2004-08-29 15:32:30
No i zaczęło się przedzimowe przygotowanie mojego kancika. Wymontowałem z wnętrza wszystko, dokładnie do blachy, osuszyłem. Cała wykładzina z wnętrza idzie na szmelc, po wyjęciu na nic się nie nadawała. Mam już drugą, wyjętą z MEka jakiś czas temu podczas rozbiórki.
Poszedłem do mechanika walczyć o takie sprytne "kołyski" żeby podnieść na nich samochód i zacząć zrywać stary bitex, a on do mnie, że mi gaz założy

)). Powiedziałem mu, żeby poszedł w buraki. Kazał mi przyjść następnego dnia (w piątek) o 10tej. Przyszedłem punktualnie, on też, tyle że o 17tej :///. Samochód stanął w pozycji skośnej dopiero około 19tej. I miałem 1 dzień w plecy.
Następnego dnia (wczoraj) zacząłem zdzierać warstwę starej konserwacji, na szczęście łatwo szło - była położona prosto na błoto, jakoś w połowie lat 80-tych... Zdarłem cały ten szajs w około 1,5 godziny. Zawsze dziwiłem się, dlaczego w kabinie pod wykładzinami zbiera się woda - a tu niespodzianka, poprzedni właściciel zaklepał fabryczne odpływy w podłodze

. Udrożniłem. Odsłoniło się trochę dziurek, zostaly połatane. Pomalowałem podwozie grubą warstwą minii, na to 2 grube warstwy czarnej farby chlorokauczukowej.
Teraz zostało mi oczyścić podłogę we wnętrzu, wymalować minią i chlorokauczukiem, porobić drobne poprawki w elektryce i poskładać go do kupy. Muszę też dorobić mocowania skrzynki z bezpiecznikami, stare wyrdzewiały i odpadly, a skrzynka wisi na kablach.
Szykuje się też drobna zmiana w sprzęcie audio - miałem oprócz 2 głośnikow średnio/niskotonowych (w półce z tyłu) takie małe dwa prostokątne chińskie cykacze za kratką pod radiem z przodu. Wyrzuciłem ten shit, dorwałem 60-watowe tweetery, bardzo płaskie, więc wejdą w te małe boczki pod półkami z przodu.
Może około wtorku wyjadę z garażu.
Za parę dni, jak skończy mi się klisza

zapodam zdjęcia.
-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."