2010-02-12 10:27:04
Dziś rano miałem dosyć ciekawy problem! A właściwie zaczął się od wczoraj! Wczoraj wieczorem chciałem odpalić Esperaka, a tu jak zapałał od pierwszego draśnięcia tak nie odpalił wcale. A że mam akumulator nie pierwszej świeżości rozładował się, więc wziąłem go do domu postał koło kaloryfera, także dziś rano zapalił bez problemu.
Ale po zapaleniu silnik w ogóle nie załączył wyższych obrotów jak normalnie na zimnym silniku, a od razu spadły obroty na 500/min. Co jakiś czas podbijał obroty do 800/ min ale to wszystko. I to na zimnym silniku, gdzie zwykle miał 1000 - 1100.
Po tzw. przepaleniu go, czyli po prostu po przejechaniu kilku kilometrów żeby się rozgrzał zaczął normalnie funkcjonować (choć w podczas jazdy jak przygazowałem do 5000 obrotów to zaraz potem zgasł i tak potem dwukrotnie), ale jak już podjechałem na parking to znów samoczynnie zgasł. Odpaliłem znów i spoko odpalił ale dziś wieczorem szykuję się do trasy 150km i nie wiem czy ryzykować. Cały czas jeżdżę na bezynie - nie mam gazu!
Jak myślicie jak jest tego przyczyna? Pompa wymieniana rok temu, może lipne paliwo? Świece 2 tygodnie temu wymieniane, przewody w stanie znakomitym... Doradźcie coś... czekam!