Ech-ta dziczyzna

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam wszystkich.
Jechałem sobie spokojnie w piątek rano do pracy,na liczniku tak gdzieś ok. 80-tki, a tu nagle pierduuuut, autem szarpneło, huk i jakieś szczątki plastikowe lecą mi na szybę.
Totalny szok-co się dzieje. Pierwsza myśl jaka mi przeszła przez głowę: urwał się pasek rozrządu i silnik rozj....o!.
Zatrzymałem się, lecz silnik pracuje, czyli to nie to. Wyskoczyłem z auta, patrzę i o Qrwa jego mać przód auta rozje...y.
Nadal nie wiedząc co było przyczyną rozglądam się dokoła i jakieś 20 m dalej zobaczyłem sprawcę(a raczej sprawczyni)-martwą już sarnę. Akurat zachciało jej się wyskoczyć tuż przed samochodem,tak blisko, że pomimo iż jadąc patrzyłem przed siebie,nie zauważyłem jej (wzrok mam jeszcze nie najgorszy).

Skutki zderzenia:
1. Wgięty 15 cm do środka nosek pomiędzy reflektorami
2. Lewy reflektor wygięty w pałąk (co ciekawe szybka przetrwała w całości, a obudowa rozsypała się na kilka części)
3. Zderzak uszkodzony (chwała konstuktorom-zewnętrzne lakierowane poszycie przetrzymało bez uszkodzeń zderzenie z ok. 50 kg przeszkodą przy prędk. 80 km/h. Natomiast połamał się wewnętrzny stelaż zderzaka i rozsypała się kratka wlotu pow. w dolnej części zderzaka)
4. Rozbity reflektor przeciwmgielny
5. Cieknąca chłodnica (na szczęście tylko wyskoczyła z mocowań i puścił wąż gumowy)
6. 1 klakson uszkodzony
7. Rozwalona obudowa wentylatora skraplacza klimy-wsprornik z klaksonami się w nią wbił.
8. Niewielkie wgłębienie w masce
9. skrzywione mocowanie reflektorów-zaczeły oświetlać niebo.

To tyle. W sumie mogło być o wiele gorzej- według mechanika który prostował nosek przed większymi uszkodzeniami uchroniły:
- niezwykle twarda blacha(stwierdził, że jeszcze nigdy się z tak twardą i grubą blachą nie spotkał,choć "klepie"na okrągło różne bryki),
- konstr. zderzaka ( waży chyba ze 30 kg. i skręcony jest 47szt. śrub i wkretów-po naprawie jest ich jakieś 30szt. więcej )
- i duża wolna przestrzeń pomiędzy zderz. a chłodnicą.

Ponieważ nie zdążyłem wykupić AC, muszę sam pokryć koszty naprawy ,bo na jakiekolwiek odszkodowanie nie ma co liczyć .
Cały piatek zajeło mi klejenie i skręcanie wewn. elementów zderzaka i prostowanie innych elem. a sobotę spędziłem na klejeniu reflektora-poxipol czyni cuda.
Może uda się dziś złożyć wszystko do kupy.
Pozostanie jeszcze tylko lakierowanie noska i kupno halogena ( chętnie odkupię od kogoś kto ma na zbyciu 1 reflektor przeciwmgielny-prawy przód)
  
 
No a sarna rozumiem, że wylądowała w bagażniku i poszła na przerób do "znajomego" myśliwego?

Wujek kilkanaście lat temu to specjalnie tak jeździł, aby coś z dziczyzny upolować... no tylko, że on jeździł służbowym jelczem.

