Samozachwyt cz.1 czyli bajka nt. wzornictwa ( design)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco


Design jako sztuka wzornictwa przemysłowego ma już dość długą tradycję. Więc w naszym konkretnym przypadku można rozpatrywać i bryłę i wnętrze jako sztukę. Jasne - popularną i pospolitą, jak design myszki czy stołka. Od razu na myśl również kojarzy mi się połączenie tegoż z funkcjonalnością i komfortem ale o tym w drugiej części bajki. Tym razem tylko i wyłącznie wrażenia wizualne, czyli związałem sobie ręce z tyłu i nie liżę kierownicy.

Zacząłbym od minusów bo te najłatwiej wychwycić. Chociaż i plusów jest sporo. Grunt żeby minusy nie przesłoniły … itd. No dobra zmieszam koktajl.

Sylwetka

A - Nadal może się podobać. W wersji sprzed FL ’91 razi obłymi kształtami przedniego zderzaka ( wyjątek wersja 3000). Być może większe wrażenie robiłaby mniejsza powierzchnia szyb. Z drugiej strony w ten sposób mamy znakomitą widoczność - górę wzięła ergonomia. Tylny słupek wydaje się przypadkowy z doklejonym fragmentem u dołu - taka trochę ażurowa konstrukcja. Tył stanowi zwartą konstrukcję z uporządkowaną sekcją lamp. Wynik estetyki tamtych czasów. Lampy przede wszystkim miały spełniać zadania funkcjonalne. Najbardziej charakterystycznym elementem jest listwa ozdobna która przecina tylne nadkole - podobny zabieg stosowano w Citroenach i niektórych amerykańskich produkcjach. Rzecz nieco kłopotliwa przy doborze felg, jednak dużo bardziej przemyślana niż w przypadku Vectry A. Przetłoczenie na linii okien biegnące do końca sylwetki wydaje się przemyślanym krokiem - znów porównam do Vectry - bardziej przemawia niż gładki styl. Minusem z pewnością jest maska - duża płaska powierzchnia - tutaj można było coś zakombinować. Pamiętacie Rekorda E1. Przetłoczenia, nawet kanciaste zmieniają kształt maski, dodatkowo w wersji 2.3D mieliśmy Diesel-Buckel czyli przetłoczenia żeby pomieścić silnik nieodparcie kojarzące się z muscle cars. Chyba najbardziej udanie wypada we wszystkich wersjach zewnętrzny element jakim jest wysunięcie przedniego zderzaka poza linię reflektorów.

3000 - Zestaw spojlerów doskonale uzupełnia sylwetkę, nadając jej więcej wyrazu i agresji. Gdybym miał się czegoś czepiać to przetłoczenie przedniego zderzaka na wysokości halogenów - sprawia wrażenie że dolna część zaraz odpadnie.

Evo 500 - Chyba najładniejsze ospojlerowanie. Poszerzenie nadkoli, panele z tworzywa i aerodynamiczne zderzaki powodują agresywny wygląd całości i obiecują dużo, nawet gdy auto stoi. Wysuwany spojler z dodatkową listwą na krawędzi bagażnika nie sprawia wrażenia doczepionego na siłę.

Lotus - nie wypada mówić źle o królu. Wydaje się jednak że wloty powietrza są zbyt duże - pewnie wynikają z konieczności. Ale to jedyny pstryczek. Cała reszta przy zachowaniu przecież bryły wersji podstawowej zmieniła się zdradzając moc auta. Poszerzenie nadkoli, tylny spojler, dyskretne wloty na masce. Wszystko nie nazbyt natrętne a gustowne. Ot trochę chuligana w dobrym garniturze.

Senator - nieodparcie zawsze kojarzył mi się z amerykańskimi autami. Ciekawa kratownicowa atrapa chłodnicy ( niepotrzebnie zmniejszana przez tuning Irmschera) stanowi ozdobę całego samochodu. Bardziej przemyślany tylny słupek i przede wszystkim pas tylnych świateł z częścią oświetlenia na klapie bagażnika i z plastikiem sprytnie tworzący całość.

