Przerwijmy jesienną frustrację... - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
"(Autor: Albert - odpowiada kobiecie, która przypadkowo weszła do
męskiego kibelka)

Nie, niech pani nie ma wyrzutów sumienia. To wcale nie przez pani
wejście ten facet tam oszczał tego drugiego obok niego. My faceci ciągle
to robimy. Rzadko kiedy trafiamy w to, w co celowaliśmy. Czasem, jak
pójdę do kibla, zaczynam lać i nagle zaczyna mi się rozbryzgiwać
naokoło, wiec musze w coś celować. Widzi pani, kobiety powinny
zrozumieć, że penisy maja swój własny rozum. Facet może wejść do kibla,
ponieważ wszystkie pisuary są zajęte, wycelować idealnie w kibelek, a
jego penis i tak da rade oblać rolkę papieru toaletowego, nogawkę i
buty. Mowie pani, nie można ufać tym małym ptaszkom! Ja jestem żonaty
już od 28 lat i moja żona mnie wytrenowała. Nie pozwala mi odcedzić
kartofelków jak facetowi - na stojąco. Musze odlewać się na siedząco.
Przekonała mnie, ze to niewielka cena, jaka musze zapłacić. Bo gdyby
jeszcze raz poszła do toalety w nocy i albo siadła na pokrytej moczem
desce, albo wpadła do kibla bo nie położyłem deski, to by mnie zabiła
zanim bym się obudził. Jeszcze jedna rzecz, o której faceci nie lubią
rozmawiać Ale skoro jesteśmy już tak dobrymi kumplami i uważa mnie pani
za gościa z klasa, pozwolę sobie być z panią szczery. To jest nie lada
problem i panie powinny go zrozumieć. Chodzi mi o "porannego drąga". My
faceci zwykle budzimy się z dwoma rzeczami: nieodpartym pragnieniem
odlania się oraz penisem tak twardym, ze mógłbyś nim ciąć diamenty!
Nieważne jak się wytężasz, nie uda ci się zgiąć cholerstwa. A jak się go
nie zegnie to za cholerę nie można tym celować. A jak nie możesz celować
to nie masz wyboru, tylko oszczać całą ścianę i to włochate przykrycie
na deskę klozetowa, które wy kobiety tak strasznie chcecie mieć na
desce. A przy okazji, jak używacie tego cholernego przykrycia to deska
nie może sama stać. Wiec musimy jedna ręka podtrzymywać deskę klozetowa,
a drugą ręka starać się kontrolować nasze bardziej niż nieprecyzyjne
narządy celownicze. Czasem tym nowo pożenionym wydaje się (myślę, ze
chłopaki tu obecni to potwierdza), ze można zmusić deskę klozetowa z tym
czartowskim puchatym przykryciem aby stała. Wiec ciskają z całej siły
deskę w tył, upychają i sprężają to przykrycie. Ale po chwili puchaty
materiał przykrycia się rozpręża i deska niespodziewanie i bez
ostrzeżenia spada z ogromna siła tuz przy przyrodzeniu, omal nie
obcinając twojego frankfurterka! Potem już nie podnoszą desek
klozetowych z przykryciem, bo to po prostu niebezpiecznie dla zdrowia.
Starałem się jakoś delikatnie wyjaśnić te skomplikowana poranna sytuacje
mojej żonie. Powiedziałem jej: Słuchaj, on się nie zegnie. Ona na to:
Wiec będziesz do końca życia siadał, tak jak ja. Ok. Spróbowałem wiec
siadać z "porannym drągiem". No cóż, wsadzić go pod deskę tez nie jest
łatwo. I zanim mi się to udało zdążyłem oblać wszystkie ręczniki wiszące
na przeciwnej ścianie. Nawet jeśli siedzisz i zmusisz twoje drewienko do
wejścia pod deskę klozetowa, to kiedy zaczniesz sikać mocz i tak
wystrzeli przez szczelinę pomiędzy deska a
górną krawędzią kibla. Zalejesz sobie wtedy nogi i mocz pocieknie po
nogach w dół, prosto na ten śmieszny chodniczek, który kobiety nie
wiadomo po co kładą na podłodze pod kiblem! Udało mi się jednak
opracować specjalny manewr, dzięki któremu radzę sobie z owym porannym
problemem. Jedynym rozwiązaniem jest przyjąć pozycję "lecącego
Supermana" kładąc się w powietrzu nad deskę klozetowa. Wymaga to
niemałej praktyki, doskonałego balansu ciałem, a także synchronizacji w
czasie, lecz jest to jedyny pewny sposób, aby podczas porannego
odpryskiwania się zgromadzić cały mocz w kiblu. Wiec panie powinny
zrozumieć,ze nie można nas całkowicie winić za taka, a nie inna
sytuacje. My tez podzielamy wasze zainteresowanie higiena i czystością w
łazience. Ale są momenty, kiedy rzeczy po prostu wymykają się nam spod
kontroli. Nie nasza to wina, lecz Matki Natury."

