[126] Moj rajdowy maluch i cinquecento - Strona 15

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Cytat:
2013-03-26 23:48:08, Try3ek pisze:
nie chce odbiegać od tematu bo dla osób co już mają kombinezon licencje fotele pasy itp sprawy już nie wydają się duże, ale tak w skrócie. licencja na rok 500zł na 5 weekendów więc 100 lekarz, 200zł czyli 50 wpisowe 500-600 wypożyczenie ubrań 300 i na jedną rundę robi się 1000 z jakimś haczykiem, nie licząc wyrobienia licencji w pierwszy roku i doposarzenia auta w homologowane rzeczy. moje koszt w imprezach których latam cykl super oesów na torze poznań 50zł paliwo 110zł wpisowe średnio 7-8 w roku plus 3 YTP jak było warto jeździć po 200zł każdy, plus kilka innych imprez wychodzi 1500-2000zł zużycie i przygotowanie sprzętu na podobnym poziomie więc latam to co mogę a nie to co bym chciał, i tak robi duża część ludzi a przecież głównie chodzi o dobrą zabawę jako komuś to starcza to czemu nie latać całe życie "wokół trzepaka"



Jak tak dokładnie liczysz to do KJSu dolicz sobie koszt ubezpieczenia i przeglądu auta (w wyścigach tego nie wymagają)
  
 
Uzbieranie kwoty 2000 zł na okręgówkę - nie jest chyba problemem.
Wiadomo - pasy - fotele - ciuchy, ale jest to jednorazowy wydatek.
Pamiętaj o jednej sprawie - masz już sporo pucharów, a to jest ważne. Czyli kończysz imprezy na punktowanych miejscach.

To jest duża róznica - Kjs- a III liga
  
 
Cytat:
Zgodzę się, że trzeba mieć sporo kasy, żeby startować wyżej niż w amatorkach. Ale tak samo trzeba było mieć sporo kasy żeby zrobić taki remont auta jaki zrobił Fifi. wiec niestety ale wszystko kosztuje i za wszystko trza płacić.



Drogi Jeffreyu, remont zrobiłem sobie za można powiedzieć kawalerskich czasów, owszem, pochłonął trochę grosza, zrobiłem to by cieszyć się autem kolejne lata, było to w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć. BTW teraz mam problem finansowy z usuwaniem nawet małych usterek i wqrwia mnie to niesamowicie.

Od dziesięciu lat siedzę w rajdach, zawsze marzyłem o starcie gdzieś wyżej. Jak Yapko wspomniał, nie ma zbyt wielu zachęt ze strony PZM do tego. Mało tego, jest wręcz odwrotnie, z roku na rok, zaostrzają sie przepisy. Jak myślałem, że jest już blisko, to dup, nowa dyrektywa PZM i znowu pozamiatane.

Cytat:
Co do sponsora/sponsorów - ja nie mówię, że czekają z otwartymi rękami. Ich znalezienie nie jest proste ale nie niemożliwe! mogę to poprzeć przykładem nawet odnośnie Fiata CC i III ligi (i Filip wie o kogo mi chodzi)



Jeśli mamy na myśli tego samego kolegę, to sponsor chyba nie pokrywa my 100 % startu, a jeśli tak to ma szczęście. Pomijając ten fakt, jest on w stanie sam sobie serwisować auto od A do Z, do tego ma wsparcie rodziny (taty), ma choćby jakie większe auto niż moje rozpadające się CC do jazdy na co dzień.

Cytat:
Co do trasy. Mi udało się kiedyś wystartować w takim III ligowym jak jeszcze amatorów dopuszczali. I powiem jedno: Nie ma żadnego porównania w emocjach przejazdu targowiska a prawdziwego odcinka. Nie chciało mi się potem wracać do kjs.



Tę opinie już słyszałem, nie tylko z Twoich ust i na pewno coś w tym jest. Patrzę na to z drugiej strony, jak pisali koledzy, lepiej mieć trochę radości z tej marnej amatorki niż się frustrować brakiem możliwości startu gdzieś wyżej, po tym jak zasmakowało sie tej wspaniałej przygody.

