Zawiodłam się na mojej Toyocie

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
No właśnie po raz kolejny zawiódł mnie samochód , który jak naiwnie sadziłam będzie tym , który mi jaj na drodze robił nie bedzie....Naszą Avensis kupilismy w zeszłym roku w czerwcu, w autoryzowanym salonie, miała wtedy cos ponad rok ( rok.prod.11.2003 )Diesel , kombi , piekny kolor , szczyt naszych marzen , no ana pewno moich. Kupilismy ją jako auto bezwypadkowe. Na tym najbardziej nam zalezało , chociaż wczesniej jeżdzilismy "walona" Yariska i było ok.Po raz pierwszy samochod zawiódł 2 mies. po zakupie. Stanęlismy w srodku nocy, gdzies tam w Szwecji i ani w prawo ani w lewo. na szczescie mielismy assistance i tylko dzieki ich sprawnej akcji , juz po godzinie siedzielismy na lawecie w naszym nowym 1,5 rocznym autku!!! Czy to nie brzmi jak ironia?Pobyt minał nam na jezdzeniu za naszym autem, w samochodzie zastepczym ,od jednego serwisu do drugiego, tysiacach tel i cholipa wie na czym jeszce . w kazdym razie to nie miało nic wspólnego z wypoczynkiem.Wymienili nam wtedy rozrusznik. Prawie rok był "spokój",bylismy kilka razy w serwisie , bo np.baaardzo cięzko chodzi nam sprzęgło. Próbowano nam wmówić, że tak musi byc.W końcu , którys z kolei mechanik stwierdził, ze fakt.cos jest nie tak.A dzisiaj spod maski zaczął walic dym ,szedł tez spod kół.Stanęłam więc na środku trzypasmowej, maksymalnie zakorkowanej ulicy z dymiacym Avensis. Na rekach trzy letnia córka , dookoła przejezdzajace tiry, ciężarówki i faceci wychylajacy sie ze swoich aut z okrzykami "nie wierzę! Toyota nawaliła!".Czuje się oszukana i cholernie zawiedziona. Jutro jedziemy do salonu, wiemy juz , ze nas oszukali, ze sprzedałi nam auto po wypadku i to chyba niemałym. co z tego , ze naprawią.Juz kilka razy to robili.A ja boje sie wyjechac za miasto ,żeby znowu gdzies nie stanać. Nie wiem jak rozmawiać z tymi ludzmi.Mąż jest raczej spokojny, ale mnie nosi...
  
 
niekoniecznie jest po wypadku, chociaż w naszym kraju wcale nie jest to wykluczone - znajoma kupiła "nową" octavię, która jak się później okazało spadła z naczepy w transporcie...

może po prostu trafiliście na poniedziałkowy model... ( co w Ave dość często się zdarza niestety )

Ave pada, ale nie na dieslu... coś jest nie tak z tym autem - zainwestowałbym w rzeczoznawcę ( który nie jest opłacany przez ASO ), i dochodził się o zwrot kosztów, ewentualnie inne auto...


swoją drogą rzeczywiście ludzie nie chcą wierzyć że Toyka stanęła, a nie że właściciel robi sobie jaja... kumpel powiedział kiedyś że jak Toyota stoi na drodze z otwartą maską, to on się nie zatrzyma, bo to na pewno ściema

ostatnio jak mi Camry odmówiła posłuszeństwa ( woda w kopułce ), to ludzie patrzyli z takim zdziwieniem, jakbym conajmniej w jakimś sputniku siedział, a nie w aucie, które nie chce zapalić pod sklepem...

na szczęście po chwili zapaliła, i dojechała jakoś do domu ( a ja nauczyłem się że jak się myle silnik, to się suszy kopułkę niezależnie czy uszczelniona, czy nie )

powodzenia
pzdr
  
 
Z tym rzeczoznawcą to nie jest zły pomysł.Tylko gdzie go szukac i ile kaski przygotować?kto wie?
  