  
 
Swieta...

Najpierw trzeba, kurwa, kupic prezenty. Oznacza to, ze bede latal po
sklepach,przepychal sie przez spoconych ludzi z obledem w oczach, zeby
wydac mnóstwo kasy na jakies pierdoly. Co gorsza, wszystko juz kiedys
komus kupilem.
Wujek Edek dostal w zeszlym roku flaszke, a przeciez nie
kupie mu w tym roku ksiazki, bo ten facet nigdy nie przeczytal nic ponad
tekst na etykiecie póllitrówki.
Ciocia Jadzia rok temu ukontentowala sie
kremem nawilzajacym, co go kupilem z przeceny, bo za tydzien konczyl sie
termin waznosci. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery bylby
krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek zaden krem
nie wygladzi, a po drugie,przeciez nie wydam na kosmetyki calej kasy na
Boze Narodzenie.
I tak ze wszystkimi. Dziecko morde drze o jakis nowy program
komputerowy,
choc i tak wiadomo, ze przestanie sie nim zajmowac po 2 godzinach, bo
kazda gra jest dla tego pólmózga za trudna. Zona bedzie miala jak zwykle
pretensje, ze Kowalska z jej biura
dostanie cos ladniejszego.
W rezultacie kupie byle co, jak co roku. Potem
sledzik w pracy z ludzmi, których mordy sa mi nienawistne, i patrzenie
na meki szefa, który zyczy nam "duzo pieniedzy", choc wszyscy wiedza, ze
dopiero wtedy bylby szczesliwy, gdybym pracowal za miske zupy z brukwi
przykuty lancuchem do komputera. Krwiopijca.
Potem wszyscy sie nawala jak szpaki, a pan Henio obslini biust pani
Bozeny z ksiegowosci, zamkna sie oboje w archiwum, bo oni zawsze wala
sie jak
króliki, kiedy sa naprani. Nastepnego dnia kac,w dodatku zona bedzie
robic wymówki. Jeszcze tylko trzeba jebnac w baniak karpia, bo malzonka
uwazacie
- wrazliwa jest i na meki zwierzatka nie moze patrzec, choc mnie meczy
od 15 lat bez zmruzenia oka. Garbata owca.
A jeszcze przyniesc i przystroic
choinke. Z dzieckiem, "zeby mialo cieple wspomnienia z dziecinstwa", a
ono w dupie ma choinke, mnie, Boze Narodzenie i wszystko. Jak taki glon
emocjonalny moze miec jakiekolwiek wspomnienia? No i kolacyjka
wigilijna.
Rodzinna, mac ich w te i z powrotem. Jedna wielka meka.
Co za kutas wymyslil ten lzawy termin "rodzinna wieczerza"? Przyjda
wszyscy ci, od których na co dzien trzymam sie z daleka z dobrym
skutkiem.
Usiadziemy za stolem...A nie, pardon, najpierw prezenty! Trzeba bedzie
sie klamliwie ucieszyc, choc z góry wiem, ze ten chujowy krawat kupiony
na bazarze od Wietnamczyków dopelnilby liczna kolekcje podobnych gówien,
gdybym oczywiscie zawalil szafe takim badziewiem, a nie zaraz nastepnego
dnia wyrzucil wszystko do smietnika.Dostane tez najtanszy koniak i
jakies kosmetyki. Jakie - bede wiedzial ostatniego dnia przed Wigilia,
kiedy w
pobliskim supermarkecie zaczna wyprzedawac to, czego nie udalo sie
upchnac ludziom do wigilii. Po prezentach sie zacznie. Te same
kretynskie dowcipy wuja Bronka, zwlaszcza, kurna, ten o gasce Balbince.
Wszyscy beda dokarmiac mojego psa po to, zeby narzygal w nocy na mnie i
posciel bo przeciez wiadomo ze spie z psem. Ciotka zalzawi sie po dwóch
godzinach zucia zarcia z wytrwaloscia tapira i zacznie plakac, "jak to
dobrze, ze trzymamy sie razem". Gówno prawda akurat, co wykaza nastepne
dwie godziny, kiedy to nawaliwszy sie juz, zacznie wyzywac swojego
slubnego od zlamanych chujów. To oczywiscie prawda.
Jedyna nadzieja, ze akurat w tym roku 6- letnia latorosl kuzynostwa z
Lodzi nie nawali w gacie w polowie kolacji i nie zakomunikuje o tym
radosnie
jeszcze przed deserem. Bo to, ze cos wywali sobie na leb ze stolu, to
pewne jak w banku. Jeszcze tylko musze przezyc debilne gadki o polityce,
przy których wszyscy oczywiscie skocza sobie do gardel i na siebie sie
poobrazaja. Na koniec ciotula Jadzia pusci malenkiego pawika na sciane
kolo swojego fotela i mozna bedzie odtrabic koniec meczarni.
A nie, bylbym zapomnial. Kolejna rozrywka bedzie wyprawa na pasterke, bo
