 mily_byd FSM PF 126p '93 bydgoszcz | Ja też mam pytanie a propos opłat. Tyle tylko, że chciałbym się dowiedzieć jak to wygląda od strony handlarzy ściągających auta z zachodu. Tzn. wtedy TEORETYCZNIE obowiązuje przepis o podatku od wzbogacenia się (jeżeli samochód posiadamy krócej niż pół roku), a go sprzedajemy.
Większość handlarzy pomija siebie na umowie, żeby uniknąć tego podatku. I wtedy oficjalnie nie ma żadnych pośredników, tylko ten oficjalny nabywca W TEORII kupił samochód od Niemca.
Tylko na jakiej zasadzie to się odbywa? Wiadomo, że Niemiec sprzedając samochód, musi dopełnić formalności, jeżeli komuś sprzedał, przypuśćmy polskiemu handlarzowi Janowi Kowalskiemu to podpisuje z nim umowę, czy jak? A ten Jan Kowalski znajdzie sobie jakiegoś klienta, dajmy na to Jana Nowaka. Ale wiadomo że Jan Kowalski nie będzie chciał figurować w umowach, żeby nie płacić podatku od wzbogacenia.
Ale jak to jest możliwe, skoro ten handlarz Jan Kowalski, w chwili sprowadzania samochodu, nie wie, kto będzie jego kupcem w Polsce? To w tej sytuacji przecież z Niemcem musi zrobić umowę na siebie. Bo przecież żaden niemiec nie da nikomu umowy z wolnym miejscem w miejscu "podpis kupującego".
Czy to znaczy, w teorii oczywiście, że inna osoba kupiła dany samochód wg niemieckich papierów i inna wg polskich?
Po prostu jak to się odbywa, że handlarze unikają płacenia podatku od wzbogacenia.
Dzięki za odp.
|