Czesc wszystkim po dlugiej swiatecznej przerwie...
W przeddzien wigilii padl mi samochod. Jechalem trasa torunska i zaczal szarpac tak jakby zabraklo mu paliwa. Chociaz nie swiecila sie rezerwa to paliwa faktycznie bylo juz bardzo niewiele.. Na poczatku myslalem ze moze zarowka od rezerwy sie przepalila, wiec pomknalem na neste i wlalem za dyche, ale i tak kupa. Jak stalem to jeszcze cos sie zaczelo chrzanic z elektryka, bo jak mialem wlaczone awaryjne i probowalem zakrecic silnikiem to awaryjne tak przygasaly ze migaly co 30 sekund... ale silnik krecil zajebiscie... wiec nie wiem co moglo byc z ta elektryka, ale to w sumie nie wazne, bo po sholowaniu samochodu to przeszlo. Pompa na postoju wydaje dziwne dzwieki (strasznie hmmm... brzeczy, po prostu glosno chodzi) przypuszczam na 99% wiec ze to ona nawalila... Swoja droga podejrzewam takze katalizator, bo przez jakies 2 dni wczesniej silnik strasznie mi stukowo spalal... poza tym wpierdzielil 1 litr oleju przez 10 tys kilometrow

nie wiem moze to przez szybkie jezdzenie... ale nigdy sie tak nie dzialo....
Panowie prozba do was : czy mozna samemu wymienic pompe paliwowa? wiem ze na pewno mozna, ale czy jestem w stanie to zrobic w garazu z podstawowymi narzedziami (bez narzedzi elektrycznych) Jesli tak to jakie beda mi potrzebne?
Poza tym jesli ktos mialby pojecie co moze laczyc te objawy (wpieprzanie oleju, spalanie stukowe, elektyrka

) i by sie podzielil, to tez bylbym wdzieczny... Niestety nie bedzie mnie do 4 stycznnia w wawce, wiec dopiero 4 dowiem sie co mi odpowiedzieliscie, ale mam nadzieje ze dowiem sie czegos konstruktywnego i nie zalamiecie mnie calkiem
Serdeczne zyczenia noworoczne!!!!
Pozdrowienia!!!