Oprawca 1978 mechanik od gnojowozów

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
radzę nie brać jego wypowiedzi poważnie bo jest kompletnym dyletantem i chyba chory u...słowo.
chociażby dlatego ,że do silnika GDI chciał założyć instalacje gazową i to na normalnym mixerze.

[ wiadomość edytowana przez: thaniel dnia 2008-07-26 14:47:08 ]
[ powód edycji: poprawka tytułu ]
  
 
Cytat:
2008-07-26 12:50:29, croma1 pisze:
radzę nie brać jego wypowiedzi poważnie bo jest kompletnym dyletantem i chyba chory u...słowo. chociażby dlatego ,że do silnika GDI chciał założyć instalacje gazową i to na normalnym mixerze.

Popieram,ja już raz napisałem na jego temat,ale w końcu jakiś autorytet tego forum się wypowiedział.
  
 
Ja tam się croma1 nie znam zupełnie, zresztą wiesz o tym doskonale Ale jak zobaczyłem posta napisanego przez oprawcę, to muszę jednak przyznać, że wywarł na mnie wielkie, pozytywne wrażenie.. Każdemu się zdarzają pomyłki
  
 
Cytat:
2008-07-26 17:20:27, Konradek69 pisze:
Ja tam się croma1 nie znam zupełnie, zresztą wiesz o tym doskonale Ale jak zobaczyłem posta napisanego przez oprawcę, to muszę jednak przyznać, że wywarł na mnie wielkie, pozytywne wrażenie.. Każdemu się zdarzają pomyłki

Napisz który to post.
  
 
Post oprawcy w temacie "Butla 45L, wchodzi 16L". Sama metoda może nie jest najlepsza i bezpieczna, ale chyba za wiedzę trzeba przyznać punkcik