 
szukaj w PZM

PZM

Polski Związek Motorowy - Zarząd Główny
ul. Kazimierzowska 66
02-518 Warszawa
tel. (48 22) 849 93 61
fax (48 22) 848 19 51


wszystko jest na ich www

pzdr i powodzenia
  
 
jakbyś kupiła od prywatnego to bez szans.

ale z ASO dochodziłbym sie do końca dni ich ( albo moich )

chociaż z drugiej strony ja zostałem wydymany na 10 stronę przez gaziarzy, i wolałem z honorem odpuścić ich, niż dochodzić się z takimi durnymi wieśniakami...

życie to sztuka wyboru

ale i tak 3mamy za Ciebie kciuki - Maasterowi sie udało

pzdr
  
 
Cytat:
2006-07-04 23:50:00, marcinm pisze:
(...) swoją drogą rzeczywiście ludzie nie chcą wierzyć że Toyka stanęła, a nie że właściciel robi sobie jaja... kumpel powiedział kiedyś że jak Toyota stoi na drodze z otwartą maską, to on się nie zatrzyma, bo to na pewno ściema ostatnio jak mi Camry odmówiła posłuszeństwa ( woda w kopułce ), to ludzie patrzyli z takim zdziwieniem, jakbym conajmniej w jakimś sputniku siedział, a nie w aucie, które nie chce zapalić pod sklepem... (...)



Ja myślę zę ci co tak wykrzykują to mają raczej jakąś zwierzęcą bezinteresowną satysfakcję z tego powodu. Wystarczy prześledzić wpisy pod wiadomością na interii nt. skierowania 9 tys. toyot do serwisu. No ale cóż, toyota jest trochę sama sobie winna (vide reklamy).
  
 
Przykre to i prawdziwe ze toyota to juz tylko emblemat a ostatnie prawdziwe toyoty pochodzą tylko z JAponii, tak samo jak Mazdy, Hondy itp...

Poza tym przychylam sie doi tego ze wcisneli Ci jakis bubel...
  
 
Cytat:
2006-07-05 11:53:51, Cromm pisze:
Przykre to i prawdziwe ze toyota to juz tylko emblemat a ostatnie prawdziwe toyoty pochodzą tylko z JAponii, tak samo jak Mazdy, Hondy itp...



znowu się zaczyna

Moim zdaniem to jakiś potworny kant - ktoś już kiedyś pisał na temat programu Toyoty "bezpieczne auto" - bardzo współczuję

dla tego też ja nigdy nie kupię samochodu używanego od osoby której nie znam
  
 
taką ASO trzebaby wysadzić...

nawet jak auto jest po dzwonie, to ASO ma na tyle,żeby je utylizować, ewentualnie z użyciem nowych części doprowadzić do fabrycznego stanu i dopiero sprzedać.

jest jeszcze jedna opcja : auto jeździło, jako pokazówka - zimny silnik, gaz do dechy, żeby klient zobaczył jak fajnie ciągnie...

tak, czy inaczej, walcz z ASO, i melduj o postępach...

pzdr
  
 
napisz które ASO tak RZEŹNICKO wciska Autka to się spali i po bólu będzie

Cytat:
nawet jak auto jest po dzwonie, to ASO ma na tyle,żeby je utylizować,



W pełni się zgadzam w Gównie nie ma co rzeźbić, a już szczególnie ASO nie powinno rzeźbić a potem sprzedawać PEWNE AUTO
  
 
hohoho, straszny atak został przyparty na ASO, a tak naprawde jeszcze nikt nie wie co się stało i kto jest temu winny. Nie wiemy też czy auto było uderzone i co to ma wspólnego ze sprzęgłem. Nie twierdze że ASO są święte, bo to zależy od właściciela ale poczekajmy.
  
