Więc tak:
Omawiany już przeze mnie cienki stał osiem lat.
Miał niesprawną pompę paliwa i wtryskiwacz. Po wymianie tychże, ożył i hulał. Po przejechaniu około 300 km zaczęły się hocki-klocki, tj.
Zimny odpala od strzału, wchodzi na obroty, po ok. 30 sekundach opadają one do jakichś 1100. Silnik cyka równiutko aż WTEM! gaśnie.
Tak po prostu. Odpalony ponownie chodzi sobie równo i znowu bęc po nieokreślonym czasie. Zdarza się także, że zamiast zdechnąć natychmiast, zaczyna bujać obrotami. Zabawa w ciuciubabkę
Podczas jazdy idzie jak burza, albo szarpie jak pała. Nie ma reguły kiedy i czy jest ciepły czy zimny.
Sprawdziłem: TPS, podmieniony; bez efektu, krokowiec tak samo, wszystkie wtyczki pod maską poruszone i psiknięte elektrosolem. Był pęknięty przewód od mapsensora, poprawiłem to. Świece są nowe, przerwa 0,7. Na kablach nie ma przebić. Oczyszczona masa do nadwozia, jak i też do sterownika. Nowy filtr paliwa. Nieszczelności na podciśnieniach itp. raczej nie ma, przejrzałem to i nic nie wykryłem.
I teraz ciekawostka: Podłaczony pod skaner (fiatowski) wykazał błąd TPSa, po skasowaniu tegoż nie wpłynęlo to na nic.
Wracałem dziś do domu i szarpał i gasł już tak, że miałem ochotę go gdzieś porzucić i iśc z buta. Wjechałem na cpn, bez większej nadziei na cokolwiek. Nalałem 5 litrów i poprawiło się, na jakieś 30 km.
Wskaźnik pokazuje, że mam około 10 litrów, działał raczej dobrze. Nie mam ochoty wlewać pełnego baku, jakby miało się okazać, że coś zaraz się wysra
Co tę mendę może boleć?
[ wiadomość edytowana przez: el_comendanto dnia 2014-02-21 22:48:18 ]