W swoim przypadku biorę też uwagę fakt, że decydując się na starty gdzieś wyżej, chciałbym walczyć o czołowe lokaty, do czego potrzebny jest dobry sprzęt (znowu koszta) niż jazda dla przyjemności.

Nie chce tu uchodzić za jakiegoś pesymistę, raczej realistę. Należy mierzyć siły na zamiary i w kwestii sportowej to właśnie robię. Wierzę, że jeśli uda mi się kiedyś mieć swoje środki to nikt nie będzie musiał minie namawiać do startu.

Cytat:
Uzbieranie kwoty 2000 zł na okręgówkę - nie jest chyba problemem.
Wiadomo - pasy - fotele - ciuchy, ale jest to jednorazowy wydatek.
Pamiętaj o jednej sprawie - masz już sporo pucharów, a to jest ważne. Czyli kończysz imprezy na punktowanych miejscach.



Patrz wyżej, dodam, że zarabiając 2000-2500 miesięcznie, z czego trzeba opłacić czynsz, garaż, jedzenie, inne rachunki i zobowiązania to można się domyślać ile zostaje. Musiałbym miec sponsora, który pokryje 100 % kosztów.
  
 
temat rzeka a nigdy nie rozumiem przeliczania KM oesowych do torowych bo to inna sprawa, nie wiem ile przejedzie sie w III lidze ale na poznańskich oseach mamy poranny trening jak się chce to można przelecieć 20km po kartingu bez problemu, trening trwa ponad godzine dowolnej jazdy. Potem przeważnie dwa zapoznania i 5-6 oesów liczonych do klasyfikacji, oesy od 4-6km, średnio licząc można przejechać 50-60km za 120zł. oesy są szybkie techniczne w maluchu na krótkiej skrzyni często brakuje przełożenia. Zresztą jest bardzo dużo filmów na necie można sobie zobaczyć.

A tak jak filip mówi, jeżeli ledwo co starcza na starty nawet na takie wokół trzepaka ale ma się z nich na tyle frajdy że człowiek jest zadowolony i wie że nie wyskubie na tyle by wystartować gdzie kolwiek wyżej, życie zna dużo przypadków gdzie ludzie startowali i wracali do amatorek. Jest grono zawodników WPP gdzie odwiedzają super oesy i inne imprezy. Ja latam tam gdzie mnie stać i tyle.

Konrad akurat w moim przypadku to do każdej imprezy doliczyć trzeba OC i przegląd bo lawety nie mam i z powodu że mam 10km na tor narazie jej nie będę miał.

A co do zarzutów że auto zdrutowane to myślę że nie jedno z MT mogło by się powstydzić pracy i dopracowania takiego jak moje, wystarczy spojrzeć w mój temat o budowanie i może nie jest aż tak dopracowane jak Filipa ale myślę że podstawowe rzeczy są zrobione jak należy a wiele innych wyprzedza dopieszczeniem połowę rajdówek które latają w Polsce.

  
 
Try3ek
To o czym ty Piszesz to są próby sportowe, a nie os-y.
Druga sprawa, latanie dwie- trzy godziny po torze, to nie to samo, co 15 min na prawdziwym os-ie. Zmienna nawierzchnia, wąsko i inne punkty hamowań- inna bajka.
Fili - nie wierzę, że gdybyś stworzył fajną ofetę na płytce i papierze
nie złapał być sponsorów.
Byle jaka firma, da Ci 500-700 zł na jedne zawody.
Tak jak pisałem, trzeba próbować- więc spróbuj.
Po rodzinie, znajomych itp.
Kto w domu siedzi nie ma miedzi.
Wulkanizacje, warsztaty, burdele, co kolwiek ale próbuj.
Sklepy rally - dająciuchy zamiast kasy.
Auto masz ładne, wyniki też.
  
 
Czas się odezwać

Za mną dwie kolejne rundy SMT. Trzecią pojechałem nie swoim CC, a takim przeciętniakiem z klasy (1,2 8v prawie seria, bil, krótka skrzynia) i udało mi się wyjeździć 6 miejsce w klasie na 22.
Czasy notowałem praktycznie takie same jak właściciel, gdy wyszedłem z nim na delikatne prowadzenie na ostatniej próbie, ostatnim zakręcie odpłynęła bryna spod pompy i jemu auto stanęło)



Dlaczego nie swoim?