to religijna rodzina. No to pójde, choc nikt nigdy nie wyjasnil, po
nagla cholere tluc sie po nocy, zeby stac na mrozie w bezruchu przez
godzine
czy wiecej. Ciekawe,czy moja malzonka znowu wywinie orla na ryj na
schodkach
kosciólka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W
kosciele, jesli tam sie dopcham, bedzie cuchnac jak w gorzelni, bo
wierni tylko dlatego stoja na wlasnych nogach, bo za duzy tlok, zeby
upasc.
Czasem tylko ktos beknie albo pusci glosno baka, ale i tak nikt na to
nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemia na stojaco.
Wracajac trzeba tylko bedzie uwazac na chlopców z osiedla, bo w Wigilie
katolicka mlodziez szczególnie lubi wpierdolic blizniemu. Rok temu
zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauwazyl, bo byl zalany w
plaskorzezbe. Wreszcie wychodza z chalupy, wory jedne. Moment zamykania
drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczesliwsza chwila w moim
swiatecznym zyciu.
Kilka dni odpoczynku. Ale mijaja jak z bata strzelil, bo wielkimi
krokami zbliza sie kolejny kretynski wynalazek - sylwester.Ludzie! Kto
to kurwa
wymyslil ?! Juz od listopada slubna wydala z siebie idiotyczne pomysly,
zeby pójsc na "jakis bal". Jakbysmy srali pieniedzmi... Albo zeby gdzies
wyjechac, gdzie goraco. A niech se wlaczy farelke pod fikusem, bedzie
miala tropiki w chalupie. I tak przeciez skonczy sie na balandze u
Witka.
Jasne, trzeba ladnie sie ubrac, bo wszystkim sie wydaje, ze to jakis
uroczysty dzien. Czyli zona najpierw pusci w trabe pól budzetu domowego
na jakas kiecke, w której wyglada jak zwykle, czyli jak w worku po
nawozach
sztucznych. Ale cena taka,ze za to mozna by zywic jeden powiat w Somalii
przez kwartal. Ja sie wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja
wymyslila, ze mezczyzna wyglada dobrze, gdy wdzieje na siebie marynare,
co pije pod pachami. Pod szyja zawiaze sobie kolorowy postronek. I tak
mam
przewage, bo prysne na dziób jakas wode kolonska i jazda, a malzonka
kladzie sobie tapety tyle, ze palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a
daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacja. I zajmuje ze
trzy godziny. Lazienka, oczywiscie, zajeta i wszyscy pozostali domownicy
musza szczac do zlewu. Wiadomo mamusia sie szykuje na sylwestra.
U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia sie cos nowego, na czym
mozna by oko zawiesic. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaz
Witus ma duza chalupe, to ryzyko za duze. Zreszta kazda kobitka jeszcze
przed
pólnoca doprowadza sie do stanu, w którym wyglada jak kupa.W tym dniu
trzeba byc radosnym jak mlody pies, szczerzyc zeby w usmiechu i ruszac w
tany, nawet jesli ni pyty nie mam o tym pojecia.
Zreszta nikt nie ma, za to wszyscy miotaja sie w konwulsjach i po
krótkim czasie cuchna, jak gdyby nie myli sie z tydzien. Baby w
szczególnosci. Z
facetami jest prostsza sprawa, bo juz kolo jedenastej sa pijani w sztok
i belkocza albo chca ruchac wszystko, na co trafia. O pólnocy trzeba
obcalowac wszystkie te oslinione i smierdzace wóda mordy, obludnie
zyczac wszystkiego najlepszego, choc jedyne, o czym wtedy mysle, to zeby
ich
szlag trafil czym predzej.
Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaze kobitek
(najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy wlascicielka walnie morda w
salatke),spiacy pokotem faceci, jacys zarzygani klienci w kiblu. Norma.
Ja, oczywiscie, nawale sie juz przed pólnoca, zeby uniknac koniecznosci
potancówek i dialogów z wlasna zona, bo co jej mozna nowego powiedziec
po 15 latach malzenstwa? Trzeba tylko doczekac do rana, kiedy rusza
pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i
smierdzacy
autobus dowiezie nas jakos do domu. Mozna spac. Przezylem. Dosiego roku.
  