 
Cytat:
2006-07-05 16:07:06, Zawilczak pisze:
hohoho, straszny atak został przyparty na ASO, a tak naprawde jeszcze nikt nie wie co się stało i kto jest temu winny. Nie wiemy też czy auto było uderzone i co to ma wspólnego ze sprzęgłem. Nie twierdze że ASO są święte, bo to zależy od właściciela ale poczekajmy.



nie mówię że to wina ASO - znam userów, co 10kkm na sprzęgle zrobić nie mogą...

ale świętość ASO poddaję w głęboką wątpliwość...

pzdr
  
 
Samochód był kupiony jako bezwypadkowy.
Dzisiaj bylismy w salonie, obejrzeli auto i stwierdzili , ze jest spalone sprzęgło...oczywiscie spojrzał na mnie i powiedział , ze to często się zdarza kobietom.Dobra jechałam w korku ,sprzegło pracowało , moze nie zawsze do końca je dobrze dociskałam , ale...ale juz 4 razy bylismy u nich z prosba by cos z tym sprzęgłem zrobili , bo nawet rosły facet ma problem z wcisnieciem go do końca.Najpierw mydlili nam oczy , w końcu przyznali nam racje. Dzisiaj gość , który nas obsługiwał tez potwierdził , ze z tym sprzęgłem cos było nie tak...Nadal twierdzę,ze sa nieuczciwi, bo skoro wiedzieli o problemie , powinni byli cos z tym zrobić. Zapewne czekali , aż zacznie nam się zbliżać koniec gwarancji ( listopad) . Teraz , 24 lipca mamy przywiezc auto na cały dzień, wymienia całe sprzęgło razem z kołem zamachowym, ponoć wstawią nową , nieużywana część. Pisze ponoć, bo juz im nie wierzę. Rozmawiałam nawet z szefem , bo z wielkim usmiechem pzryszedł sie przywitac i posłuchac kilku achów , echów na temat auta , które nam sprzedał , ale sie pomylił...nie tym razem.Powiedziałm panu , ze boję się 5 km przejechać , żeby cos nie padło. Tak w ogóle chłopaki , co sądzicie o tym , że przednie lampy były różne , jedna starsza druga nowsza, albo o tym , ze kokpit nam trzeszczy...Trzeszczał z prawej , cos przy nim porobili , ateraz trzeszczy z lewej. W serwisie nadal utrzymuje , że samochód nie miał zadnej kolizji...
Teraz to zalezałoby mi na jednym , zeby przdłuzyli mi okres gwarancji. Jak tak dalej pójdzie i auto będzie się sypac tak jak do tej pory , to po gwarancji z torbami pójdziemy...
Takze trochę w tej calej sytuacji mojej winy, ale moge ja podzielić na pół z nimi.
  
 
Trzeszczenie w kokpicie zawsze sie może zdarzyć, a z biegiem lat może trzeszczeć coraz więcej , a co do reflektorów to toyota się nie popisała i z tego co mi wiadomo na żarówkę reflektorową szło zbyt duże napięcie i raz- przepalały sie żarowki (kampania- wstawiali opornik w postaci zwitka kabli), dwa- topiły się gniazda w reflektorach (wymiana reflektorów). Może został tylko jeden wymieniony? Jeśli jest jakiekolwiek podejrzenie, że auto jest powypadkowe to proponuje zmierzyc grubość lakieru i wszystko będzie jasne.
  
 
Ja bym tam nie przesadzał w końcu to tylko dwie awarie na 1.5 roku. A jesli chodzi o niezawodność to wiecie jakich komputerów używają na promach typu Discovery? Co najwyżej klasy Intel 486 bo jeśli chodzi o awaryjność to rzeczy czy urządzenia najprostsze są najmniej awaryjne , a jak chodzi o ludzkie zycie to juz naprawde żartów nie ma)
Nie łudźmy się że kupimy super wózek nowej generacji naszpikowany elektroniką i będzie bezawaryjny. Zgodnie z prawem murphiego im więcej urządzeń tym wieksze prawdopodobieństwo zepsucia się . Ale w końcu Toyki nie latają więc jak stanie raz na jakiś czas na drodze (byle nie w nocy i nie na odludziu) to przecież nic wielkiego sie nie stanie)
Sorry za żartobliwy ton ale całkiem bezawaryjny to może być młotek do wbijania gwoździ poza tym że się nie poluzuje na trzonku) Pozdro.
  