Cytat:
1. Pozbyć się całkiem gazu z butli. Najlepiej (jeśli samochód jeździ na benzynie) - wyjeździć gaz aż silnik zgaśnie i dojechać na benzynce do miejsca wyjmowania wielozaworu. Wyłączyć silnik.
2. Odkręcić na maxa ręczny (gzymkowany) zawór na butli (pewnie i tak jest na maxa odkręcony, ale lepiej sprawdzić).
3. By gaz uchodził z butli na wyłączonym silniku, trzeba podać napięcie na elektrozawory (są minimum dwa, jeden na butli, drugi na parowniku, oba są w obwodzie, jak dasz na jeden, oba "pstrykną", no chyba, że jakiś gazownik-ekscentryk zrobił to inaczej, ale wątpię). Ja robiłem to u siebie za pośrednictwem akumulatora żelowego, wydłubanego z wywalonego UPSa, który sobie sam zregenerowałem (elektrolitem zalałem, bo miał wyparowany i naładowałem) i dwoma kabelkami na krokodylki. Można też kabelkami wziąć napięcie z akumulatora samochodowego, któż broni.
4. (Ja tak robiłem) - Odkręciłem przewód gazowy od parownika i na podniesionej masce, W PLENERZE, broń Boże w garażu (!!), odpuszczałem gaz z butli złączką parownika. Trzeba umiejętnie ją popuszczać (klucz nr 13 czy 14, nie pamiętam już), żeby za dużo gazu nie szło, bo się całość zamrozi. Będzie to trochę trwało. Jak się gaz wyjeździ do końca, to nie powinno za długo. Ja odpuszczałem z butli ze 10 litrów, aż płakać mi się chciało, taka strata (hehe), czekałem nieco aż się wysyczy.
5. Gdy mamy CAŁKOWITĄ pewność, że gaz już nie wychodzi sobie, można się zabierać do wyjmowania wielozaworu.
6. Najpierw trzeba odłączyć i zdjąć uzwojenie elektrozaworu butli, prosta sprawa, zdjąć szybkę wskaźnika rezerwy gazu i odjąć wskazówkę (jest na magnesie) żeby tego nie popsuć czy pogubić przy dalszej robocie. No i odkręcić rurki gazu, tą od tankowania i tą, którą gaz idzie do parownika. Klucze bodajże 17, czy 19, te złączki są większe, niż przy parowniku. Uwaga - w rurce "od tankowania" będzie gaz, to normalka, trzeba ją powoli odkręcać, niech się spokojnie wysyczy. Jeśli gaz odpuszczaliśmy parownikiem, to w rurce gazowej, idącej do niego, gazu już, wiadomo, nie będzie.
Nie ma sensu zakręcać ręcznego zaworu butli, bo i po co, jak tam gazu już nie ma, a i tak, elektrozawór (o ile jest sprawny) będzie trzymał zawartość butli.
7. Wielozawór siedzi (butla toroidalna, taką mam) w środku toroidu. W butlach "normalnych" jest łatwiej się do niego dobrać, zwłaszcza w tych butlach, które montuje się z boku bagażnika.
Przykręcone jest toto na kilka (6, 8, nie pamiętam już) śrubek nr 8 czy 6 (?) do okrągłego gniazda na butli, poprzez zwykłą czołową uszczelkę gumową. Najlepiej jest to odkręcać na krzyż, powoli, stopniowo popuszczać. Przy tym radziłbym uważać, może jeszcze trochę gazu się tam wysyczeć, nigdy nie wiadomo. BROŃ BOŻE nie robimy tego z papierosem, bo wiadomo, opary sie palą, nie ciecz.
8. Gdy się te śrubki poodkręca, można go wyjmować. Jest to zawsze kłopotliwe, zwłaszcza w butlach toroidalnych, bo pływak z ramieniem przeszkadza. Delikatnie manewrować, nic na siłę, sposobem, a da się gad wyjąć.
9. Od razu patrzymy, co jest w butli. Może być różnie i ciekawie. Woda, syf, olej, opiłki metalu, rdza, nagar, itd. Pozbywamy się tego od razu. Jak woda, to nie odkurzaczem, no chyba że takim, któremu woda nie groźna. Czyścimy środek butli, syfu trzeba się pozbyć bezwzględnie. W zależności od tego, gdzie się tankowało, syfu będzie więcej lub mniej.
10. Sprawdzenie wielozaworu - tankowanie. Należy wziąć sprężarkę, albo inne źródło sprężonego powietrza, przytknąć do końcówki tankowania na wielozaworze i podnosić ręką pływak. W pewnym położeniu (odpowiednim, jak jest sprawny), powinno "zaterkotać", tzn. powinno zadziałać zabezpieczenie przelewowe wielozaworu. Jeśli ramię pływaka jest skrzywione, to w zależności od tego, w którą stronę jest, butla będzie się "niedopełniać" lub przepełniać. Z tym może być różnie, jeśli ktoś się do tego dotykał, to wiadomo, nie ma reguł.
I tu jest problem, jakoże raczej nie da się zdobyć jakiś danych, przy jakim położeniu wielozaworu oraz pływaka, powinno zadziałać zabezpieczenie. W zasadzie, jeśli ramię jego nie jest skrzywione, to wszystko powinno być OK. Czasami bywa tak, że ktoś, kto wyciągał wielozawór, montuje go niewłaściwie (przekręca w lewo czy prawo) i wtedy wielozawór "kłamie", nie dając zatankować, lub odwrotnie, dając możliwość przelania butli.
Tu już nie ma reguł. Nie wiem, czy u Ciebie wielozawór ma jakieś oznaczenie, czy zabezpieczenie przez niewłaściwym zamontowaniem. U mnie nie miał, ale wcześniej zapamiętałem sobie, jak był, a wcześniej nikt go nie wyciągał, była więc pewność, że nikt nic nie kombinował z nim.
Jak nie ma pewności, że jest on sprawny, itd.. to albo zostaje kupić nowy (a ze 300 PLN potrafi kosztować, trzeba się zastanowić, czy opłaca się taki wydatek), lub próbować ze starym kombinować, może jest sprawny, a tylko był "przekręcony" od złego zamontowania. Może ramię pływaka być skrzywione, jak ktoś wcześniej się z nim nieumiejętnie szarpał, itp..
U mnie był po prostu syf w butli, który zablokował zabezpieczenie przelewowe, oczywiście syf, pochodzący od tankowania.
Wyczyściłem, przedmuchałem i zaczęło działać (ale potem i tak się zablokowało, teraz czasami odbije, czasami nie, nie ma reguł, ale nie chce mi się tego już wyciągać. znam mojego poldiego i jego apetyt na gaz jak własną kieszeń i nigdy mi gazu nie zabraknie).

