FSO 125p Kombi - rocznik 1985 - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
No własnie, jak tam podróz do UK?
Kiedys moim carusem mielismy się udać do Edynburga, ale ostatecznie zostawiliśmy go w Hamburgu u znajomego, bo rodzina z tamtąd powiedziała, że nas będzie wozić gdzie będziemy chcieli. Ale równy tysiąc przejechał (Ww-a - Hamburg) i to jednego dnia


[ wiadomość edytowana przez: Janisz1990 dnia 2006-09-17 16:32:51 ]
  
 
Niniejszym ogłaszam iż totalne szaleństwo czyli podróż 21 letnim Fiatem 125p z Bydgoszczy do Bristolu zakończyło się sukcesem
Przejechaliśmy 1790km, 6 państw europejskich w ciągu 24 godzin.
Cały dystans Fiat przejechał na LPG. W tym celu korzystaliśmy z trzech różnych końcówek tankowania - włoskiej, belgijskiej i holenderskiej.
Średnie zużycie gazu wyniosło od 8.5-9l/100km przy prędkościach 100-120km/h, co jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem odnośnie mozliwości Fiata i bardzo negatywnym w sensie różnicy jakości gazu europejskiego a polskiego...
Podczas podróży regularnie pozdrawiano nas mruganiem świateł, trąbieniem itp, szkoda że nie mieliśmy CB. Przed Antwerpią dołączył się do nas rodak we Fiacie Ducato, którego pilotowaliśmy aż do Dunkierki - chłopina nie znał trasy.
Tuż przed przejściem granicznym w Świecku zatrzymał nas patrol Policji. Najpierw zdziwienie wywołało moje angielskie prawo jazdy, a potem cel podróży Na koniec Pan Mundurowy życzył nam szczęśliwej drogi i obiecał trzymanie kciuków za powodzenie ekspedycji
Na granicy w Świecku podbiegł pan z pytaniem "Panie, a który to rocznik", po czym stwierdził głosem fachowca "to przekładka"

Teraz problemy, bo musiały przeca być:

W okolicach Hannoveru zaobserwowałem podczas zjazdu na stację dziwny dźwięk dobiegający spod maski. Stwierdziłem, że szumi pompa wody (notabene nowa). Zdecydowaliśmy o ograniczeniu prędkości do 110km/h i częstszych postojach na schłodzenie silnika. W dalszej części trasy szumienie ucichło...
O mej błędnej diagnozie dowiedziałem się 5km od Bristolu, kiedy pełen euforii z niezawodności Kiziora, doprowadziłem "kreskę śmierci" do liczby 140...Usłyszeliśmy przeciągły "jęk", po którym zapaliła się lampka braku ładowania. Jako, że znajdowaliśmy się na autostradzie, a wzrostu temperatury płynu nie zanotowaliśmy, postanowiliśmy jakos dokulać się do celu. Ostatnie kilometry pokonaliśmy bez ładowania, okazało się że alternator zatarł się a pasek klinowy szczęśliwie ślizgał się po jego kole pasowym, zapewniając nadal napęd pompie płynu.
Co by było, gdyby stało się to wcześniej?Wolę nie zgadywać...

Kolejny "bonus" zaliczylismy jadąc obwodnicą Londynu, która w pewnym momencie okazała się...zamknięta. Tabliczki objazdowe wyprowadziły nas w jakieś zdziczałe przedmieścia stolicy UK, gdzie po prostu zabłądziliśmy. Wkurwiony, ale kierujący się resztkami orientacji w terenie doprowadziłem Kiziora do...Victoria Station w centrum Londynu , skąd ścigając się z taksówkami i siejąc zamęt na ulicach wyjechałem na autostradę M4 na Bristol. Straciliśmy jakieś 1.5h oraz kupę kilometrów, ale wreszcie zmęczeni dotarliśmy do domku

Tak więc na przekór czasom i ludziom wbrew udało się!

Serdeczne dzięki dla:
-mojego Taty za nieoceniony udział w wyprawie w roli Zmiennika
-Czeczuna oraz Autowidola z Anią za pożegnanie, pobłogosławienie i pakiet części na drogę
-wszystkim trzymającym kciuki

Kilka fotek z wyprawy:
-przejście graniczne w Świecku



-walka o prawy pas, czyli autostrada w Niemczech


-walka z wiatrakami czyli wyprzedzanie Kiziorem


-postój w Niemczech czyli "Pan Samochodzik i Tajemnica Pędzącego Tira"


-"Jak zalać Holendra" czyli nauka tankowania w Wielkiej Brytanii przy pomocy końcówki holenderskiej


-Szczęśliwy finał, czyli nareszcie w domu

  
 
Gembę rozdziawiłem szczere gratulacje
  
 
No no Kao, gratulacje, tak trzymać
  
 
  
 
tera mi zaimponowałeś
  
 
Mówiłem, że dojedzie a Ty się chłopie gorączkowałeś. Przecież jeżeli mój zrobił takie trasy w te wakacje, to Twój by chyba równik objechał bez problemu =)
Gratuluję, że dotarliście bezpiecznie! Pozdrów Agę i Tatę i bawcie się dobrze =)
  
 
No i konkret. Lepiej powiedz czy masz inny alternator czy trzeba Ci wysłać?
  
 
GRATULEJSZYN
  
 
Po prostu WOW! Wysoko postawiłeś poprzeczkę Kao - trudno będzie to przebić
  
 
No dobra, a gdzie foty Kaovtzowej witającej radośnie Kaovtza w Kiziorze? Tylko nie mów, że w pracy była!!!
  
 
i ja pogratuluje, bo jest czego.
Ostatnie zdjęcie, pomimo że zza wody to jakieś swojskie

Pozdrowienia
  
 
Speszyl for Ojciec Dyrektor:

Laf - dziękówa, tata wezmie ten do regeneracji i wysle mi zrobiony.
  
 
rozumiem ze mesio bedzie teraz urzedowal na zewnatrz, skazany na angielska (nie)pogoda a kombiaczek bedzie sie wylegiwal w suchutkim garazu?
  
 
Brawo Kao! Brawo Kizior!
Dobra robota Gratulacje
  
 
Gratuluję Kao!
Widać nie przejąłeś się jak Cię podpuszczałem na spocie że nie ma szans żebyś dojechał

Ja swoim Poldkiem bałbym się jechać dalej niż 15km poza granice kraju - żeby się dało szybko dopchać do warsztatu w Polsce
  
 
gratuluje odwagi i zapału
  
 
ooo Agnes zmieniła kolora włosów =)
  
 
Kucyku kto by sie przejmował Twoim marudzeniem
Czeczunku - Agnes zmienia barwy co jakiś czas, brawo za spostrzegawczość
Rysiu - Mietek i tak mieszkał pod niebem pełnym cudów, bo do garażu się nie mieści - przeszkadza automatycznie wysuwana antena Mietek zresztą jest dupowozem i pewnie będzie sprzedany, bo cos małego do szkolenia kierowniczych umiejętności Agi musimy zanabyć.
Dzięki za miłe słowa, obecnie Kiziorek leżakuje w garażu do czasu otrzymania nowego alternatorka. Dziś sąsiad pytał czy to Łada i przyszedł oglądać bolida. Powiedziałem, że rozjebał się alternator (właśnie go wymontowywałem) a gość "o jezu to kupa pieniędzy" Wyprowadziłem go z błędu i se poszedł. Podsumował jeszcze, że pierwszy raz widzi takie coś, ale "very nice car"
  
 
No to teraz Kao będzie mieć ubaw z angolami