Miałem w ogóle nie jechać z powodu usterki skrzyni, a dokładnie po tylu latach zaczął się odzywać synchronizator dwójki, a ja wole dmuchać na zimne i nie zarzynać sprzętu.
Poza tym zawsze chciałem się spróbować za kierownicą czegoś innego, żeby nie było, że sprzęt wygrywa No i kolega chciał zobaczyć mnie za kółkiem i coś podłapać.

Na kolejną czwartą rundę wynalazłem seryjną skrzynie ze Sportinga (bez szpery i krótkiego przełożenia głównego - przyp. red. ) i postanowiłem znowu sprawdzić coś innego - co się uda na niej wyjeździć.

No i mogę powiedzieć, że da się coś zrobić i w takiej konfiguracji, choć na pewno znaleźliby się tacy co razu skazywali by się na porażkę z tego względu

Na 26 załóg dojechałem drugi, i traciłem do zwycięzcy, kolegi w CC, właśnie na krótkiej ze szperą i motorem 1,2 16v (podobna moc jak mój) niecałą sekundę na próbie.

Nagrał się jeden on-board

YOUTUBE






[ wiadomość edytowana przez: rallyfilip dnia 2013-07-15 20:48:26 ]
  
 
POPRAWNY LINK YOUTUBE
  
 
Janota Furious Driver.

Jednak sprzęt ma znaczenie.
  
 
Jest i nagranie z zewnątrz

YOUTUBE
  
 
Skrzynia naprawiona Wszystko dzięki nieocenionej pomocy mojego kolegi Grzesia, który w mig ją rozłożył, po czym zrobiliśmy weryfikacje zużytych części.
Okazało się, że wszystko jest w świetnej kondycji, synchronizatory 1 i 2 faktycznie były już słabe. Kupiłem nowe i parę innych pierdół potrzebnych przy tej okazji i po tygodniu skrzynia była złożona i włożona do auta.
Przejechałem na niej kilkadziesiąt kilometrów celem dotarcia i sprawdzenia i wszystko działa wyśmienicie.

Z ciekawostek, podczas testów, mierząc urządzeniem GPS udało mi się rozpędzić do 162 km/h co jest rekordem jeśli chodzi o moją rajdówkę i praktycznie maximum na co pozwala krótka skrzynia.



  
 
zrobiłeś przy okazji mocowania pod sztywny hol ?
  
 
Cytat:
zrobiłeś przy okazji mocowania pod sztywny hol ?



Jeszcze nie zrobiłem.

Za to po długich poszukiwaniach wpadł w moje ręce komplet Speedline Martini Cup ! Dla nie wtajemniczonych są to felgi przeznaczone do rajdowych wersji Seicento. Rozmiar 5,5 x 13, ET 27. Dosyć lekkie i podobno wytrzymałe czego nie mam zamiaru sprawdzac

Brat natknął się na ogłoszenie na facebooku i niezwłocznie dał mi znać. Od razu był natłok myśli, czy kupować kolejne felgi, przecież te pieniądze można przeznaczyć na inne inwestycje w rajdówce, z drugiej strony od zawsze chciałem je mieć. Szybka decyzja – rezerwuje.

Marcin, który je sprzedawał okazał się być niezłym maniakiem rajdów, co rzucało się w oczy zaraz po wejściu na plac. Maluch na ruskich, Clio Williams - było co oglądać. Felgi zgodnie z opisem nie naprawiane, z normalnymi śladami użytkowania. Z bananem na twarzy przez całą drogę wracałem do domu





Nie mogłem się doczekać, jak zobaczę je „na samochodzie”. Jednak nie było się co napalać jak szczerbaty na suchary, tylko trzeba było najpierw dać je do renowacji. Z pomocą przyszła lakiernia proszkowa z której już korzystałem. Po dwóch tygodniach w końcu je odebrałem. BTW to ta sama, której miałem przygodę ze poprzednimi felgami - kiedy jedną ubyło.



