Może spocik jutro w oleśnicy??

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
tak se myśle że można by było sie zjachać jutro na rampe bo tydzień temu nie było spotu to trzeba nadrobić...

czyli 24.06.2007 rampa pkp godz. po 15:00 jak toś bedzie w okolicy jest mile widzany
  
 
ja nie mam czym!!!
  
 
Ja ma wyjazd do Wrocławia, raczej nie wrócę na 15-tą
  
 
Ja podobnie. Jade z Dziewczyną na egzamin.
  
 
sesja...odpadam...
  
 
na 15 nie dalem rady... bylem o 16:48 to nikogo nie bylo
  
 
Ja byłem w Berlinie i... Urwało mi się koło na autostradzie.. Było nieciekawie ale jak widać żyje i mój golfik też i ma się muszę przyznać całkiem nieźle Do wymiany tylnie łożyska jak narazie ale zobaczymy czy nic więcej się nie pozrywało..
  
 
to się mineliśmy bo przd 17 rozjechaliśmy się z ekipą

  
 
Cytat:
2007-06-25 11:44:53, Statyf pisze:
Ja byłem w Berlinie i... Urwało mi się koło na autostradzie..



Słaba opcja
Urwało w sensie odpadło?
Jakie to uczucie? Przy jakiej prędkości i jak sie auto zachowuje?

Ciekawi mnie to
  
 
No to było tak że akurat zwalniałem bo byłem na zjeździe z autostrady i mogłem mieć ze 120 może 130 km/h.. A uczucie niemiłe uwierz chociaż na początku nie wiedziałem co się stało ale po tych kilku dniach i przeanalizowaniu wszystkiego wygląda na to że najpierw pękło i rozsypało się łożysko, co doprowadziło do odkręcenia się śruby tej na ośce, co w dalszym toku rozwoju wydarzeń (wiem że pierdziele bez sensu ale ciii bo mam wene ) doprowadziło do tego że koło cały ciężar auta zaczęło przenosić na bęben hamulca (to było koło tylne lewe patrząc zza kierownicy) Wyobraźcie sobie zaciągnięcie ręcznego przy prędkości 130 na zakręcie "miękką trójką".. Po opanowaniu auta zjechałem na pas awaryjny i okazało się że wcale nie złapałem kapcia jak początkowo myślałem... Koło to zepsute z boku wyglądało jakby kapeć nałożony na felge miał z 235 (tak wystawał) nie wiedziałem o co chodzi no to dojechałem (z odpadającym już powoli kołem) do najbliższej stacji benzynowej.. Auto na lewarek (cyk cyk cyk) i nagle koło razem z bębnem leżą na asfalcie (kłorwa..) Dzwonie do znajomego w Berlinie i mówie mu że 20 km do berlina mi zostało żeby skołował lawete i mnie podcholował... 2000 euro.. Tyle chciał za samą fatygę kolo od lawety.. :O No to wziąłem resztke moich euro i z automata se normalnie do Polski dzwonie i lawete od kumpla załatwiam Przyjechał kolo z Wrocka i zabrał mnie do Oleśnicy.. za 1200 zł.. Ech.. I do tego naprawa 300 i nie licząc wcześniej wymiany rozrządu i różnych innych pierdół (ponad 700 stówek) To właśnie wyjeździłem zajebiste wakacje dla 2 osób na malediwach Ech.. No więc takie to uczucie.. Pozdrawiam innych pechowców...