31.05-1.06 spocik 4x4? - Strona 7

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
oki skoro tak piszesz


Mariusznia i Łaciata w akcji
  
 
Ale super
mariusznia, widze tez nie oszczędzał łaciatej))
No to czekamy na relację , a za godzinke my walimy na nasz spocik))
mam nadzieję,że jak wrócę to będzie więcej informacji o waszym wypadzie w teren))
PAweł
  
 
Bjuti!!!!

PS. O 16 i my zaczynamy spocik
  
 
Cytat:
2003-06-01 13:47:03, kacper97_Warszawa pisze:
oki skoro tak piszesz



no niestety tak jest - trzeba będzie pomyśleć nad przekonstruowaniem galerii - jest tego tyle że..... aż się boję o tym myśleć - ale w wakacje będę musiał przeprowadzic tą operację - zastanawiam się czy w ogóle nie zrobić innej strony od początku....

BRAWA dla Mariuszni no i oczywiście dla innych żNiviaży
  
 
Wszystko zaczęło się o godzinie 10.30 pod hotelem o wdzięcznej nazwie: Mrówka. Zebraliśmy się tam w silnej grupie pod wezwaniem.
W składzie: Kasia, Agnieszka, Ewa, Martyna, Kacper, Przemek, Remik, Mariusznia oraz autor tego tekstu w maszych wspaniałych maszynach (dwie samary i trzy nivy) ruszyliśmy na spotkanie przygody...
Już po minięciu Konstancina droga zrobiła się bardziej wymagająca, ale nic nie mogło nas przestraszyć. Nawet tumany gęstego pyłu i kurzu wydobywające się spod kół, kiedy już skręciliśmy na ścieżkę wzdłóż wału. Tam też pierwsze chwile niepewności przeżywał Remik, który dzielnie brnął do przodu swoją obniżoną i ospojlerowaną Samarą. Dojechaliśmy wreszcie do miejsca, które spełniło nasze oczekiwania pod względem biwaku. Jeszcze tylko troszkęw dół, małe błoto i stromy podjazd z progiem i... stało się. Witek zostawił kawałek tylnego spojlera. Zachaczył i zagrzebany w błocie korzeń. Po paru chwilach i zmianie kąta podjazdu, znaleźliśmy się na malowniczej polance z pięknym widokiem na Wisłę. Remik nie wydawał się zmarwiony perspektywą kilku godzin pracy przy laminacie. Przyjął całą sprawę po męsku...
Następne parę godzin zajeliśmy się rozstawianiem obozowiska, grilowaniem i maślankowaniem przy miłej pogawędce o ładach, servisach i dupie Maryni. W tym czasie dołączył do nas, uzupełniając braki w zaopatrzeniu, Boreg i Gosia w kolejnej Nivie. Nasze panie w tym czasie wystawiły swe piękne ciała na słoneczko, które nas nie oszczędzało i niektórzy kilka dni będą spali rozwieszeni na wieszakach...
Kiedy już zrobiło się ciut lżej, zapadła męska decyzja: ruszamy w teren. Jako pierwszy Kacper, (któremu autor dziękuje za udostępnienie miejsca w swoim aucie na czas tego wypadu)... pierwsze metry jeszcze łatwe, ale nagle droga się kończy. Przed nami wysoka trawa, nic nie widać. Ale nic to, Paweł nie zdejmuje nogi z gazu, reszta twardo podąża za nami. Robi sięcoraz ciężej, teren się zawęża, pojawiają się jakieś koleiny, wystające korzenie i drzzewa, między którymi musimy się przeciskać na przysłowiową gazetę. Przejeżdżamy i... okazuje sięże teren nam się skończył i nie ma gdzie jechać. Chwola konsternacji, ale cóż, zawracamy. Po wyjechaniu na łąkę Kacper już nawet nie szuka ścieżki. Jedziemy na przełaj przez trawę kosząc wszytko co wejdzie pod auto. Mijamy obóz i kierujemy się w zdłuż Wisły. Pierszy stromy zjazd pokonujemy bez problemu. Zbliżamy się do pierwszych poważniejszych (dla nas ) przeszkód. Zostawiamy nivy i idziemy sprawdzić możliwości przejazdu. I nagle pojawiają się pierwsze problemy: Auto Przemka zaczyna pluć płynem chłodniczym. Po kilu minutach oględzin, diagnoza: padł włącznik wentylatorów. Kacper na krótko łączy je z akumulatorem i włącza je na stałe. W miedzy czasie autor wpada po kolanko w błotko, tłucząc sobie boleśnie rękę...