B - Hmm. No i mam dylematy moralne. Z jednej strony kanciastość A, z drugiej obłe kształty B. Jednak mimo wszystko przejrzystość A bardziej do mnie przemawia. Tak naprawdę strasznie obłe linie bez żadnych dodatków typu podkładka pod zderzak czy progi strasznie przypominają … Forda Mondeo. Te same mydlane kształty. Na szczęście zachowano kształt grilla - większy i z ogromnym emblematem ale nie tak ordynarny jak wspomniany FM. Przetłoczenia maski podkreślają błotniki, a po dodaniu wspomnianej podkładki z profilu uzyskujemy dokładnie kształt Aston Martina Vantage Zagato z ’88. Nie przesadzam - wystarczy spojrzeć na profil. Agresywny przód ze skośnymi lampami ma się jednak nijak do tyłu. I znów delikatne spojlery na klapie i podkładka zderzaka są w stanie zniwelować nachalne krągłości. O ile w wersji caravan mamy powtórzone z modelu A pionowe światła o tyle łezkowate lampy wersji sedan nie pasują, choć oczywiście wpisują się w ogólny wygląd. I są o niebo lepsze od obleśnych lamp B FL/C. W ostatniej odsłonie widać rozpaczliwą chęć zmiany wizerunku. O ile przedni pas udało się zgrabnie przemodelować poprzez zintegrowanie atrapy chłodnicy z maską o tyle tył Omegi wydaje się przypadkowy. Okna w modelu B są równie duże jak w A, polepszono jednak wygląd tylnej części usuwając małe trójkątne okienko. Zrezygnowano również z listwy zachodzącej na tylny błotnik - trochę szkoda - bryła byłaby bardziej rozpoznawalna i powiązana z poprzednikiem.

Wnętrze

A - Niektórzy mówią że przytłaczające. Nieprawda, połączono stylistykę lat poprzednich czyli kanciak z zaokrąglonymi kształtami - efekty całkiem niezłe. No i przede wszystkim podobnie jak w BMW daje się odczuć kto tu jest najważniejszy - kierownik. Płaskie elementy połączone ze środkową konsolą wydają się podobne jak w Volvo czy SAABie, jednak moim zdaniem bardziej przemyślane i ułożone przełączniki i wskaźniki lepiej wyglądają od aut skandynawskich. Nieco elementów razi taniością albo trąci myszką jak chociażby suwaki nawiewu czy najbardziej obrzydliwy element - zegarek analogowy. Z wyglądu za 2 złote i to przed denominacją. Przypomina chiński tandetny chłam z bazaru. Niestety znalazł się on również w Lotusie co jest kolosalnym nieporozumieniem. Już nie mówię żeby był jak w Maserati czy Bentley’u - ale bardziej przyzwoity. Daje się w tym miejscu odczuć rękę ekonomistów skreślających wszystko w fazie projektowania. Na szczęście zamiast zegarka są również wyświetlacze parametrów spalania, prędkości i temperatury. Co prawda przeniesione z Monzy / Senatora A2 - ale bardziej eleganckie niż wspomniany zegarek. Dla jednych minusem są olbrzymie przełączniki konsoli środkowej … ale … kto raz spróbował ten się przekonał jak bardzo ergonomiczne jest to rozwiązanie.

B - Nie zrezygnowano z uprzywilejowanej pozycji kierowcy - dalej wszystkie instrumenty są dla niego, reszta pasażerów traktowana jest jak zło konieczne. Zmienione zegary są ciekawsze, lepiej wyglądają - głównie przez to że przy zachowaniu ich ogromnej średnicy, przeniesiono wskazania paliwa i temperatury symetrycznie po bokach obrotomierza i prędkościomierza. Rozrośnięta do granic absurdu konsola centralna przypomina rozmiarami wcześniejszą konsolę z Senatora. Szkoda że nie zdecydowano się na osłonięcie jej skórą a zapodano plastykowy panel z udawanym carbonem lub drewnem. Taniość widać w oświetleniu na podsufitce - jest to ten sam panel co w poprzedniku. Funkcjonalny, ale można było pokusić się o większe rozpasanie, może nie tak barokowe jak w Roverach, ale jednak.

B FL/C - Hmm, nie chciałbym pisać. Proste linie, obrzydliwy boczek drzwi w odróznieniu od krągłości B. Tandetna konsola środkowa - nawet bardziej niż udawane drewno w B. Subiektywnie moim zdaniem padaczka.


Tyle tytułem wstępu. Te opisy nie wyczerpują tematu. Więcej znajdzie się w koktajlu z komfortem w następnej bajce.





[ wiadomość edytowana przez: urg dnia 2007-11-05 14:07:11 ]