2018-10-11 09:19:38
Wczoraj byłem na przeglądzie.. Ja pierdole co za cyrk!
Pierwsza stacja "badawcza":
Zajeżdżam, zachodzę, siedzi Pan, mówi, że za godzinę, bo ma kolejkę. Myślę "ok". I tu zaczyna się najlepsze:
Pan: - Jakie to auto?
Ja: - Łada. 2107.
P: - To nie przejdzie. Spalin nie przejdzie.
J: - jak nie przejdzie, sprawne auto.
P: - To chodźmy, zobaczymy.
Wychodzimy, koleś staje za autem. Każe zapalić, potem przygazować. "Zbiera" ręką spaliny spod rury wydechowej, wącha i oświadcza:
P: - nie ma mowy, nie przejdzie spalin.
J; - Pan chyba żartuje.
P: - Ja się nie podłożę, przepisy są jakie są. Zaraz Pana zatrzymają i powiedzą, że jakim cudem łada przeszła przegląd z takim spalaniem.
J: - I co ja mam niby zrobić? Toż to jest sprawne technicznie auto!
P: - Niech Pan stawia na żółte blachy czy coś. Nie przejdzie. Duże fiaty i maluchy też nie przechodzą .
J: - Żeby stawiać na żółte blachy trzeba mieć powód by określać auto zabytkiem (kto widział moje auto ten wie. Raczej rzeczoznawca nie przyznałby mu miana oryginału).
P: - Ja nic nie poradzę. Mogę Pana wpuścić na ścieżkę i wziąć pieniądze ale i tak nie przejdzie. Jedzie Pan na inną stację, może oni podbiją.
No kurwa granda jakaś! Oczywiście pojechałem na inna (poleconą już) stację i podbili bez pierdolenia. Kazali tylko włączyć na benzol, spytali który rok, popatrzyli w jakaś tabele na kartce, pokiwali głową i tyle. Pieczątka i wpis do cewiku.
Prawy ręczy łapie mocniej.
Także ostrzegam, koledzy - mogą być problemy z naszymi autami.. A właściwie z ludźmi na stacjach diagnostycznych.