Ruszmy dalej. Pierwsze bagienko pokonujemy sprawnie, gdy okazuje się że trzydzieści metrów dalej, za zakrętem kolejne i to znacznie większe. Znów wysiadamy i badamy teren. Drogą nie damy rady. Objeżdżamy tę breję, mimo że musimy wjechać znów w nierówną trawę, w której czają się dziury, woda i nierówności. Zaczynamy powoli po jednym przeprawiać się na twarde. Pierwszy Przemek, bez problemu. Drugi Mario: zaczął odważnie, ale potem było ciut za mało prędkości. Niva przechyliła się na podjeździe i straciła przyczepność na jednym kole. Utknął. Musieliśmy dociążyć tył i wypychać nivę na bujanego. Udało się... kolej na Kacpra. Znów udany przejazd, który jednak wywołał u nas sporo radości. Jako czwarty Boreg. Zaczął od nieodpowiedniego najazdu. Wycofał i spróbował jeszcze raz. Nestety (albo stety, bo inaczej nie byłoby zabawy ) znów obrał nie ten tor jazdy. I znów koło zawisło i znów dociążanie i znów wypychanie i znów ogromna radocha po wjechaniu na twarde. Ruszyliśmy dalej. Teraz już po ścieżce, po twardym. Dotarliśmy wreszcie do betonowej pólki wżynającej się w nurt Wisły. Tam postaliśmy kilka minut, zrobiliśmy paręfotek i postanowiliśmy ruszać dalej. Postanowiliśmy, bo niva Przemka nie chciała odpalić... Zapomnieliśmy odłączyć na czas postoju wentylatory. Trzeba było pchać. W tym czasie też Mario zgłosiś brak ładowania, ale doszliśmy do wniosku że akumulator jest pełny i automat rozłączył ładowanie. Spokojnie, aby trochę ochłonąć, ruszyliśmy do obozu i jużbez przygód dojechaliśmy do niego inną drogą. Tam zajeliśmy się znów maślanką i przeżywaniem naszego małego wypadu. A było co przeżywać... i tak do wieczora.
Około 21.00 Przemek, Mario i Boreg wraz ze swymi uroczymi Paniami ruszyli do W-wy. Za kilka chwil jednak przybiega Mario (któremu w międzyczasie zaczęło znów ladować) i mówi że łada mu zgasła i nie może jej uruchomić. Poszliśmy z Kacprem na miejsce zdarzenia i okazało sięże niva stoi oczywiście w najgłębszym miescu błota przez które Mario musiał przejechać. Nie udało sięnam zlokalizować usterki. Prawdopodobnie rozrusznik lub stacyjka. Przemek podpiął łaciatą pod nivę Boreg'a, a ten spokojnie wyciągnął ją z błotka. Uruchomiwszy łaciatą, żniviarze ruszyli do stolicy.
A my... dalej integrowaliśmy się orzy grilu. Remik wyciągnął pochodnie, która dawała świetne oświetlenie. My rozmawialiśmy o motoryzacji, o planach Remika związanych z wyjadem na Węgry itd... a panie: z tego co usłyszałem to między innymi o "kwaśnej trwałej"... cokolwiek to znaczy.
Około północy rozeszliśmy siędo naszych namiotów i udali na zasłużony spoczynek. O 4.30 usłyszałem krzątających się Kaśię i Witka. Remik postanowił o 5.00 ruszyć do domciu. Obudził Kacpra, aby pomógł mu wyjechać przez błotko. Odpalili, a ja zanim się podniosłem, to musiałem jużza nimi maszerować. Ale okazało sięże nie nadaremno. Witek utknął w tym samym miejscu gdzie urwał spojler. Znów wypychanie... i po chwili szczęśliwy ruszył do W-wy.
A my z Kacprem: kawa, herbata, spacer i oczekiwanie na przyjazd Martyny i Przemka. O 6.00 przyjechali przywożąc ze sobą wyśmienite śniadanie: twarożek ze szczypiorkiem i paróweczki. (BIG TNX)
Przemek próbował jeszcze walczyć z rybkami, ale niestety przegrał z... meszkami. Ognisko ze spiningu darowaliśmy mu... tym razem.
Około 8.30 spakowaliśmy się i ruszyliśmy powoli w kierunku W-wy.
Już po minięciu Konstancina Kacper zjechał na poboczxe. Zatrzymaliśmy się wszyscy. Paweł musiał sprawdzić, bo cośzaczęło mu stukać w zawieszeniu. Autor wyciągnał lewarek i podnieśliśmy nivę. Po kilku minutach poszukiwań Paweł znalazł przyczynę: jeden z drążków dostał luzów.
I tym optymistycznym akcentem zakończył się nasz mały wypad 4x4 z którego zdjęcia, mam nadzieję, jużniedługo ukażą sięna naszej stronie. A będzie co oglądać.
Musimy to powtórzyć... koniecznie.
  
 
Super - postaram sie wrzucić relacje na stronke jeszcze dzisiaj
Teraz czekam na fotki (może najlepiej wrzuccie na edysk
  
 
Fajnie, to opisales Goralu. Zdjecia tez beda super. Juz to wiem, jak zobaczylem foto Mariuszni w akcji. My nasze bedziemy miec jakos w srodku tygodnia. EEE . ..., Konrii daj sie ublagac, co do tytulow zdjec ...


