Hmmm. a wiec pewna konkluzja po jednak dluzszej niz planowana wycieczce.
Jako ze bylem blisko granicy postanowilem bujnac sie na Slowacje.
Jak sie okazalo granice przekracz sie juz na dowod i zadnej zielonej karty nie potrzeba.
No wiec nastepna mysla bylo "wracamy po Ladna i wjezdzamy na obczyzne"
I tutaj pojawil sie pewien zgrzyt po polskiej stronie bo paskudny pan celnik po sprawdzeniu dowodu stwierdzil ze chce jeszcze dowod rejestracyjny bo auto jest w tragicznym stanie !!!
W tym momencie wrecz sie we mnie zagotowalo bo stwierdzil to tylko po niekiwelkich sladach podladu na lakierze ktory przygotowany jest do pomalowania. Nic, no dalem mu ten dowod popatrzyl, pomarudzil ale puscil.
Powiem tyle... mnostwo Ladzinek po Slowacji smiga. Glownie klasyki i mnostwo Zigulek. Az warto pojechac.
Najbardziej to chyba byla zaskoczona pewna mila pani w sklepie jak tylko po wymianie u niej banknotow na slowackie czterech polskich wsiorow
(czytaj my) zaczeli robic zdjecia banknotow razem z owa pania w tle.
No coz wiochy tez trzeba narobic.
Po kupieniu calych 8 piwek hehehe czas najwyzszy byl na powrot.
Podczas powrotu Slowaccy celnicy (pomijajac fakt ze chcial mi wwalic mandat za uzywanie komorki "Taki walnie mandat za mobila ze mi sie przestanie na Slowacje oplacac przyjezdzac" byli bardzo mili. Z daleka juz kiwali ze mozna przejezdzac bez kontroli i nawet przejawili jakas troske o nas gdy stwierdzili ze ogluchniemy od tej muzyki hehe
Podroz przez Slowacje calkiem przyjemna gdyby nie ten polski burak na przejsciu
Ostatecznie stwierdzilem ze jak wsio OK pojdzie to za dwa tyg. wyrywamy znow na Slowacje tylko dalej wglab zwiedzic troche kraju.
[ wiadomość edytowana przez: _Vincenzo_ dnia 2005-04-09 23:41:26 ] [ wiadomość edytowana przez: _Vincenzo_ dnia 2005-04-09 23:45:37 ]