(!!) Oczywiście - ww. robimy na własną odpowiedzialność. Ja nikomu wieńca na skrzynkę podczas ostatniej drogi kupował nie będę. Jak ktoś ma trochę oleju w głowie, to nie wysadzi siebie i okolicy. No chyba że ma taki zamiar, w to już nie wnikam.

Po robocie składamy wszystko i skręcamy w odwrotnej kolejności.
Trzeba bardzo uważnie i delikatnie wkładać wielozawór do butli, a potem, umiejętnie do dokręcać. Wypadałoby zmienić na nową jego uszczelkę, jak da się ją kupić, to nie powinna być droga. Wypadałoby przeczyścić czoło gniazda wielozaworu na butli i czoło kołnierza wielozaworu (tam, gdzie styka ta uszczelka). Nie smarować tego niczym, bo przy dokręcaniu guma wylezie bokiem.
Skręcać delikatnie, na krzyż, stopniowo, nie za mocno, bo się zerwie gwint. Wypadałoby sprawdzić, czy potem toto nie przecieka. Powietrzem sprężonym, itp. i wodą z mydłem, wodą z płynem do naczyń, itp.. Jak się skręciło z głową, nic nie będzie źle.
Złączki gazowe też skręcać stopniowo, delikatnie, wcześniej dobrze wprowadzając końcówkę (tą "kulkę") przewodów gazowych w gniazda złączy. Rurki są miedziane, łatwo toto zgiąć, załamać, przetrzeć, itd. Skręcamy toto uważnie. No i sprawdzić wypadałoby, czy skręcona złączka nie popuszcza, sposobem jw. po nabiciu butli powietrzem czy innym czynnikiem. Jak butla nabita gazem - to nie sprawdzamy metodą "na zapaloną zapałkę", bo wiadomo, co może się stać.
Wszystko można na spokojnie zrobić samemu, nie trzeba latać po "gazownikach". Ja przynajmniej tak robię i doskonale na tym wychodzę (ekonomicznie - portfel i pod względem niezawodności tego, za co się zabieram - wiadomo, jak się robi samemu dla siebie, to się fuszerki nie odstawia).

To tyle, co pamiętam z mojej dwa lata temu, wojny z wielozaworem i niemożnością zatankowania butli do pełna.

ps. Pozdrawiam serdecznie wszystkich "zawodowych" gaziarzy.

  
 
Eee, przesada. Bezpośredni jest chłop i szczery. Ma trochę wiedzy i doświadczenia i chce się tym podzielić. Ma też mnóstwo zapału do udzielania porad i czasu na stukanie w klawisze.
Sam też kiedyś chętniej się udzielałem na różne tematy, a dziś mniej mam czasu i więcej pokory. Nikt nie jest idealny.
  
 
Cytat:
2008-07-27 20:54:51, gondoljerzy pisze:
Eee, przesada. Bezpośredni jest chłop i szczery. Ma trochę wiedzy i doświadczenia i chce się tym podzielić. Ma też mnóstwo zapału do udzielania porad i czasu na stukanie w klawisze. Sam też kiedyś chętniej się udzielałem na różne tematy, a dziś mniej mam czasu i więcej pokory. Nikt nie jest idealny.

:: Pamiętam......Czemu tylko tak przeklina na"gazowników"i mechaników,czy wszyscy są jednej maści?


[ wiadomość edytowana przez: zet77 dnia 2008-07-27 21:25:24 ]
  
 
glownie chodzi mi o to,że jest na poziomie poloneza i silnika z lat 50-tych.
a ostatnio doradzal włożenie II genercji do silnika GDI z bezpośrednim wtryskiem paliwa.
przecież gostkowi po kilku tysiącach padlyby wtryskiwacze benzynowe.
język mnie nie interesuje i najeżdżanie na mechaników bo może mieć rację ale ,że niestety robi złe porady w tym na czym się nie zna.