[126] 700 BIS "88 - Strona 6

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
poka co pod kocykiem
  
 
Pod kocykiem rocznik również '88 650E z przebiegiem na obecną chwile 3915km. Może się wydawać, że auto powinno być jak nowe, owszem jest w środku, w komorze silnika w bagażniku, pod spodem, ale z zewnątrz? FLe po przebiegach 160tys lepiej wyglądają. Wszystko to za sprawą tego, że stał 21 lat pod chmurką w jednym miejscu nie odpalany! Mam komplet opon d124 z 88 jeszcze z włoskami, no ale co z tego jak są strasznie sparciałe i spękane ale dętki skurczybyki trzymały powietrze przez te 21 lat!

A tu jeszcze u swojego pierwszego, poprzedniego właścicela u którego tak spędził 21 lat:

Zawiasy tylnej klapy były tak zapieczone, że do silnika usiłowałem się dostać przez 45min żeby nie zrobić krzywdy belce i klapie.
Aktualnie samochód jest wyrejestrowany, ale jest na niego umowa KS, stare tablice rejestracyjne i dowód rejestracyjny.
Do szczęścia brakuje mu tylko odświeżenia lakieru.
Choć narazie wolałbym go zostawić, niech sobie stoi a sprzedać BISa i kupić jakąś zwykłą 650tke, ale jak się nie sprzeda w najbliższym czasie to zostawie BISa i jak się dorobię jakiejś wolnej gotówki to dopiero kupie zwykłą 650tke a BIS też niech stoi bo naprawde ładny i zdrowy egzemplarz.

[ wiadomość edytowana przez: grzesiol dnia 2012-02-10 00:20:02 ]
  
 
Cytat:
2012-02-09 21:54:35, CEHU pisze:
no właśnie:>?? http://tablica.pl/oferta/fiat-126-bis-82tys-km-po-remoncie-silnika-rok-88-IDHT2W.html



Na Boga gaźnik Weber jest Włoski!!! A Ty piszesz w ogłoszeniu, że Niemiecki.
  
 
Ooops! Mój błąd, nie wiem czemu mi się wydawało, że są niemieckie. Sorrki
Już poprawiłem
  
 
Gdybyś nie sprzedał Bisa to adres strony, na której co nieco nt. Bisa można znaleźć.
Nie sprzedawaj. Bis doprowadzony do porządku daje frajdę z jazdy.
  
 
Przeszła mnie ochota na sprzedawanie i BIS już został i zostanie. Od remontu silnika jedyne awarie jakie się przytrafiły to: odkręcił się wirnik od wałka pompy wody, rozszczelnił się simmering od strony koła zamachowego, odpiął się pływak poziomu płynu w zbiorniczku wyrównawczym no i odkręcił się kilka razy podciśnieniowy regulator zapłonu. Na początku kwietnia maglownica zaczęła się tłuc i zaczęło go ściągać lekko w lewo. W zeszły czwartek pojechałem na KKN, poszedłem obejrzeć inne auta, patrze z daleka a BIS jakoś krzywo stoi. Podchodzę, patrze pod spód a resor wygląda jak fale Dunaju. To był dobry pretekst aby zrobić resor i magiel za jednym zamachem i przekonać się jak faktycznie wygląda blacharka pod spodem. Wziąłem młotek i waliłem po belce i nic, odpadała tylko konserwacja z pod której wyłaniał się lakier. Śruby na szpilkach trzymających resor były ostro zapieczone, trochę się z nimi siłowałem i szpilki się nie obróciły.




Zwrotnice są strasznie zarzygane smarem ale o dziwo nie mają luzów, chyba poprzedni właściciel je robił niedawno. Łożyska kręcą się bez oporów i płynnie ale coś zaczynają huczeć.



(zdjęcia by mtts)
Może nie jest jakoś zbytnio idealny, ale ma zdrową blachę za co ma dużego plusa. Teraz, trzeba ogarnąć podszybia, pas przedni i dziurki w podłodze i dziurkę w progu. Najbardziej dziwi mnie to, że u poprzedniego właściciela przestał od nowości czyli od 1988 pod chmurką przy kamienicy przy Alejach a blacha nie jest zmęczona. Może dlatego, że stał cały czas na betonie/asfalcie i nie miał tyle wilgoci? Mam wrażenie, że 88 to chyba najbardziej niezniszczalny rocznik maluchów.
  