Pozdrawiamy,
Przemek i Martyna
 
 
przykro mi ale odpada - zrobie jednemu a zaraz reszta też będzie chciała i chyba spać nie będę chodził - przeżyjecie - za to z chęcią przyjmę relacje w każdych ilościach - tam możecie się powyżywać na klawiaturach
  
 
zdjęcia pomału się ładują na ...Konrad wiesz gdzie
Tylko zapomniałwem je ponumerować od 1 do.....
Jak by co pierwsze jest PICT1280 a ostatnie PICT1474 i bardzo proszę o zamieszczenie ich w tej kolejności nazwy pozostawiam Tobie
Udało się wykonać 145 zdjęć do pokazania na forum publicznym
Może faktycznie ktoś jeszcze napisze co się działo i będzie super relacja
Góral spisałes się na medal myśle że następne wyprawy i spoty również tak ładnie opiszesz
  
 
Jestem pod wrażeniem ))
Super impreza, super relacja ))
Strasznie bym chciał kiedyś się tam wybrać.Może się uda )))
Pozdrówka dla wszystkich
paweł
  
 
Eh, ... czekam i czekam na te zdjecia. I nic. Powoli padam ze zmeczenia, po wyjezdzie jeszcze musialem/lismy z Martyna zaliczyc impreze rodzinna. Grill to tez byl, ale to nie to samo, nie to samo ... . Czekac na zdjecia z wyjazdu , czy tez nie czekac? Konrii? Dolozylbys wspomaganie ladowania zdjec na stronie.... co? ...

Pozdrawiam,
Przemek
 
 
hmmm 150MB fotek... Przemek, powodzenia.
  
 
hehe
dzisiaj fotek napewno nie będzie
wiecie co to znaczy obrobić 145 zdjec w Corelu ?
proszę mi tu nie narzekać ani nie popędzać - no chyba że chcecie zamienić się rolami
Pozdrówki
  
 
OK. Rozumiem. Bezduszne maszyny cyfrowe. ... I sila 150 MB i ich liczba 145. To moze zrobic wrazenie. Kacper i Agnieszka, to pstrykali i pstrykali . ... .

Idziemy spanko. Do jutra.

Pozdrawiamy Was,
Przemek i Martyna

 
 
ehhh następny spocik będzie więcej musze kupić 2 karte i wtedy się zacznie
jeszcze dojdą zdjęcia Borga więc znów troche tego będzie
  
 
na następny zlot przyjadę z karabinem chyba - będę strzelał do nadgorliwych fotografów
właśnie skończyłem zmieniać nazwy zdjęć
  
 
prosze umieścić opis na stronie jak mają być opisane zdjęcia i w jakiej max. rozdzielczości
postaram się dostosować abyś nie musiał kupować karabinu bo przyjechać możesz
  
 
proste zdjęcia mają mieć 800x600 i 90 kB i mniej i mają mieć odpowiednią jakość wiec należy używać dobrych programów (czytaj - nie używać Photo Editora)
  
 
Do oglądania tutaj : 195.150.240.2/~ladaklub/gl_spot4x42_kacper1.html

a tak serio to chyba wprowadzimy od następnego razu jakis limit zdjęć które moga nadejść po spocie od jednej osoby. Wszystko jest fajnie i nawet ja mogę jakoś swoja robotę przy takiej ilości zdjeć ale przeboleć ale:

- rozmiar tylu zdjęć jest naprawdę duży - np te zdjecia Kacpra po obróbce razem mają 12 MB. Teraz dostanę jeszcze od Borega i od Przemka67 i zdjecia z 1 spotu zajmą pewnie < 20 MB. Same zdjecia z Sulejowa z tego roku mają 70 MB !!! Powiem tylko że to więcej niz filmy z zeszłego roku !!! Wyobrażmy sobie ze w to lato będzie pewnie jeszcze z 10 wszelkiego rodzaju spotów - wychodzi ok 200 MB + filmy z Sulejowa pewnie drugie tyle - a potem mój kumpel się wqrzy dostanę quotę na 400 MB na stronę (co wcale nie jest małą ilością miejsca) i nie wiem gdzie ja to pomieszczę. Ustalmy ze od nastepnego spotu jedna osoba może przysłać max 60 zdjeć - spójrzcie na to z tej strony - to prawie dwa zwykłe filmy

- tak btw mała przebieranina zdjęć moze spowodować że przgladanie galerii stanie sie ciekawsze - co za dużo to też niezdrowo
  
 
No i prosze ... Konrii narzekal i narzekal wczoraj, ze tyle zdjec od Kacpra dostal i nawet liczby podawal 145 i 150 ... A tu w niecale 24 godziny mozna wszystko obejrzec. Dziekujemy Konrii . ... i zimne piwo i luk z tarcza do strzelania dostaniesz, jak zawitasz do nas nastepnym razem na wyjazd w terenie.

Pozdrawiam,
Przemek

PS. A ja szykuje na srodek tygodnia jedynie do 36 zdjec (jeden film). Zle zrobilem i nie przygotowalem sie pod tym katem na wyjazd. Nadrobie nastepnym razem. .... No ale zostal jeszcze Boreg .... hihihi.