Colin McRae

Jak pisze Sunday Times powołując się na informacje otrzymane od menedżera Colina McRae, Jean-Eric'ka Freudigera, Colin poniósł śmierć w wypadku śmigłowca, pół mili od swojego domu w Lanarkshire. Freudigera powiadomił o tym brat Colina, Alister McRae.

Colin osobiście prowadził śmigłowiec Twin Squirrel. Podobno na pokładzie znajdowali się także syn Colina, 5-letni Johnny oraz przyjaciel rajdowca ze swoim synem. Policja poinformowała, że nikt nie ocalał w wypadku.

Na pokładzie nie było żony Colina, Alison, ani ich 9-letniej córki Hollie. Alison wróciła z konnej przejażdżki o 18.30 i dopiero wówczas dowiedziała się o tragedii.

Jak się przypuszcza, Colin leciał wraz z synem do Glasgow. W momencie wypadku widoczność była dobra, choć niebo pozostawało zachmurzone i wiał lekki wiatr. Naoczni świadkowie powiedzieli, że niebieski śmigłowiec Colina spadł i eksplodował w kuli ognia.

Przyjaciel Colina, rajdowy dziennikarz Jeremy Hart, który wielokrotnie latał śmigłowcem z byłym mistrzem świata, określił go jako bardzo dobrego pilota, doskonale panującego nad maszyną.

"Colin regularnie latał po całym Zjednoczonym Królestwie, a także na kontynent - powiedział Hart. - Bardzo dobrze znał teren i warunki panujące na farmie Jerviswood. To było miejsce, gdzie najczęściej lądował.

W rajdach Colina czasem błędnie oceniano jako lekkomyślnego kierowcę, ale w rzeczywistości to był czysty, wyjątkowy talent, przeciwieństwo tych, którzy po prostu nauczyli się szybko jeździć. On był Michaelem Schumacherem rajdów. To ironia losu, że tyle razy ocierając się o śmierć na rajdowych trasach, zginął w katastrofie śmigłowca".


źródło

[ wiadomość edytowana przez: _tomek dnia 2007-09-16 10:11:30 ]

Dzisiaj sporo osób tym żyło na kjsie.
Facet był dla mnie wzorem - miał super styl jazdy.
Wielka szkoda

Ryzykował zycie cały czas:


film

a zginął w helikopterze...
film2
helikopterze pomalowanym w znajome barwy...