 
Dawno nie pisałem, więc mały UP. BIS ma się dobrze i cały czas jeździ, no prawie cały czas. Od listopada stoi w garażu gdyż postanowiłem mu dać emeryturę zimową i wtedy też akurat wyszedł przegląd i postoi tak do marca. Jedyne co to byłem zrobić właśnie przegląd tydzień temu aby mieć dobry powód na przetestowanie nowego silnika. Ale o tym za chwile. Sezon 2012 podsumuję całkiem dobrze, po poskładaniu silnika na początku roku 2012 jedyne problemy jakie jeszcze mnie spotkały to: odkręcony wirnik pompy wody, jeden "zgubiony alternator" i drugi oberwany. A tak to śmigał ładnie. Nie spełniła się moja największa obawa. Sporo osób mówiło: "Zobaczysz, przyjdzie lato to nim nie ujeździsz bo będzie się cały czas przegrzewał." Jeździłem sporo w lecie, byłem w Lipcu w Beskidach i nawet przy jeździe pod strome góry się nie grzał i trzymał ładnie temperaturę. Wentylator się załączał i dobrze schładzał płyn. Nie przegrzewał się nawet jak lecieliśmy z kumplem Zakopianką z Myślenic do Krakowa i w bagażniku wieźliśmy ok 250kg gratów do zwykłej 650tki i to tak z nawet do 130 a z reguły 110km/h. Myślę, że to jak trzyma temperaturę, zawdzięcza miedzy innymi czystości układu chłodzenia, jak jakoś niedawno, spuszczałem BORYGO, to było nie mal jak nowe po mimo przebiegu około 3,5 tys km. No, ale w końcu sam płukałem ten układ i to dość porządnie.








Jak widać na zdjęciach, lampy bambino wyleciały, BIS znów stoi na fabrycznych 13 z ori kołpakiem. Do końca zeszłego roku były trochę zrobiony na lata 90, tj lotniki z giełdy, bagażnik dachowy, Zelmoty na zderzaku. Jakiś czas temu skompletowałem tapicerkę BISowską i po wypraniu jej parę dni temu poskładałem fotele na nowych stelażach i wrzuciłem je do auta. Z lat 90 zostały jedynie halogeny i zostaną chyba na dłużej.
Jest bardzo oszczędny, po Krakowie nie całe 5L / 100km a w trasie zszedł do ok 3.8L / 100km. Jakoś w okolicach Maja puścił olej od strony koła zamachowego a wymiana simmeringu nic nie dała. Z racji tego, że wyciek z każdym kilometrem się zwiększał, alternator siedział przy silniku tylko na słowo honoru z powodu gwintu w misce olejowej, a z resztą inne gwinty w głowicy i bloku też pozostawiały wiele do życzenia, bo na przykład panewka główna od strony koła zamachowego trzymała się jak należy tylko na 3 śrubach a pozostałych trzech nie dało się już dokręcić i były wklejone na kleju, zapadła decyzja, o poskładaniu nowego silnika. I tak szukałem jakiegoś silnika i szukałem i w końcu znalazłem gdzieś na Śląsku za 500zł. Już miałem po niego jechać, ale tak się złożyło, że znajomy akurat sprzedawał BISa w stanie blacharskim, niemalże agonalnym gdyż kupił sobie lepszego z przebiegiem 32tys km a tego trupa postanowił jednak nie remontować, to przygarnąłem go jako dawcę w cenie samego silnika czyli 500zł:




Silnik z dawcy wyciągnąłem i rozebrałem do ostatniej śrubki. Na dzień dobry wpadł:
-nowy wałek rozrządu,
-wał po szlifie,
-nowe panewki korbowodowe,
-nowe panewki główne,
-nowe szklanki,
-nowa pompka paliwa,
-nowe borygo,
-nowy popychacz pompy paliwa,
-nowy rozrząd,
-nowe świece,
-nowa cewka zapłonowa,
-nowa miska olejowa,
-dość sporo nowych śrub choćby takich jak do panewek, rorządu, koła zamachowego czy koła pasowego,
-komplet nowego sprzęgła do BISa,
-pierścienie.
Dotarłem zawory w głowicy.
Na dole stare zostały tylko cylindry, tłoki, korby i blok. Cylindry są w stanie dobrym. Miałem gdzieś kartkę z dokładnymi pomiarami wartości i wiem, że wartości mieściły się bez problemu w przedziałach wymiarów, fabrycznych, nominalnych:

(tyle oleju było po rozdzieleniu silnika ze skrzynią w dzwonie, było więcej, tylko się wylało, co widać na zdjęciu, dziwne, że do samego końca sprzęgło nie ślizgało)







Gwinty w głowicy i misce smarowałem smarem miedziowym, żeby choć troszkę spróbować je zabezpieczyć przed zapiekaniem się.
Myślę, że ten silnik pozwoli mi przejechać tysiące bezproblemowych kilometrów, jeżeli będę dbał o niego jak o poprzednika. Do tego przy okazji, że miałem wyciągnięty silnik i dostęp do skrzyni był o niebo lepszy to uzupełniłem poziom oleju, i wymieniłem same simmeringi w uszczelniaczach półosi, gdyż wymiana samych uszczelniaczy nie wiele dała. Może po przesunięciu pracy wargi uszczelniacza wyciek z półosi choć troszkę się zniweluje.

