Pancernwagenowy szok - Strona 7

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Fajny tekst. Trochę mi sie humor poprawił.
Działań opisanych w tekście nie wykonuję, tylko niestety - za dużo tą moją biedną tośką wożę.
Ostatnio udało mi się zapakować siedem 40 kg worków do bagażnika. Wyglądała troche jak citroen, ale jechała potulnie.
Ale zaraz zaznaczam Madziu, zanim się na mnie zezłościsz, że jechałem tak wolniutko, że mnie ślimaki wyprzedzały.

Ale tak na serio to autor artykułu napisal świętą prawdę. Są osoby które naprawdę są w stanie dokonać niemożliwego, zamienić w złom nowe, markowe i drogie auto. To nie przypadek, że ten sam model tej samej marki w jednych rękach pali 10 litrów a w innych 6,5.
  
 
Pysiak w moich rekach paliłaby 6,5 l. Eh biedna ta Twoja Toyka
  
 
czytalem to juz na fsoak.. i odkrylem ze krece kiera na parkingu... tylko jak sie zmiescic inaczej 4,32m autem w dziure 4,75m....
  
 
Cytat:
2004-12-16 08:30:22, pysiak pisze:
Fajny tekst. Trochę mi sie humor poprawił. Działań opisanych w tekście nie wykonuję, tylko niestety - za dużo tą moją biedną tośką wożę. Ostatnio udało mi się zapakować siedem 40 kg worków do bagażnika. Wyglądała troche jak citroen, ale jechała potulnie. Ale zaraz zaznaczam Madziu, zanim się na mnie zezłościsz, że jechałem tak wolniutko, że mnie ślimaki wyprzedzały.



Uważaj ... moja tojka wiozła kiedyś kafelki. I mimo, że nie wszystkie były ułożone w bagażniku (bardzo polecam część "towaru" rozlokować na podłodze pasażera z przodu) to po niedługim czasie padło łożysko... Teraz wiem, ze bardziej sie opłacało wziąć transport...Niestety

A poradnik dobry. Już drukuje i daje innym użytkownikom tojki
Też kręce kierownicą w miejscu. Ale robie to na tyle rzadko, ze zupełnie się nie martwie o konsekwencje.

To hamowanie na dziurach to weźcie sobie do serca. Ostatnio na jednym z niewielu rajdów ogranizowanych w Szczecinie, Honda Civic (sportowa, niecywilna , tzn klatka, podrasowany silnik itd) wypadła z brukowanej trasy i niestety nawet kierowca, który jeździ dużo lepiej niz przeciętny Kowalski hamował do końca ... oj jak to strasznie wyglądało jak takim nurkującym samochodem (zwiększony nacisk na przednią oś) przywalił w krawężnik. Tak wytracił energię, że tylna oś już do krawęznika nie dojechała
Więc raz jeszcze, hamujcie ale pamiętajcie ze na chwilę przed dziurą, wyrwą, krawężnikiem trzeba odpuścić choćby nie wiem co!

Pozdrawiam
  
 
Ja też czasem kręcę w miejscu - proszę zrozumieć, nie ma wspomagania kierownicy... Też się jakoś nie martwię.
Co do krawężników to uwazajcie - mi tak miska olejowa pękła... moja wina
  
 
ja z kolei nie shamowalem na dziurach... i przyglebilem micha w wystajaca studzienke sciekowa.... efekt: z michy wanna w druga strone... i polamana pompa olejowa...

po prostu trzeba znalezc zloty srodek...
  
 
Szkoda że w ich ankiecie nie da się zaznaczyć więcej niż 1 opcja, bo ja potrzebowałbym 5-ciu na raz No... może 4.... półsprzęgło raczej w korku i manewry.
Pozdro.
  
 
Apelacja zamiast mercedesa

Pamiętacie perypetie naszej czytelniczki z Lublina, która za niemal pół miliona złotych kupiła mercedesa SL500?

Auto psuło się na potęgę. Dealer usiłował je naprawiać, importer twierdził, że wymiana nie jest możliwa a centrala niemieckiego koncernu umywała ręce. Zdesperowana właścicielka skierowała sprawę do sądu i... wygrała!

Sąd nakazał koncernowi Daimler-Chrysler wymianę samochodu na nowy.

Sąd stanął na stanowisku, że klient nie może być skazany na niekończącą się liczbę napraw - powiedział reprezentujący właścicielkę samochodu mecenas J. Łomża. - Jeśli istnieje taki zapis w umowie gwarancyjnej, a w tym przypadku tak było, to musi nastąpić moment, kiedy konsument będzie miał prawo wymiany towaru na wolny od wad. Jest to kierunek zgodny z unijnym prawodawstwem.

- Ten wyrok jest ważny dla innych ludzi. Dzięki tej sprawie wielu osobom łatwiej będzie dochodzić swoich praw, bo nabiorą pewności, że można wygrać z dużą firmą. Nie może być tak, że klient jest dobry tylko wtedy, gdy przynosi pieniądze - dodał mecenas J. Łomża.

Tymczasem okazuje się, że perypetie właścicielki SL500 trwają nadal. Oto list jaki od niej otrzymaliśmy.

