witam. dzisiaj ''doceniłem'' troche moją polówke

zapiołem na hak przyczepke z dwoma metrami świeżo ściętego drzewa. i szła jak burza!!! rozpędzałem się pomalutku- przecież nie o zatachanie samochodu chodziło... i tak 80km/h sobie grzałem. po przejechaniu 12 km był korek i tak się toczyłem do przodu pomaleńku. po chwili zaczęła mrygać kontrolka od nagrzewania świec żarowych, ale silnik pracował równiutko bez żadnych złych objawów- sprawdziłem temp. cieczy chłodzącej, a tam może nawet 90 stopni C nie było... czyli się nie zagotowała. po raz pierwszy tak m mi się porobiło i nie wiem co to... czy miało wpływ obciążenie samochodu przyczepką czy bez tego też by się tak stało... przejechałem kolejne 12 km na mrygającej lampce- wpierw krzyknąłem na CB co mobilki o tym sądzą i jednogłośnie krzyczeli, że śmiało można jechać- to świece żarowe wymiękły

. wyłączyłem silnik i po pół godziny ruszyłem dalej, ale już bez obciążenia- i spokój z mrygankiem. na jakimś tam forum czytałem, że to już świece żarowe się skończyły, a znowu gdzie indziej, że to mogą być problemy z układem wtryskowym. miał ktoś może takie przeboje??? jest to vw polo 1.9sdi sedan 96rok pozdrawiam