Potop w klusce. :-((

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Czas i miejsce akcji - Chorzów/Sosnowiec. Wczoraj w nocy wróciłem z Chorzowa z koncertu Hasioka na nocleg do Sosnowca. Pogoda pod psem, wiatr, śnieg, deszcz, plucha, koszmarnie mokro. Powolutku ostroznie dojechalem kluską do Sosnowca. Zaparkowałem i poszedłem lulu. Rano wstaje, wsiadam, odpalam, właczam nawiew a tu nagle powódź ( Na stopy mojej małżon wodospad wody się leje. Ja wytrzeszcz dwugałczny i zawał serca na miejscu bo kluska zalana a zona drze sie, że buciki nowe zmoczyła !!
Na dworzu porażka, leje jak z cebra, wysiadłem tylko na chwile, podniosłem machę ale żadnych widocznych uszkodzeń czy zatkanych odpływów liściami czy innym g.... Całą trasę z Sosnowca do W-wy z duszą na ramieniu bo deszcz non stop leje ale pomimo włączonych nawiewów sytuacja się nie powtórzyła. Auto grzeje, dmucha, nie ma żadnych uszkodzeń i tak naprawdę zgłupiałem bo kluska juz na parkingu a tu leje i leje aż boje się jutro auto uruchamiać i włączać nawiew.
Jak wyżej wspomniałem na podszybiu żadnych uszkodzeń, filtr ma 4 miesiące i jest poprawnie zamontowany to gdzie i jak szukac przyczyny???
Pomóżcie
  
 
a to byla woda czy plyn do chlodnicy? Moze masz jakas nieszczelnosc, plyn wlewa sie do nagrzewnicy, a z niej do kanalow wentylacyjnych, jak stala to sie nazbieralo i sru.
Chyba jakas fantastyke wymyslilem
  
 
Zwykła woda deszczówka - w chłodnicy ma płyn smierdzący więc to nie to.
  
 
Juz wiem znalazłem w wyszukiwarce - przepraszam za spam i prosba o zablokowanie watku
  
 
To wrzuć chociaż link do tego co znalazłeś, bo postu nie usuną, a przynajmniej będzie odpowiedź w wątku. Na priva przesłałem Ci mój numer na komóre, gdybyś kiedyś miał jakiś kłopot na terenie Sosnowca i okolicy, to możesz dzwonić w ciemno, zawsze Ci pomogę, jak tylko będę na miejscu
  
 
coś w temacie dla zainteresowanych
  
 
Dobre
  
 
Cytat:
2006-11-05 21:40:22, zupper pisze:
coś w temacie dla zainteresowanych



Link nie dziala prawidlowo.
  
 
Z linkowaniem mam kłopoty za co serdecznie przepraszam. Natomiast chciałem się pochwalić Ten cholerny odpływ pod filtrem zakorkował się na amen. Próbowałem drucikiem, denaturatem, nozykiem - bez efektu - ledwo kapało. W końcu zdesperowany odkręciłem osłonkę spod uszczelki wieczorem, wlałem kreta a rano pojechałem na myjnię. Wziąłem karchera z samoobsługowej myjni, przeżegnałem się, wsadziłem końcówkę w odpływ i nacisnąłem!!! Zabulgotało, zawirowało, prysnęło i wszystko pięknie spłynęło niczym obietnice wyborcze PIS po ludziach trzeźwo myślących. Teraz jest miodzio ale na krateczki założe sobie pończoszkę by żadne liście, igły i inny gnój się do środka nie dostawał bo znowu mojej małżon nowe buciki zaleja a ja za to dostanę po r....
  
 
Cytat:
2006-11-08 11:50:01, zupper pisze:
, wlałem kreta

Napisz tak za rok czy nie masz w tym miejscu dziury na pięść

Cytat:
Zabulgotało, zawirowało, prysnęło i wszystko pięknie spłynęło


mam nadzieję że na zewnątrz....

pozdr, Robert