adorin Warszawa | Witajcie !
Nadszedł czas drugiego przeglądu rejestracyjnego autka (opel astra 1.4 16V) od czasu założenia gazu.
Diagnosta na stacji bierze w dłoń taki czyjnik z końcówką na gikim wężu, przytyka do parownika (tomasetto) od strony otworu odpowietrzającego, czujnik piszczy i świeci na czerwono, podobno coś jest źle.
Gazownik dokonuje próby pianką wszystkich złączy i rzeczonego otworu i stwierdza, że gaz nie ulatnia się, a czujnik diagosty jest do kitu. Twierdzi, że czujnik wykrywa smród fazy ciekłej - czyli jakiegoś tam oleju czy czegoś takiego,a nie gazu.
Czy to możliwe/prawda ?
A że rejestrację podbija diagnosta, jestem w kropce, co zrobić:
- szukać innej stacji rejestracji ,
- dać "w łapę" diagnoście wierząc gazownikowi,
- wywalić 300 na nowy parownik/reduktor
- może sa jakies inne opcje ?
Co radzicie zrobić w tej sytuacji ? |