MotoNews.pl
  

Ręczny jak brzytwa, okazuje się, że i w omesi też tak może b

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Zakończyłem wojnę z ręcznym hamulcem, szczeguły w dziale porady, ciekawe, kto następny
  
 
Może też być w A.
Ja też miałem problem z ręcznym bo prawie w ogóle mi nie trzymał. Wymiana szczęk, przetoczenie bębnów od środeczka na niewiele się zdało, a ręczny jak ciężko chodził tak ciężko chodził wciąż i słabo trzymał. Któregoś pięknego dnia się wkońcu wkurzyłem i postanowiłem naciągnąć lekko linkę od ręcznego, bo mi dźwignia latała lużno do 1 ząbka. Wychaczyłem kanał, zdjąłem 2 osłonki alumuniowe, 13 w łapę i popuszczam tylną nakrętkę. Wszystko poszło ok. więc biorę się za tą przednią a ta małpa nic. Ani w jedną ani w drugą. Zardzewiała do cna pomyślałem i zaWuDowałem ją konkretnie. Na drugi dzień sytuacja się powtarza a ona wciąż nic. Wkułem się konkretnie i postanowiłem dobrać się od strony kabiny. Cała konsola środkowa wyjechała, a moim oczom ukazała się wajcha ze śróbą osadzoną na poprzecznym bolcu zaklepanym po bokach iągnącej wajchy. Ponieważ już byłem wkuty jak smok, a miejsca jak na lekarstwo żeby czymś podejść, kątówka w dłoń i do dzieła. Obciąłem bolec z jednej strony i wyjąłem dźwignię na zewnątrz. Nastepnie nurek pod spód i wyciąganie linki razem z uwolnioną śrubą na zewnątrz. Niestety ak już ją miałem w łapach, to dalej się ta cholerna nakrętka nie chciała odkręcić, więc pomyślałem co by ją na imadło zanieść. To niestety wiązało się z koniecznością wymontowania całej linki spod Omesi. Cóż było robić, poodczepiałem zawleczki przy kołach i wytargałem całą linkę na zewnątrz. Zakręcilem śrubę w imadło no i trochę się musiałem namęczyć, żeby tą porypaną nakrętkę odkręcić (nie dziwne że w łapach nie dało rady, bo trzymała jak głupia). Po uporaniu się z pierwotnym problemem czyli nakrętką oblukałem sobie linkę na całej długości i się bardzo zdziwiłem, jak zobaczyłem, że od tyłu, w miejscu gdzie się pancerz schodzi z linką mam taki syf, że praktycznie linka nie chce się przesuwać. Zapieczone, zakamieniałe i takie tam. Podłubałem trochę śrubokrętem i jakimś drutem ale za dużo nie pomogło. Linka jak nie chodziła tak bez zmian. Wziąłem więc młotek, na imadło, postukałem trochę pogrzebałem jeszcze szpikulcem no i... hura, udało się. Wypadło pół kilo kamienia ale linka puściła. Ten sam zabieg z drugiej mańki, trochę oleju od góry i linka chodzi jak ta lala. Montaż od tyłu - zawleczki, później śruba z nowo nakręconymi nakrętkami do kabiny, nowa śrubka w dźwignię zamiast ściętej poprzeczki, regulacja i co... Ręczny chodzi jak marzenie, jakby Omesia miała 3 latka a nie 13. Jakakolwiek górka i nie ma siły, nic się nie stoczy. A tyle czasu się mordowałem i stawy w łapie nadwyrężałem.