 
Witam,
Nic się nie martw, wszystko da się naprawić, trzeba dotreć do dobrego serwisu, a tak po za tym, kupiłem Avensiskę w salonie w 99 roku. Po miesiącu coś pukało w przekładni kierownicy, okazało się, że kolorowe turbany w Anglii na taśmie produkcyjnej zapomniały nalać oleju przekładniowego i pracowała na sucho, w dniu odbioru przednie szyby w momencie otwierania, wciągały uszczelki do dołu, po 6 miesiącach trzeba było wynienić tarczę sprzęgła, docisk i łożysko ( jeździłem tylko po płaskich ulicach i nie używałem półsprzęgła - samochodem jeżdżę codziennie od 16 lat i nie miałem nigdy problemów ze sprzęgłem). Po roku pompa paliwa została wymieniona na nową _ piszczała takim wysokim sopranikięm, że w mózgu prostowały się zwoje. Samochód ma dzisiaj6 lat i właśnie jadę w poniedziałek na wymianę sondy Lambda, która sie zwaliła ( podobno ten element się nie psuje )- koszt naprawy w ASO - 1550 zl ( nie można niestety wsadzić zamiennika - mają inne oporności i poleci katalizator za dużo większą asę ).
Podsumowanie - NIE KUPUJCIE TOYOT SKŁADANYCH U ANGOLI !!!
Wcześniej jeździłem przez dziesięć lat corolką, którą kupiłem jako 3 - letnie auto - pojechałem na przegląd dopiero jak mi pękł pasek rozrządu ( silnik miała bezkolizyjny - nic się nie stało i jeździła dalej )
Pozdrawiam
  
 
1500 zł??za to można kupić dwa katalizatory i dwie sondy i jeszcze na dobrą wódę zostanie

zobacz na allegro, sondy nówki oryginały są po 300 zł
za wymianę 50 to max

ale nie 1500 zł
ten post powinien sie znaleźc w wątku "cenowy zawrót głowy"
  
 
mi za lambdę ASO powiedziała 800zł - kupiłem w JC za 300

chyba że JacekARTIM mówi o czujniku LB - to w tym wypadku zostaje tylko ASO...

wymianę robi się samemu - trwa w porywach 30min

pzdr
  
 
w JC mają, owszem za 300 zł ale odradzili mi jej montaż, ma trochę inne oporności i zwali się sonda, albo coś droższego i dopiero będzie ból. Muszę odżałować 1500 ( napewno do wymiany jest Lambda i tyle kosztuje - juz zamówili dla mnie na poniedziałek )
Pozdrawiam
  
 
oryginał, nówka. na dodatek z wawy

chyba ze wszystko robisz w ASO
jesli tak, to jak będziesz sprzedawał auto to daj znac

żeby nie było OT
jeśli trzeszczy deska w 3 letnim aucie klasy avensis, to coś jest nie tak
puki masz gwarancje to nękaj ich każdą pierdułką, bo potem rzeczywiście będzie lipa
piszesz,że zostawiasz auto na cały dzien-jeśli boisz się że założą używane części, to bierz urlop,albo proś kogoś,żeby przy nich stał i sprawdzal

ja bym nie odpuscił, w koncu nie kosztowało to 5 czy 10 tys zł, tylko paredziesiąt kafli

[ wiadomość edytowana przez: Grzesiek dnia 2006-07-06 20:59:26 ]