Do napisania kolejnego listu skłonił mnie test autoryzowanych serwisów Mercedesa jaki ukazał się w miesięczniku Auto Motor i Sport zatytułowany "Spod ciemniejszej gwiazdy". Jako rekordzistka (mam dokumenty na 49 napraw) mogę potwierdzić "fachowość" serwisu w Lublinie i w Warszawie. Tylko w 2004 roku moje auto spędziło w serwisie 101 dni. W moim przypadku bez wątpienia auto było bublem fabrycznym. Może to w jakimś stopniu tłumaczyć działania serwisu, ale w żaden sposób nie da się wytłumaczyć:
- Kwestionowania usterek podczas tzw. przyjęcia aktywnego.
- Usuwania w komputerze komunikatów o usterkach zamiast naprawiania ich.
- Nie informowania właściciela auta o przyczynie awarii i sposobie jej usunięcia (cyt. "to był drobiazg")
- Zamiast wymiany uszkodzonego podczas napraw elementu np. sklejanie go (auto na gwarancji)
- Nierzetelności lub wręcz niedbalstwa np. po wymianie tylnych klocków hamulcowych oddano mi samochód z niesprawnym hamulcem pomocniczym. Dziwne ale 3 dni wcześniej podczas "przyjęcia aktywnego" nie słyszano ani nie potwierdzono pisków podczas hamowania. Następnie zużyte klocki wymieniono (zużycie eksploatacyjne).
- Prób przerzucenia odpowiedzialności na klienta (wadliwe fabrycznie klocki hamulcowe z wtopionym w warstwę ścieralną dużym opiłkiem metalu który zniszczył tarcze hamulcowe to według tłumaczeń Pana z serwisu: "pech właściciela bo fragment metalu wpadł spod koła innego samochodu i wbił się w klocek przedniego koła" - tu specjalne gratulacje za znajomość budowy tego elementu auta!). Ostatecznie wykonano naprawę gwarancyjną.

Skandaliczną sprawą jest aby właściciel auta musiał korzystać z opinii biegłych rzeczoznawców w celu udowodnienia istniejącej awarii. Serwis nagminnie bagatelizował lub kwestionował większość zgłaszanych przeze mnie awarii. Skargi w centrali w Warszawie dowiodły tylko tego że jest to "towarzystwo wzajemnej adoracji" i rację przyznawano nie bezsilnemu klientowi lecz serwisowi.

Wielokrotnie twierdzono, że moje auto jest całkowicie sprawne (nawet na sali sądowej gdy 2 godziny później odstawiałam samochód do serwisu na kolejne uzgodnione wcześniej naprawy).

Po wymianie uszczelek byłam pozbawiona możliwości korzystania z bagażnika w czasie deszczu ponieważ przy otwieraniu pokryw bagażnika woda wlewała się do niego strumieniami zalewając mieszczący się tam akumulator oraz urządzenia składające dach. Myślę, że konsekwencje tego szybko dadzą o sobie znać (woda + urządzenia elektryczne).

Mimo wygranej sprawy w Sądzie Okręgowym w Lublinie mój koszmar się nie skończył. Nadal odwiedzam serwis, pojawiają się kolejne awarie a dealer i centrala DCAP zapowiedzieli apelację.

W chwili obecnej moje sprawne auto jest ponownie w... serwisie.

Tyle list naszej czytelniczki. Mercedes w Polsce jest synonimem auta luksusowego, które wykończone jest perfekcyjnie, a serwisy odwiedza tylko przy okazji przeglądów gwarancyjnych. Okazuje się jednak, że czasami rzeczywistość odbiega od wyobrażeń.

(Interia)


Jakoś nigdy nie przepadałem za Mercedesami, a po tych rewelacjach oraz teście serwisów, który zamieścił AMiS, zniechęciłem się do nich na długie lata
  
 
BMW też się psuje

Życie raz po raz dostarcza nam dowodów, że żadnemu z producentów nie udaje się produkować samochodów bezawaryjnych, a mity dotyczące jakości upadają jeden po drugim.

Tym razem padło na BMW. Bawarska firma ogłosiła właśnie, że wzywa do serwisów na całym świecie ponad 75 tysięcy samochodów serii 5 i 7 wyprodukowanych między 26 lutego 2003 a 9 czerwca 2004 roku.

Powodem akcji serwisowej jest problem z ogrzewaniem siedzeń, które może doprowadzić do przepalenia tapicerki oraz uszkodzenia ubrań pasażerów. W najbardziej skrajnych przypadkach usterka może doprowadzić nawet do pożaru.

Problem dotyczy 69.750 samochodów serii 5 i 5.500 - serii 7.
  
 
Dobrze, że nie masz Porsche

Mamy dla Ciebie dobrą wiadomość. Otóż powinnaś lub powinieneś się cieszyć, że nie masz Porsche 911 w wersji cabrio.

Bo gdyby tak było to w Twoim samochodzie mógłby przy dużej prędkości otworzyć się samoczynnie dach! I wtedy czekałyby na Ciebie spore kłopoty. Kłopoty za 85 tys. euro bo tyle ów pojazd kosztuje.