Na koniec jeszcze parę filmików:
Silnik dawcy przed zdemontowaniem KLIK!
Silnik po poskładaniu KLIK!(nie wiem, dla czego tak dziwnie zakopcił przy odpalaniu, na razie zdarzyło mu się to raz)
Stary silnik po remoncie i podsumowanie 2012 roku KLIK!

Nie mogę się już doczekać, aby znów wrócić nim na drogi, ale sumienie mi nie pozwala, ze względu na jego dobry stan blacharski i na ilość sypanej soli. Jak wiadomo, lepiej dmuchać na zimnie a po za tym, myślę, że można mu dać trochę odpocząć gdyż poprzedni właściciel nie dbał o niego należycie. Na razie na nowym silniku zrobiłem ok 15km spokojnej jazdy a do tego odpalałem go i dawałem mu pracować na wolnych obrotach 2 x po 50min.

[ wiadomość edytowana przez: grzesiol dnia 2013-01-30 02:52:02 ]
  
 
Widzę, że nadal walczysz z mitami o BIS-owym układzie chłodzenia. A mój też żadnych psikusów nie sprawiał. W lecie się nie przegrzewał, za to w zimie doskonale ogrzewał wnętrze. W ciągu roku bez problemu przeżył kilkanaście tras po kilkaset kilometrów, z prędkościami 100 - 120 km/h na "krótkiej" skrzyni (przełożenie główne ze zwykłego malucha).
  
 
To prawda, ciężko jest przekonać ludzi, że w BISie silnik się nie przegrzewa jak jest odpowiednio zadbany. Jak dotąd, stary silnik zagrzał mi się tylko dwa razy, raz jak poszła uszczelka pod głowicą, a drugi jak odkręcił się wirnik pompy wody, choć z odkręconym wirnikiem jeździłem z 3 tygodnie i myślałem, że to termostat jest uszkodzony bo rurki przed termostatem były letnie a temperatura skoczyła niewiele do góry, a w BISie termostat jest zaraz nad wirnikiem pompy wody.
  
 
Ja to na temat usterkowości BIS-a się nie wypowiem. W dwa lata zrobiłem 30.000 km, wprawdzie kilka drobnych usterek było, ale nigdy nie były to elementy, którymi BIS różni się w stosunku do zwykłego. Po zakupie uszczelka pod głowicą, regulacja gaźnika i zapłonu (jakiś artysta się tym zajmował bo ja dwiema lewymi rękami zrobiłem to o wiele lepiej) i wszystko było ok.

Moim zdaniem cała legenda powstała gdy BIS-y z przyzwyczajenia naprawiano u kowala, co ten samochód ze względu na znacznie większą komplikację po prostu zabija. A zwykły maluch jeździ i jeździ.

Szkoda, że przy okazji remontu silnika nie zbudowałeś silnika na głowicy z CC700 z kilkoma drobnymi poprawkami. Podejrzewam, że osiągami prawie dorównałbyś 126p 900.



[ wiadomość edytowana przez: szymon1977 dnia 2013-01-30 17:02:54 ]
  
 
Cytat:
2013-01-30 17:01:11, szymon1977 pisze:
Moim zdaniem cała legenda powstała gdy BIS-y z przyzwyczajenia naprawiano u kowala, co ten samochód ze względu na znacznie większą komplikację po prostu zabija. A zwykły maluch jeździ i jeździ.

Szkoda, że przy okazji remontu silnika nie zbudowałeś silnika na głowicy z CC700 z kilkoma drobnymi poprawkami. Podejrzewam, że osiągami prawie dorównałbyś 126p 900. [ wiadomość edytowana przez: szymon1977 dnia 2013-01-30 17:02:54 ]


Dokładnie, wszystkie legendy o usterkowości powstały w wyniku byle jakiego dbania o silnik.

Ten silnik chciałem mieć akurat fabryczny, ale nie wiem czy na starym coś nie będę modził. Zrobić szlif wału, zregenerować gwinty w bloku, do tego głowica z CC 700 z planem i powiększonymi kanałami na ile to możliwe, wałek od Halczyńskiego.
Nie orientuje się ktoś, czy wysokość głowicy w BISie jest taka sama jak w CC 700?
  