 
Diecer - rewela
  
 
swietne
  
 
Dicer super to bylo
  
 
Zyc nie umierac

Swoja droga...

Jak sie kiedys dziadka zapytalem, ktore lata swojego zycia uwaza za najlepsze ( w swoim dorobku ma II WS, komunizm, stan wojenny itd) odpowiedzial...
- Lata Stalinizmu w Polsce...
Ja w i pytam dlaczego...
- Bo wtedy mialem 20 lat ...

Wiec Panie i Panowie... miejmy po 20 lat cale zycie
  
 
Bądź delikatny ...
  
 
Ja delikatny niebylem
  
 
Jaka perwera
  
 
Posłuchajta Barry White'a....

Przerwijmy jesienną frustrację....


... i rozpocznijmy zimową...
  
 
Ale to bardzo niebylem delikatny. Ale w rzeczywistosci jest inaczej
  
 
Oj chyba przegiąłem bo się Krolince nie spodobało ... Więc dla odmiany coś lżejszego - niewiem czy było - w razie co nie bijcie za mocno:

Po ostatnim wypadku Michaela Schuhmachera (Grand-Prix Niemiec,
Hockenheimring) stajnia Ferrari zwolniła cala załogę z boxu. Decyzje podjęto
po przejrzeniu dokumentacji na temat grupy młodych, bezrobotnych Polaków z
Berlina, którzy byli w stanie w ciągu 4 sekund odkręcić wszystkie koła od
samochodu, nie dysponując przy tym żadnymi potrzebnymi narzędziami... Team
Ferrari uznał to jako mistrzowskie osiągnięcie (z taktycznego punktu
widzenia) - jako ze w dzisiejszych czasach o zwycięstwie lub przegranej w
wyścigach formuły 1 nierzadko decyduje czas pobytu w boxie. Projekt jednak
zakończono równie szybko jak go rozpoczęto: młodzi mechanicy co prawda
zmienili wszystkie koła w ciągu 4 sekund, ale równocześnie w ciągu mniej niż
10 sekund kompletnie przelakierowali bolid, przebili numery i sprzedali ...
team'owi McLarena...