[ wiadomość edytowana przez: piotr-ek dnia 2003-12-01 15:16:57 ]
  
 
Niestety,ale nie
W czasie gdy oglądałem uszkodzenia zjawił się jakiś palant na rowerze i normalnie zap.......ł mi sarnę sprzed nosa. Jak go zobaczyłem to był już jakieś 200 m ode mnie i spier....ł, aż się kurzyło.
Gdyby nie cieknąca chłodnica to bym go esperaczkiem pogonił, bo wkurw. byłem strasznie.
  
 
tym to mnie rozjeba... ktos zapiepszył sarne

Wiktor
  
 
Sprawdz na zderzaku, moze cos zostalo, jakies rogi czy cóś
  
 
Faktycznie niewielkie uszkodzenia. Ja jak wylapalem esperaczkiem dzika, tyle ze chyba ciut szybciej jechalem, bo zaraz po wyprzedzaniu to bylo, to do naprawy bylo:
- zderzak wymiana
- lewa lampa i halogen wymiana
- nosek - klepanie
- lewy blotnik - klepanie
- lewe drzwi - klepanie
- maska - klepniecie

Wspolczuje - dla pocieszenia dodam, ze tez nie mialem AC

ps. mam jedna sztuke halogena prawego - tyle ze ma wade - ma ryse, znaczy sie jest pekniete, ale szczelne - z braku laku, jak nie znajdziesz lepszego, to skontaktuj sie ze mna - zaplacisz za przesylke - bo ja inaczej go wywale.
  
 
no to mala anegdotka...

moja siostra pracuje w PZU w ichnim call center i przyjmuje szkody..opowiadala jak jakis czas temu zadzwonil koles zeby zglosic szkode..tel odebral jej kumpel no i koles opowiada..

panie jechalem sobie szosa przez las..az tu nagle dzik mi wyskoczyl pod same kola..no i wymienia uszkodzenia...
na co kolega siostry uprzejmie prosi o nr polisy AC kolesia

a koles na to...chwila chwila..ale ja chce to zglosic z OC dzika

chlopak malo z krzesla nie spadl ze smiechu..ale z pelna powaga klaruje...no to musi pan pojechac do tego lasu znalezc lesniczego i zapytac o polise..i jak pan nam poda nr to my zrealizujemy...

dalszego ciagu nie znam..ale OC dzika to mistrzostwo swiata..


  
 
I tu pociągnę nieco ten wątek z tym dzikiem.

Szwagier miał coś podobnego. Wracał wieczorem z pracy coś mu solidnie przydzwoniło w prawy przedni błotnik przy ok. 80 km/h. Po zatrzymaniu jak zaczął cofać autam to w świetle lamp cofania zobaczył stadko dzików i dał nagę - odjechał im prędzej. Potem pojechał do PZU w celu likwidacji szkody i gościu tylko dlatego mu uwierzył, bo zobaczył dużo sierści powbijanej w rozdarte elementy blachy i połamane plastiki.

Natoniast wracając do sarny to miałeś dużo szczęścia. Są to stworzenia na długich nogach, gdzie podcięcie ich samochodem może spowodować załadowanie go od razu nie do bagażnika, a do przedziału pasażerskiego - bez biletu oczywiście.

Kiedyś mając malucha jadąc nocą przez las włączałem drogowe w celu oślepienia zwierzyny i polowałem w ten sposób na zajączki. maluch był dobry bo miał przednią tablice rejestracyjną pod zderzakiem, czyli była nisko. Dodatkowo za tablicą była blacha 3 - ka.

No.. kiedyś czasy były inne. Mięso na kartki ....

Swojego czasu widziałem zderzenie malucha z psem wilkiem. Również i w tym przypadku auto wygladało nieciekawie. Pies na szczęście przeżył i uciekł.


[ wiadomość edytowana przez: Denwer dnia 2003-12-02 02:13:56 ]
  
 
Cytat:
2003-12-01 15:29:53, tommi-j pisze:
normalnie zap.......ł mi sarnę sprzed nosa.







[ wiadomość edytowana przez: DeeJay dnia 2003-12-02 08:11:42 ]
  
 
Cytat:
Niestety,ale nie
W czasie gdy oglądałem uszkodzenia zjawił się jakiś palant na rowerze i normalnie zap.......ł mi sarnę sprzed nosa. Jak go zobaczyłem to był już jakieś 200 m ode mnie i spier....ł, aż się kurzyło.
Gdyby nie cieknąca chłodnica to bym go esperaczkiem pogonił, bo wkurw. byłem strasznie.





