Garażowe rekordy

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Ile max czasu siedzieliście w garażu naprawiając samochód?
Mój rekord od 13 do 19:30 bez obiadu i wogóle jedzenia tylko picie.
  
 
ja jak kiedys wzialem sie za mojego starego pornoleza to od 10 rano do 2 w nocy przesiedziałem....
  
 
a ja dzisiaj od 9"00 do 17"00
  
 
Ja podobnie
Od godziny mniej więcej 12,do 20 próbowałem naprawić zawór nagrzewnicy.Tzn pierw musiałem go wyjąć,co mi nie szło za dobrze.
gdy już to zrobiłem,załozyłem uszczelkę,to miałem problem żeby skubanca włożyc.O godzinie 16(myślałem ze sie do tej pory spokojnie wyrobię z tym) zadzwoniłem do kumpla,zeby przyjechał zabrac mego ojca i dziadków,oraz by ojca przetransportował po drugie auto
Ok godz 18 przyjechał spowrotem ojciec.Na zmianę próbowalismy wcisnąc ten zawór na miejsce.Okazało sie że przyczyną niepowodzen była instalacja gazowa,a dokładniej rury które zostały wpięte przy komorze silnikowej do rur od ogrzewania.Poprostu były bardzo sztywne i uniemozliwiały ruch rurką od zaworu(trochę skomplikowane,ale kto to rozkładał to wie o co chodzi )
Gdy udało nam się zamontowac zawór,okazało się ze uszczelka przecieka.Auto wepchnelismy do garazu i zabarlismy się za to nastepnego dnia.
Po zmarnowaniu ok 5 uszczelek,postanowilismy zrobic własną.O dziwo poskutkowało i jak narazie (odpukac w niemalowane)nic nie cieknie.
W sumie przy jednej głupocie spdziłem kilkanascie godzin.Plecy od tej gimnastyki mnie nieźle napierniczały
Pzdr Grzesiek
  
 
ehh gdybym miał ten garaż przy domu to siedziałbym bez przerwy.
  
 
Ja tak cztery godziny przy rowerze. A zaczeło się od pany w tylnim kole. Odkręcić tylnie koło oczywiście było można ale przykręcenie to już gorzej. Bo potem to już się blokuje o klocki, biegi się rozregolowują (no chociaż z regulacją jest małe piwo, bo tymi śrubkami na pancerzu ino trzeba kręcić). Ale w ogóle mnie szlag trafił bo dwie ośki tylniego koła wyrobiłem. I niestety w dalszym ciągu nie do końca jest ok bo przez wyrobiony gwinet ośki są jeszcze drobne luzy w kole. No i postanowiliśmy zostawić jak jest. Z resztą nie mój rower, nie ja o nim decyduję. Aczkolwiek muszę powiedzieć, że jazdę rowerem bardzo lubię, ale już grzebać przy rowerzę to nie. Chociaż ja jestem biedny, to jednak myślę, że zawsze najlepiej jest do majstra - w kwestii samochodów też mi się tak wydaje, bo po co grzebać, nerwy tracić itd.
  
 
mily, prawdopodobnie masz wyrobione bieznie w piascie, bo zakladam, ze te na osce wymieniales...
a moj rekord, co prawda nie w garazu, bo go nie mam (nad czym boleje), to 8-23:30 pod trabantem pare lat temu.

adasco
 
 
Mi udalo sie posiedziec od 7.00 do okolo 20 kiedy to wraz z moim pilotem szykowalismy Ladna do rajdow (montaz klatki zawieszenia i takie tam )
  
 
MI SIĘ UDAŁO POSIEDZIEĆ DZISIAJ OD 10 DO 19,30 Z MALUTKIMI PRZERWAMI. WALCZYŁEM (JAK LEW ) Z TYMI MOIMI PECHERZAMI I ODPRYSKAMI. SAMARKA JUŻ NIE JEST SZARA TYLKO.......... ŁACIATA . TERAZ TYLKO DOBRAĆ FARBE I MALOWAĆ
  
 
Od 8 rano, do okolo 2-3 w nocy, wtedy jak urwalem zawieszenie(tzn. nie urwalem tylko zgiolem-ale grozniej brzmi).
Mama mi kanapki przynosila zebym tylko cos zjadl
  
 
Myslalem ze tylko ja mam takie odchyły.Dzisiaj od 10 rano do 20.30 remontowalem zawieszenie z przodu i jeszcze nie skonczylem.Musze przykrecic caly lewy bok.Ale ile krwi sie przy tym polało!Jakby ktos popatrzal na beton na podjezdzie to by pomyslał ze kogos zarzneli !!!Jesli cos ma pojsc zle to pojdzie zle,a jesli nie moze pojsc to tez pojdzie zle.Ponad godzine wyciagalem oś górnego wachacza bo dostalo sie troche syfu i za nic nie chciala dac sie wyjac.
  
 
a ja mam nowe sprzegielko)))
i pobilem - UWAGA - klubowy rekord lenistwa.
wjechalem na kanal, otworzylem ksiazke, poczytalem, popatrzlem w gore i stwierdzilem "k@#$ mac, nie chcce mi sie. Pojechalem do mojego mechanika (patrz dobre warsztaty), dlame 2 dychy, a sam udalem sie na piwo. Za godzinke byla proba sprzegla: wyslalem zonke, zeby autko odebrala. Sam w tym czasie zapadlem w fotel przed komputerem.
I powiedzcie, czy nie jestem rekordowym leniem????
  
 
Mój rekord to od 9:30 do 3 nad ranem - bez wychodzenia z warsztatu - oczywiście prowiant miałem ze sobą i working non stop... - fajna sprawa - idzie się przyzwyczaić -- już wiele razy tak miałem....
  
 
nie mam łady ale może sobie takie cuś za niedługo kupie..
ostatnio naprawiałem pociska do 3 w nocy(wymiana wachacza)
tyle ze pod blokiem...
  
 
Nienawidzę grzebać w samochodzie i też jestem leniem.
Mój rekord w leniuchowaniu to od 7 rano 24 sierpnia 1973 r. do dzisiaj.
Policzcie sami, czy nie jestem największym leniem???
R
  
 
Witam wszystkich! W sobote odebralem Samare od blacharza i sie zaczelo! Zeby bylo jak najtaniej to on mi robil tylko wstawki z blachy, a szpachlowanie i malowanie zostalo dla mnie. Zaczalem w sobote kolo 8 rano a skonczylem w niedziele jakos kolo 11 (oczywiscie z mala przerwa na sen! ) Mam zrobione zdjecia jak to wygladalo w czasie pracy no i zrobie tez jak juz bedzie tak calkiem gotowe, postaram sie wsadzic je do mojego profilu cobyscie mogli osadzic czy nadaje sie na blacharzo-lakiernika Teraz sie wybieram skladac cale wnetrze bo na to mi juz czasu i sil zabraklo!
Pozdrawiam wszystkich
Zycze szerokich i niedziurawych drog!
Kid
  
 
od 8:00 do 22:00
remont prawie kapitalny układu hamulcowego

przeżyłem na jednej bułce i 0,5 litrze kawy