Witam, moderatorstwo mnie dopuściło do głosu mimo posiadania Oriona, więc się nie krępuję innością i przechodze do rzeczy
W zeszłym tygodniu Orion zaczął chwilami tracić moc podczas jazdy. Na moje oko: jedna świeca nie pali. Naglie auto dostaje mulenia, szarpie, nie potrafi przyspieszyć na równej jezdni prawie wcale - osiągnięcie 50 kmh graniczy wtedy z cudem. Powyżej 4 tys obrotów czasem chwyci, wtedy rozpędzam go na półsprzęgle (auć!), czasem są duże problemy z ruszeniem, czasem nie. Na luzie często gaśnie.
Czasem tak ma kilka minut jazdy, czasem kilkanaście. Po czym nagle zdrowieje i jedzie się zupełnie normalnie: przyspiesza, rusza jak zawsze, nie gaśnie na luzie.
Takie teraz ma wahania nastroju. Czasem to pogorszenie nie jest takie złe, wyczuwa się to lżej i jako-tako przyspiesza. Czasem jest tragicznie, autem szarpie i wlokę się 20 na godzinę. A po chwili znowu wszystko wraca do normy. Nie jeżdżę dużo na szczęście.
Przyznaję, że się nie znam specjalnie. Jedynie czuję, jak gwałtownie traci on moc, to dokładnie jakby dostawał paliwo, którego nie umie spalić i dusi to pozostałe 3 cylindry. Znajomy mechanik - garażowiec zawyrokował: kable WN. Zmienił na nówki - bez zmian. OK, stare były rzeczywiście już na oko kiepskie, niech ma auto nowe. Teraz natomiast nie mam chęci na drugie podejście za 100 zł wymieniać komplet świec na inny, aby znowu okazało się że to nie to. Świece wg niego wyglądają na nówki, Bosch - tego Oriona mam od kilku miesięcy.
W kręgu moich podejrzeń pozostają świece i ten moduł dający napięcie - mogłoby to być coś innego w ogóle? I teraz pytanie: czy ten typ tak miewa i czy prawdopodobne podejrzenie może paść na jeden z tych elementów? Pytanie uzupełniające: czy bez zakupu nowych świec bądź tego modułu mogę jakoś metodami garażowymi (miernik?) sprawdzić, który to element zawodzi? Aż boję się spytać o koszt takiego modułu...
Z góry dzięki za pomoc, pozdrawiam.