JAk to to jest jak chce rozebrac auto na czesci(prawnie)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam
Mam poldka z 96r jest w takim stanie ze wole go sprzedac na czesci.Ale nie wiem jak pozniej bedzie z ubezpieczeniem itd.Rozbiore sprzedam i zostanie mi dowod i blachy.i co dalej ??
Dzieki z gory
  
 
Musisz mieć dobrego znajomego który załatwi Ci kwit o zezłomowaniu auta,a później szlifujesz numery i tniesz go na kawałki.
  
 
Cytat:
2008-05-25 20:43:15, kroczak pisze:
Musisz mieć dobrego znajomego który załatwi Ci kwit o zezłomowaniu auta,a później szlifujesz numery i tniesz go na kawałki.


ok taki wałek moge bez problemu zrobic ale trzeba zaplacic 250/300 zl wiec przy kasie jaka wyliczylem ze moge wziasc (kolo 1100zl) nie ma tro sensu
  
 
Ostatnio w Radiu ZET Janusz Weiss wałkował ten temat. Z tego co pamiętam legalnie nie można sprzedać auta na części, trzeba je oddać do specjalnego punktu złomowania. Jedyną możliwością jest fikcyjna umowa sprzedaży. Tylko trzeba pamiętać żeby wypowiedzieć umowę OC.

Tutaj masz link do pierwszej(?) audycji Weissa, ogólnie to chyba przez cały tydzień była o tym mowa.

link
  
 
Dokładnie. Legalnie nie ma takiej opcji. Sprzedajesz fikcyjnej osobie, wyrejestrowujesz, zrywasz OC. Fikcyjnie złomujesz. Ewentualnie złomujesz samą budę i płacisz za zbędne kilogramy (też lipa). Ewentualnie można wyrejestrować ze względu na kradzież. Jak byś nie robił, przy starym i mało wartym poldasie do kitu i nielegalnie.
  
 
Tylko legalny utylizator. Państwo teraz zabrało się za temat i można narobić sobie bigosu z ubezpieczalnią. Mam starą askone i kombinowałem ale każde rozwiązanie ma krótkie nogi - znalazłem firme która robi to za darmo i daje przwdziwy papier zgonu i to chyba jedyne rozwiązanie - no i muszę ubezpieczenie zaległe zapłacić.
  
 
Ja np..Miałem malczana i też za wczasu pomyślałem żeby go sprzedać.. po pół roku zero odzewu i stwierdziłem że tyle zachodu to lepiej go za grosze a nawet za darmo oddam byleby umowe spisać i trofił sie klient co go za 150zł wziął i On sie cieszył i ja i co najważniejsze to mam święty spokuj
  
 
Najlepiej spisać fikcyjną umowę i po kłopocie.
Wiem co piszę z doświadczenia
Sprawa nie do wykrycia,tylko nr nadwozia trzeba wyciąć i dokumentów się pozbyć.
Wszystko prawie legalnie,bo idziesz do wydziały komunikacji i zgłaszasz sprzedaz.Tylko umowa lekko naciągana
  
 
A ubezpieczenie będziesz dalej musiał płacić ?

[ wiadomość edytowana przez: william0000 dnia 2008-05-26 18:39:05 ]
  
 
Samodzielny recykling pojazdów jest generalnie zabroniony, jest rozporządzenie, które określa co można, a czego nie. Jeśli chce się coś odzyskać (nowe części niedawno włożone) to można je wymontować (dla siebie) i oddać na złom, zapłaci się wtedy na złomie za niedowagę (ale od czego pomysłowość).
  
 
Cytat:
2008-05-26 18:26:51, william0000 pisze:
A ubezpieczenie będziesz dalej musiał płacić ? [ wiadomość edytowana przez: william0000 dnia 2008-05-26 18:39:05 ]



Ubezpieczenie przerywasz na podstawie umowy sprzedaży.

W urzędzie komunikacji nikt nie bedzie szukał kim jest Józek Paliwoda z Grząkodzielic mniejszych.

Tylko ubezpieczalnia automatycznie przekazuje obowiązek ubezpieczenia OC na kupującego, więc kupujący Józef Paliwoda musi też wypowiedzieć ubezpieczenie pod pretekstem zmiany ubezpieczyciela. Jeśli tego nie zrobi, to do ubezpieczalni wróci się nakaz płatniczy z uwagą: nie ma takiego adresu. Tu się trop gubi i samochód staje sie niczyj.

Utylizacji może dokonac tylko firma z uprawnieniami. Mojego malondra wzięli za darmo. Jakbyś chciał sobie go zostawić, to pewnie trzeba by dać mu za równowartość złomu plus na flaszkę za fatygę.

Złomiarz ma obowiązek zutylizować go wg konkretnych wskazówek, więc tez ryzykuje dając go z powrotem Tobie. Po zlikwidowaniu numerów nie powinno być z tym problemu.

To chyba najlepsze rozwiązanie.