nie będzie powtórki z 1945. Jedziemy nad Jezioro Bodeńskie



Na następny dzień atakujemy Lichtenstein i Szwajcarię




i takie rodzynki spotykamy na drogach



W Szwajcarii właśnie drugi przymusowy postój, brak iskry na 4 cylindrze. Świecę wyczyściłem a że chciałem to zrobić "na gorąco" to zostałem niegroźnie trzepnięty. Jak mówią, elektryka prąd nie tyka .





Wieczorem dojechaliśmy nad Jezioro Como kompletnie przemoczeni całodziennym deszczem. Ostatni dzień działań to pojazd do Bormio i wspinaczka na Passo Dello Stelvio. No i sianie zniszczenia we włoskich miasteczkach









Jazda w górę:









i po dłuuuugim czasie dojechaliśmy na szczyt:



Została tylko droga w dół



i już na mecie



Na powrocie przejazd przez Innsbruck



i z jedną nocką spędzoną na parkingu i dotarliśmy do domu. Ogólnie wycieczka zaliczona do bardzo udanych. Łada, pomimo kilku mankamentów, jak niedoregulowany gaźnik i zagotowane hamulce dała radę i obwiozła nas nie narzekając przy tym zbytnio. To było w 2015 roku, ale do współczesności też dotrzemy.
  
 
fajna przygoda a jak to wychodzi mniej więcej finansowo ?
  
 
Jak chodzi o podsumowanie wyszło ok 2000, nieco mniej jak mnie pamięć nie myli, na głowę. To suma wszystkich wydatków, to i kampingi i jedzenie i paliwo. ogólnie całokształt.