Cytat:
na co kolega siostry uprzejmie prosi o nr polisy AC kolesia

a koles na to...chwila chwila..ale ja chce to zglosic z OC dzika



  
 
Cytat:
Sprawdz na zderzaku, moze cos zostalo, jakies rogi czy cóś


Rogów niet, ale za to kapuscie (emblemat DU) włosy wyrosły

A co do anegdotki to...
Po stuknięciu sarenki, tak na wszelki wypadek wezwałem policję.
Przyjechali ,pooglądali, strzelili parę fotek,spisali notatkę( w której jest wpis ,że sarnę skradziono) i ..... Powiedzieli,że w zasadzie dziczyzna jest ubezpieczona w kołach łowieckich i teoretycznie powinny być wypłacane odszkodowania .
Tak już z ciekawości próbowałem się dowiedzieć czegoś więcej i zadzwoniłem między innymi do Polskiego Związku Łowieckiego. Tam powiedzieli, że rzeczywiście powinno tak być, lecz z braku środków praktycznie nie ma najmniejszych szans na uzyskanie odszkodowania. Podejrzewam, że gdyby się tak uprzeć to można by na drodze sądowej wygrać sprawę.
No i musiały by być poważne szkody w samochodzie, żeby się porywać na takie rozwiązanie.
  
 
Rzeczywiście miejscowo własciwe koło łowieckie zobowiazane jest do naprawienia szkody wywołane przez zwierzeta dziko zyjace , gdy szkoda powstała na terenie ich własciwosci. Taka sytuacja zachodzi przede wszystkim gdy zwierzeta np dziki wyrzadza szkodę w uprawach rolych. Sprawy te sa dość proste, sądy w wiekszpości przypadków zasadzaja odpowiednie odszkodowania a pozwane koła w rzadko apelują.


[ wiadomość edytowana przez: Maciej75 dnia 2003-12-02 10:36:29 ]
  
 
Cytat:

Rzeczywiście miejscowo własciwe koło łowieckie zobowiazane jest do naprawienia szkody wywołane przez zwierzeta dziko zyjace , gdy szkoda powstała na terenie ich własciwosci. Taka sytuacja zachodzi przede wszystkim gdy zwierzeta np dziki wyrzadza szkodę w uprawach rolych. Sprawy te sa dość proste, sądy w wiekszpości przypadków zasadzaja odpowiednie odszkodowania a pozwane koła w rzadko apelują.



Tak, ale podobno jeśli na drodze stał znak "uwaga na zwierzęta dzikie" to sprawa jest przegrana.
  
 
Panowie, jeżeli macie trachnąć autem jakieś zwierzę - to niech to będzie pies na służbie w gospodarstwie u rolnika.
Mój szwagier trącił polonezem psa. Wielkie bydle było i zdemolował przód wielce. Bydlę oczywiście zginęło na miejscu, ale gdy ubolewalismy nad autem - zjawił się właściciel psa. Niewiele brakowało, a doszło by do rękoczynów - na szczęście wezwana przez nas policja zjawiła się szybko.
Finał sprawy był taki, że naprawa auta dokonana była z polisy OC gospodarstwa rolnego i to bez zbędnych ceregieli.
Jakby więc co, to trzeba sarnę do bagażnika i dogadać się z jakimś okolicznym rolnikiem, co to swojego psa nie lubi - można kupić mu nowego po wypłacie odszkodowania.
Oczywiście nie wolno zapomnieć o sierści na masce.

Pozdr.
Wiesiek (Maestro)

  
 
no to nam zostalo tylko zalozenie orurowania na Esperale!!

kangurki chyba to sie zwie...
  
 
Raz trafilem lisa, uderzyl w prawa krawedz samochodu tak ze kolem go przejechalem, na samochodzie ni bylo sladu, tylko troche krwi.
  
 
Myślę, że nie zmywałeś jej długo. Mogłaby odpowiednie wrażenie przy przejściach dla pieszych robić. Tak sobie stoisz przed pasami, i delikatnie przygazowywujesz... albo lepiej tak szybę przednią mieć ukrwioną.
  
 
Zmylem ja od razu poniewaz jechalem na przejscie graniczne do szkopkow i przkeraczalem granice, jakby pan celnik to zobaczyl to nie wiem czy by uwierzyl ze to od lisa