 
Ładny jest, tak trzymaj
  
 
Pojawił się problem z silnikiem. Przypominam, że jest po kapitalce i zrobił dopiero 300km. Otóż, po 100km bezproblemowej jazdy nagle skoczyła temperatura pod czerwone pole. Szybka diagnoza: zimne węże za termostatem więc albo się nie otwarł lub odkręcił się wirnik pompy. Ściągnąłem obudowę termostatu i pompy wody. Wirnik siedział na swoim miejscu i się obracał. No to w takim razie termostat, zagotowałem go w wodzie, otwarł się ale tak jakby za mało. Wyciągnąłem wkład termostatu i poskładałem wszystko, zakładając samą obudowę termostatu bez wkładu, zalałem układ płynem. Zrobiłem tak kilkanaście kilometrów i wszystko było w porządku oprócz tego, że silnik się długo rozgrzewał, ale przynajmniej się nie przegrzewał. Kupiłem nowy, fabryczny wkład termostatu, założyłem go, zalałem układ płynem i znów to samo, przegrzewa się. Ale co najlepsze, kiedy wskazówka dochodzi do czerwonego pola, zjeżdżam na bok, postoje ok 30 sek na biegu jałowym i temperatura spada do normalnej wartości, potem ruszam, zrobię 500m i znów to samo, czerwone pole. Postoję kilkanaście sekund i temperatura wraca do normalnej wartości. A teraz najlepsze, przejadę tak kilka razy i nagle jakby problemu nie było, przestaje się przegrzewać, ogrzewanie działa bezproblemowo i elektrowentylator chłodnicy włącza się. Po czym po postoju problem wraca. Uszczelkę pod głowicą raczej wykluczam, bo masła na korku nie ma i nie spala płynu. A dodam jeszcze, że jak się przegrzewa, występują kłopoty z płynem w układzie bo lubi wyrzucać duże ilości przez korek, ale to chyba normalne przy przegrzewaniu. I właśnie po takich paru, skokach temperatury, wyrzuceniu płynu z powietrzem problem ustaje aż do momentu schłodzenia się silnika. Tak jakby układ chłodzenia był niewydolny przez pierwsze parę kilometrów. Cóż to może być? Nie mam pomysłów.
  
 
Nie odpowietrza sie tu jakos układu?
  
 
ten układ jest przejebany do odpowietrzenia , podnieś lewy tył dość wysoko i spróbuj odpowietrzyć
  
 
też mi to śmierdzi poduszką powietrzną
  
 
Tez uważam, że masz jakieś powietrze w układzie. Odpowietrzałeś chłodnicę i potem nagrzewnicę?
  
 
ja mialem tak w fiacie po zmianie glowicy, grzal sie tak przez jakies 100km rzygal plynem i przestal.
  
 
Jak zalewam płyn do układu to zawsze odkręcam odpowietrznik chłodnicy i grzejnika nagrzewnicy. W momencie gdy pojawia się płyn w odpowietrzniku chłodnicy, zakręcam go.

Ostatnio czekałem nawet chwilkę, żeby zobaczyć czy z płynem będzie szło powietrze ale lał się tylko sam płyn.

Nagrzewnice żeby odpowietrzyć to zostaje chyba tylko jedna opcja, dmuchać w zbiorniczek płynu wyrównawczego, a do podstawionego kubeczka zbierać płyn. Z początku zawsze leci powietrze z płynem.

Na stronie bis.prv.pl czytałem żeby uruchomić silnik i powinna iść woda z odpowietrznika nagrzewnicy ale u mnie jakoś nigdy takie coś nie występowało, nawet na poprzednim silniku. Na rozgrzanym silniku to różnie bywało, gdy popuściłem ten koreczek na rozgrzanym silniku to uszło powietrze i zaczął się sączyć płyn, po czym cisza, ani płynu ani schodzącego powietrza. Przejechałem kawałek i gdy się znów zagrzał, znów popuściłem koreczek i znów uszło powietrze potem płyn i cisza.
Poduszka powietrzna? Ale jeżeli po tych kilku dogrzaniach, problem znika i można normalnie jeździć to skąd się bierze na następny dzień po nocnym postoju w garażu? Rozszczelniona chłodnica? Nagrzewnica? Krzywa głowica która się pod wpływem temperatury jakoś tak układa, że działa normalnie?
Chciałem zaznaczyć, że silnik zrobił 100km po poskładaniu bez problemowo. Po przekroczeniu 100km zaczęła szaleć temperatura. No i przy jeździe bez termostatu takich problemów nie było a zrobiłem bez niego dobre 70km. Po założeniu nowego problem wrócił.

[ wiadomość edytowana przez: grzesiol dnia 2013-02-25 01:41:59 ]
  
 
Albo poduszka powietrzna,, albo..
pęknięty blok....
Czy tak samo dzieje się przy zamkniętym ogrzewaniu?