2003-11-19 18:46:17
to ja tez sie dorzuce
Stirlitz szedł ulicami Berlina, cos jednak zdradzało w nim szpiega:
może czapka-uszanka, może walonki, a może ciągnący się za nim
spadochron?
---------------------------------------------------
Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci.
Od ukradka dzieci puchły i umierały.
---------------------------------------------------
Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i
krzywi się do sąsiada:
- Rozwodnione.
A sąsiad na to:
- Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyoemy Heineckena.
----------------------------------------------------------
Wróciwszy do swego gabinetu, Mueller zauważył, ze Stirlitz
podejrzanie kreci się w pobliżu sejfu.
- Co tu robicie, Stirlitz? - srogo zapytał.
- Czekam na tramwaj - odparł Stirlitz.
- W porządku! - rzucił Mueller, wychodząc. Ale na korytarzu pomyoelał:
- Jak u diabla może być tramwaj w moim gabinecie?
Zawrócił.
Ostrożnie zajrzał do gabinetu. Stirlitza nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyoelał Mueller.
-----------------------------------------------------
Stirlitz się zamyoelił. Spodobało mu się to, wiec zamyoelił
się jeszcze raz.
-----------------------------------------------------
- Stirlitz, co jest lepsze: radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie
Mueller.
- Gazeta, w radio nie zawiniesz oeledzia - odparł spokojnie Stirlitz.
-------------------------------------------------------
Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego.
Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył.
Po namyoele wyszedł na ulice i spojrzał w okno.
Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.
-------------------------------------------------------
Gestapo obstawiło wszystkie wyjoecia, ale Stirlitz ich przechytrzył.
Uciekł przez wejoecie.
-------------------------------------------------------
Stirlitz wszedł do kawiarni. W kącie, tyłem do niego, siedział niemiecki
oficer.
"To pewnie Mueller" - pomyoelał Stirlitz.
"Tak, to ja" - pomyoelał Mueller.
-------------------------------------------------------
Stirlitz szedł ulicą, kiedy z tyłu rozległy się strzały i tupot
podkutych
butów.
- To koniec - pomyoelał Stirlitz wkładając rękę do prawej kieszeni
spodni.
Tak, to był koniec. Pistolet nosił w lewej.
-------------------------------------------------------
Gdy Stirlitz szedł korytarzem, oczom jego ukazało się ogłoszenie o
czynie
społecznym.
- Wpadłem - pomyoelał.
Skierował się w kierunku gabinetu Mullera.
- Gratuluje poczucia humoru - powiedział - Tak jestem agentem sowieckim!
- Dobra, dobra Stirlitz... Odmaszerować!
Po chwili Muller wykręcił numer Kaltenbrunerra.
- Czego to nie wymyoeli nasz poczciwy Stirlitz, rzekł ze oemiechem - żeby
się
wykręcić od roboty...
-------------------------------------------------------
W kawiarni "Elefant" Stirlitz miał się spotkać z łącznikiem.
Nie ustalono niestety żadnego znaku rozpoznawczego.
Na szczęoecie łącznikowi zwisały spod marynarki szelki spadochronu.
-------------------------------------------------------
Naprzeciw Stirlitza szły trzy umalowane kobiety.
- Kurwy - pomyoelał Stirlitz.
- Pułkownik Isajew - pomyoelały prostytutki.
-------------------------------------------------------
Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną.
Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.
- Widocznie benzyna się skończyła - pomyoelał Stirlitz.
-------------------------------------------------------
Stirlitz, spacerując nad brzegiem jeziora, ujrzał ludzi z wędkami.
- Wędkarze - pomyoelał Stirlitz.
- Pułkownik Isajew - pomyoeleli wędkarze.
-------------------------------------------------------
Stirlitz spacerował po dachu kancelarii Rzeszy.
Nagle pooelizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający gzyms,
unikając upadku z dużej wysokooeci.
Następnego dnia cud posiniał i obrzękł.
-------------------------------------------------------
Stirlitz wypoczywa w swoim tajnym mieszkaniu.
Nagle wazon z kwiatami spada z parapetu i rozbija Stirlitzowi głowę.
To tajny sygnał - znak, że jego żona właoenie powiła syna.
Stirlitz ukradkiem ociera ojcowskie łzy.
Tęskni.
Od siedmiu lat nie był w domu.
-------------------------------------------------------
Mueller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w
szklance z herbatą.
Chcąc sprawdzić Stirlitza, zaprosił go na herbatę.
Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał, wyjął łyżeczkę,
położył ją na spodeczku, po czym pokazał Muellerowi język.
-------------------------------------------------------
Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję.
Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny,
robi zdjęcia mapy i wychodzi.
Hitler zdziwiony pyta Bormanna:
- Kto to był?
- Stirlitz, radziecki szpieg.
- Czemu go nie aresztujesz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
-------------------------------------------------------
Stirlitz szedł nocą przez las.
Nagle zobaczył na drzewie oewiecące oczy.
- Sowa - pomyoelał Stirlitz.
- Sam jesteoe sowa - pomyoelał Bormann.
-------------------------------------------------------
Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy.
Staje przed biurkiem i patrząc prosto w oczy Bormanna, wykonuje dziwne
gesty.
W końcu mówi:
- Słonie idą na północ, a wołki zbożowe podążają ich oeladem.
Bormann patrzy na przybysza z wyraYnym niesmakiem:
- Gabinet Stirlitza jest piętro wyżej - odpowiada.
-------------------------------------------------------
Stirlitz otrzymał telegram:
"Jeoeli nie zapłacicie za energię elektryczną, wyłączymy wam
radiostację".
-------------------------------------------------------
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy.
- Otwieraj! - krzyknął Mueller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz.
W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
-------------------------------------------------------
Stirlitz wchodzi do gabinetu Muellera:
- Nie chciałby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta - NieYle
płacą.
Zszokowany Mueller patrzy podejrzliwie. Stirlitz zmieszany idzie do
drzwi.
Przystaje:
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta.
Wie, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.
-------------------------------------------------------
Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant.
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy
stole.
Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.
-------------------------------------------------------
Stirlitz usłyszał pukanie do drzwi.
Otworzył je.
Za drzwiami stał kotek.
- Chcesz mleczka, głuptasku? - spytał czule Stirlitz.
- Sam jesteoe głupi! Właoenie przyjechałem z Centrali - odrzekł kotek.
-------------------------------------------------------
Stołówka Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy.
Mueller, Himmler i Bormann cierpliwie stoją w kolejce.
Stirlitz wchodzi i od ręki dostaje obiad.
Mueller, Himmler i Bormann patrzą osłupiali.
Nie wiedzą, że kobiety ciężarne i Bohaterowie Związku Radzieckiego
obsługiwani są poza kolejnooecią.
-----------------