Praktycznie wszyscy producenci od czasu do czasu wzywają do serwisów właścicieli samochodów, w których wykryto usterki. Co jednak zastanawiające w ostatnim okresie jest coraz więcej takich przypadków. Czyżby jakość samochodów malała zamiast rosnąć? Zapewne związane jest to ze skróceniem do minimum czasu przygotowania samochodu do seryjnej produkcji, ale sytuacji nie tłumaczy. I staje się bardzo niebezpieczne.

Ale wróćmy do wspomnianej 911 cabrio. Otóż wczoraj Porsche w trybie pilnym wezwało do serwisów 18.165 właścicieli tego modelu w celu bezpłatnego usunięcia poważnej wady konstrukcyjnej silniczków służących do automatycznego zamykania i otwierania dachu. Ich usterka mogła spowodować, że podczas jazdy dach się otwierał.

Zapewne wady tej nie będzie miała już najnowsza wersja 911 cabrio, która wkrótce wejdzie do sprzedaży. W marcu trafi do dealerów za oceanem, a miesiąc później będzie oferowana w Europie.

Miękki dach będzie rozkładany i chowany – podobnie jak w poprzedniej wersji - całkowicie elektrycznie, za naciśnięciem jednego przycisku. Cała operacja trwa tylko 20 sekund. Dachem można będzie sterować również podczas jazdy pod warunkiem nie przekroczenia 50 km/h. Jak zapewnia producent silniczki odpowiedzialne za sterowanie dachem na pewno będą tym razem bez zarzutu.
  
 
O Porsche była dyskusja na autokąciku no a dziś rano w radio słyszałam. Bardzo niebezpieczna wada - z naleśnika może się spadochron zrobić...
  
 
MOja teoria usterkowości nowych aut w Polsce jest taka:

1.Gorsza jakość niż na zachodzie.
Do sprzedaży u nas kieruje się auta z najgorszymi wskaźnikami po fabrycznej kontroli jakości.

2.Mechanicy (czyt. debile i złodzieje).
Jeśli samochód trafi do aso, to już mechanicy postarają się o szybki jego powrót (naprawiając lub montując wyposażenie dodatkowe psują pozostałe podzespoły-często nieświadomie).
Problem dotyczy również napraw gwarancyjnych-płaci gwarant.

Wnioseki i spostrzeżenia:

-nic nie dokładać ponadstandartowe wyposażenie (ingerencja mechaniczna i elektroniczna)
-unikać zgłaszania błachych wad i usterek samochodu-po "naprawie" posuje się zawsze coś innego
-być zawsze przy przeglądach

pozdrawiam

Mądry Polak po szkodzie
  
 
Cytat:
2005-01-19 10:24:21, party pisze:
Wnioseki i spostrzeżenia:
-nic nie dokładać ponadstandartowe wyposażenie (ingerencja mechaniczna i elektroniczna)
-unikać zgłaszania błachych wad i usterek samochodu-po "naprawie" posuje się zawsze coś innego
-być zawsze przy przeglądach


widze że ktos ma identyczne zdanie do mojego , pomimo iż są w moim aucie pewne nedociągnięcia to wolę z nimi jeździć niż oddawać samochód do ASO (teraz zrobię wyjątek ale to już poważniejsza sprawa), sam miałem taką sytuację że przy odbiorze auta stweirdziłem lekkie zarysowanie deski rozdzielczej, ponieważ chcieli od razu wziąć i rozbierać w celu wymiany darowałem sobie bo pomyślałem że dziewiczego auta nie dam dotknąc , tak samo jest z przegloądami zawsze przy nich jestem, aczkowliek akurat mam znajomego w ASO który te przeglądy zawsze robi osobiście no a do tego wszystkiego mam golasa 1.3 pomimo iż mogłem kupić zdecydowanie lepiej wyposażone 1.0
  
 
Audi, BMW i Mercedesy do naprawy?

BMW, Audi i Mercedes mają poważne problemy spowodowane montażem w silnikach Diesla wadliwych pomp wtryskowych dostarczonych przez Boscha.

Z tego powodu bawarska firma wstrzymała produkcję sześciocylindrowych silników wysokoprężnych, co oznacza, że linie produkcyjne opuści 3600 samochodów mniej. Ponadto BMW ogłosiło akcję serwisową, w ramach której wezwane zostaną samochody z silnikami Diesla wyprodukowane od grudnia ubiegłego roku. Problem dotyczy 13 tysięcy pojazdów.

Z kolei Mercedes w nowych samochodach klasy C, E i S zamierza montować pompy innego rodzaju.

Natomiast Audi analizuje czy modele A4, A6 i A8, w których montowane były silnika Diesla z felernymi pompami trafiły już do klientów.

Rzecznik Boscha wyjaśnił, że problem z pompami wtryskowymi został spowodowany przez dostawcę części. W "krótkim czasie" ma on zostać rozwiązany.

Oczywiście najłatwiej zwalić na dostawcę
  
 
Dokładnie,
nawet zakład pracy chronionej ma kontrolę jakości dostaw.