Kradzione auto

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Zdarzyła się dość przykra sprawa. Bliski znajomy został zmuszony "oddać" swoje auto Policji. Historia tego wszystkiego zaczęła się jakieś 1,5 roku temu. Auto kupił od człowieka, który autem tym jeździł już w jakiś czas w kraju (auto było sprowadzone, zostało zarejestrowane itp). Po kupnie Znajomy auto przerejestrował na siebie, dostał na dzień dobry miękki dowód, wszystko było cacy. Aż do zeszłego piątku, kiedy to otrzymał pismo z Policji, iż ma stawić się na oględziny auta. Na miejscu okazało się, że auto jednak zostało skradzione z jednego z krajów UE...

Auto znajomy wziął w leasing, wydał na dzień dobry ładnych parę złotych. Został bez auta, z leasingiem, który musi opłacić. Kupował auto z przeświadczeniem, ze jest legalne.

Czy może mi ktoś z Was powiedzieć, jak można teraz dochodzić odszkodowania?
Skoro auto zostało zarejestrowane w Polsce, znaczy to dla mnie tyle, że wtedy stwierdzono, że auto nie pochodzi z kradzieży, czyli ktoś coś przeoczył. Jest na to jakiś paragraf?
  
 
Jeśli auto było leasingowane, to na mój gupi łeb znajomy nie był właścicielem auta, lecz jego leasingodawca. To może być punkt zaczepienia. Znajomy do czasu wykupu (zwrotu auta) był jedynie jego dzierżawcą.