Serwis SUZUKI MIELOCH-MOTOCYKLE

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Historia pewnej Suzuki GSX-R 1000 K4



Pewnego pięknego dnia kiedy uznałem że mój nowy wymarzony motorek jest już dotarty, przebieg około 4-5 tys. km chciałem zobaczyć jak się kręci w górnym przedziale obrotów tak 10-12 tys. to co takie motorki lubią najbardziej a tuu… Bum pstryk i czkawka nie kręci się grypa, raczej nie, zastanowienie jeszcze jedna próba znowu przycięcie DRAMAT !!! Mój skarb nie gada, desperacka próba, gaz przytrzymanie na obrotach szarpnięcie przycięcie - pęka moje serce i zapala się kontrolka czerwona i komenda F1 na display`u , już wiem awaria. Książka serwisowa zaglądam z bijącym sercem o mój najdroższy skarb, jest tak jak myślałem awaria systemu wtryskowego. Pozbierałem się jakoś, myślę trzeba poszukać najlepszego serwisu w pobliżu padło na autoryzowany serwis Pana Mielocha w Poznaniu L dobra reklama syn startujący na wyścigach, myślę bratnia dusza uratuje mój skarb. Pełen nadziei zawiozłem na przyczepce moją Suzi do serwisu Pana Mielocha. Przyjęto z wielkim bólem bo musiano poczekać na mnie dosłownie 10 minut, to nic że jechałem 180 kilometrów w deszczu , mimo niemiłego traktowania pełen nadziei i ufny w geniusz firmy Mieloch Motocykle nieuprzejmość zrzuciłem na karby ekscentryzmu geniusza. Następnego dnia przepełniony troską o mój skarb, dzwonie przepychany od jednego telefonu do drugiego i z powrotem w końcu docieram do kompetentnej osoby i pytam co tam z moją nianią, niestety okazuje się, że mam założony wydech Akrapović nadmienię że wydech ten był założony u dilera Suzuki Pana Adamiszyna gdzie kupioną moją Suzi, nota bene przemiłego człowieka . Konkretnie to miałem końcówkę tego wydechu i co za tym idzie utraciłem możliwość serwisowania, nieoficjalnie od pracownika docelowo również od Pana Mieloch dowiedziałem się, że przez głośność mojego wydechu i problemu z sąsiadami, nie zostanie motocykl naprawiony chyba że zapłacę za naprawę( w tedy sąsiedzi mają gorszy słuch). Ponieważ biłem się o dobro mojego skarba do krwi ostatniej, nalegałem i prosiłem. Pan Mieloch powiedział „ktoś inny spija śmietankę a nam zostają tylko fusy i gdyby ten motocykl był kupiony u nas, nie u innego dilera to była by to inna sprawa”. W desperacji poprosiłem by dano mi te decyzje na piśmie z odmową naprawy, gdzie w uzasadnieniu że cześć zastosowana w tym motocyklu jest nieoryginalna, wymieniono że chodzi tu o końcówkę wydechu Akrapović. Pan Mieloch powiedział, że nie udzieli mi takiego pisemnego oświadczenia ale może zadzwonić do Suzuki motor - poland i to wyjaśnić. Byłem załamany, nici z uzdrowienia mojego wymarzonego bika, co dalej myślę dzwonię do Pana Adamiszyna który wstawił się za mną niestety i on nic nie wskórał. Gdy załamany jechałem dnia następnego po motorek wpadliśmy na pomysł by zadzwonić do Mieloch motocykle i zapytać się podając za klienta o kupno motocykla marki Suzuki, oraz ewentualnie zakupienie amortyzatora skrętu jak i zmianę wydechu w tym sprzęcie. Okazało się że nie ma najmniejszego problemu motorek sprowadzą, sprzęt założą nawet cały wydech Akrapović i absolutnie nie będzie żadnych problemów z utratą gwarancji, tylko brać… BRAWO PANIE MIELOCH !!! Myślę sobie zostałem spławiony, bo nie dałem zarobić cóż dorobkiewiczostwo jest na pierwszym miejscu. Przyjechałem do serwisu odebrać moją nianię, stała biedna, brudna, upaćkana a atmosferę można sobie tylko wyobrazić zapakowałem swoje cacko na przyczepkę i do domku. Całą drogę myślałem jak to jest możliwe zapłaciłem za motorek 60tys plus jeszcze kilka tys. za dodatki do tego płacę 370zł za przeglądy serwisowe i nie mogę byś dobrze potraktowany, choć nie na tym mi zależy chodziło mi tylko o zdrowie mojej Suzi, niestety jak ją odbierałem czułem się tak jak by była zgwałcona, jak by to nie był mój ukochany motorek. Radość z kupna tego sprzętu i czar osiągnięć torowych prysł jak bańka mydlana i pozostał tylko żal jak i niesmak, ze spotkania z przedstawicielem Suzuki. Szkoda kupując ten sprzęt byłem święcie przekonany że nie będzie awarii flagowego modelu w klasie sport, a jeśli się stanie to naprawianie odbędzie się w miłej atmosferze i w atomowym tempie, jak wielka była moja naiwność. Dziś mam wadliwy sprzęt 400km zrobionych z motorem na przyczepie zmarnowane trzy dni dwa na dowóz i przywóz jeden na bezsensowne dywagacje przez telefon. Na szczęście jest Pan Adamiszyn, zobaczymy co on wskóra z tym motorkiem, niemniej jednak dziś myślę że może lepiej było wziąć tak jak zrobili moi trzej koledzy Yamachy R1 bo oni są szczęśliwi a ich serwisy wyglądają inaczej. Szkoda bo myśleliśmy o zakupie jeszcze krosa ale chyba nie będzie to już Suzuki .
Z poważaniem pechowy klient Suzuki, nieszczęśliwy właściciel GSX-R 1000 K4
Paweł S.


  
 
Tragedia ... szkdoa ze ten gosc nie dal Ci na pismie ze nie naprawi bo masz ta koncowke wydechu ale on dobrze wiedzial co robi. Poprostu wyszedl z zalozenia ze jak ktos placi tyle za motor to juz mu nie zalezy i bedzie placil. Niestety nie trafil na frajera...

Ja bym na twoim miejscu tak tego nie zostawil i cos bym zrobil aby gnojka udupic chociaz troche

pozdr