Kolor oczywiście jak najbardziej zbliżony do oryginału. Teraz można już było przymierzać do auta. Jednak pojawił się problem z oponami, chciałem na szybko zakładać cokolwiek. Jednak zakładanie byle czego nie miało w gruncie rzeczy sensu. W końcu mając dwie stare Yokohamy skompletowałem dwa koła, a pozostałych dwóch opon będę szukał.





Dla mnie po założeniu efekt osiągnięty. Nie są płaskie, są filigranowe, co dodaje lekkości, puszczają dużo światła, przez co fajnie widać tarcze i zaciski, szczególnie z tyłu

  
 
Rewelacja! Lekko i ladnie.
  
 
Filip, jaki to kod lakieru? O ile to nie tajemnica oczywiście
  
 
Żadna tajemnica, to lakier proszkowy, po prostu jasny srebrny z drobnym ziarnem, wybrałem spośród paru, jakie mają dostępne.
  
 
samochód to czysta poezja.. a na speedlinach to już bajka..
Gratuluję samochodu
  
 
fela godna nie da się ukryć
  
 
A felgi jak widze wożone byłu CC sportingiem
  
 
Kolejna impreza za nami Motopiknik 2013 - Oświęcim

Kręciołek, jak popularnie nazywane są takie mini rajdy amatorskie nie cieszył się oczekiwanym zainteresowaniem. Być może jest to wina po prostu słabej reklamy przed imprezą lub też strachem zawodników przed nieznanym. Dlatego na starcie zjawiło się raptem niecałe piętnaście załóg podzielonych na trzy klasy pojemnościowe (do 1400ccm, 14000-2000ccm i powyżej 2000ccm).

Organizator przygotował jedną próbę o długości ok 800 m. Była zlokalizowana na parkingu, bardzo techniczna, zawierała wiele nawrotów i objazdów pachołka o trzysta sześćdziesiąt stopni. Taki oldschool, tak właśnie kiedyś wyglądały próby na zawodach dla amatorów.

Przyznam, że ja podobnie jak reszta spodziewaliśmy się czegoś szybszego ale jeśli nie ma co się lubi to się lubi co się ma, zaakceptowaliśmy warunki i bez napinki ruszyliśmy do pierwszej próby. A ta poszła nam bardzo dobrze, uzyskaliśmy najlepszy czas przejazdu. Na kolejnym przejeździe zdarzył mi się szkolny błąd – zatrzymałem się trochę za wcześnie i musiałem „podciągnąć”. Obowiązywała meta stop z linią pomiędzy osiami pojazdu.

Z powodu mniejszej liczby uczestników, zaplanowano cztery przejazdy, a trzy najlepsze wyniki liczyły się do klasyfikacji. Pozostałe 2 pojechaliśmy już bezbłędnie i mogliśmy oczekiwać jak dobry wynik udało na się uzyskać.

Zawody skończyły się o 14, na 15:30 zaplanowano rozdanie lecz te półtorej godziny nie oznaczało nudnego oczekiwania. Dla obecnych na Motopikniku organizator przygotował szereg atrakcji. Z motoryzacyjnych była to wystawa motocykli, samochodów zabytkowych i pokaz jazdy na motocyklach crossowych. Był również symulator dachowania, można było spróbować zaliczyć teoretyczny egzamin na prawo jazdy.

Wracając do wyników, widziałem, że poszło nam dobrze, a okazało się, że najlepiej z wszystkich! Tym sposobem oprócz wygrania klasy zgarnęliśmy ogromny (największy jaki posiadam) puchar za pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej i kilka upominków dzięki sponsorom, którzy nie dość, że pokryli koszta organizacji to jeszcze ufundowali liczne nagrody.










[ wiadomość edytowana przez: rallyfilip dnia 2013-08-27 13:41:03 ]
  
 
puchar konkret trzeba przyznać.
A tak troszkę odbiegając od tematu czasem mnie dziwi że idzie znaleźć sponsora na jakiś oesik 800m i dać nagrody a nie da się tego na znanych imprezach gdzie startuje sporo załóg, wiadomo że czasem koszta też są inne ale i reklama większa, część ludzi jeździ po mieście autami i reklamy zostają na dłużej.