Poemat o sikaniu po piwie

Poranek wczesny
Jade pospiesznym
Wprost do Warszawy
Zalatwiac sprawy.
Pociag o czasie
Ja w drugiej klasie
Wagon sie kiwa
Pije trzy piwa.
Lodz Niciarniana,
W pecherzu zmiana.
Pecherz nie sluga,
A podroz dluga.
Ruszam z tej stacji
Do ubikacji.
Kto zna koleje
Wie, jak sie leje.
To co trzesie sie
W Los Angelesie
Forme osiaga
W polskich pociagach.
Wyciagam lape,
Podnosze klape,
Biada mi biada,
Klapa opada.
Rzednie mi mina
Trza klape trzymac.
Lokiec, kolano
Trzymam skubana.
Celuje w szparke,
Puszczam Niagarke,
Tryska kaskada,
Klapa opada.
Fatum zlowieszcze-
-wszak wciaz szcze jeszcze.
Organizm plynna
Spelnia powinnosc.
Najgorsze to, ze
Przestac nie moze.
Tocze z nim boje
Jak Priam o Troje,
Chce sie powstrzymac-
-Ratunku ni ma.
Pociag sie giba,
A piwo splywa.
Lece na sciane
Z mokrym organem,
Lecac na druga
Zraszam ja struga,
Wagonem szarpie
O straszna meka,
Leje do skarpet,
Tanczac Czardasza
Nogawki zraszam.
Kozak, Flamenco,
Tancze, cholera
Wzorem Astair'a.
Miota mne, ciska,
Ja organ sciskam.
Wagon sie chwieje,
Na lustro leje,
Sklad sie zatacza,
Ja sufit zmaczam.
Wszedzie Labedzie
Jezioro bedzie.
Odtanczam z placzem
La Kukaracze,
Zwrotnica, podskok
Spryskuje okno,
Nierowne zlacza-
-buty nasaczam,
Pociag hamuje
Drzwi obsikuje
I pasazera
Co drzwi otwiera
Plus dawka spora
Na konduktora.
Resztka mi kapie
Na skrot PKP.
Wreszcie pomalu
Brne do przedzialu.
Pasazerowie
Patrza spod powiek.
Pytania skape
"Gdzie pan wzial kapiel?"
Warszawa, Boze!
Nareszcie dworzec!
Chwila szczesliwa
Na peron splywam,
Walizke trzymam,
Odziez wyzymam.
Ach urlop blogi
Od fizjologii.
Ulga bezbrzezna.
Pociag odjezdza,
Rusza maszyna
Hen w dal
Po szczy...
Po szynach.
  
 
Zboczony obrazek - To co zwykle...
  
 
Uszczesliwienie kobiety nie jest trudne...
>
>Nalezy tylko byc:
>1. przyjacielem
>2. partnerem
>3. kochankiem
>4. bratem
>5. ojcem
>6. nauczycielem
>7. wychowawca
>8. spowiednikiem
>9. powiernikiem
>10. kucharzem
>11. mechanikiem
>12. monterem
>13. elektrykiem
>14. szoferem
>15. tragarzem
>16. sprzataczka
>17. stewardem
>18. hydraulikiem
>19. stolarzem
>20. modelem
>21. architektem wnetrz
>22. seksuologiem
>23. psychologiem
>24. psychiatra
>25. psychoterapeuta.
>
>Wazne tez sa cechy osobowosci. Nalezy byc :
>1. sympatycznym
>2. wysportowanym ale
>3. inteligentnym ale
>4. silnym
>5. kulturalnym ale
>6. twardym ale
>7. lagodnym
>8. czulym ale
>9. zdecydowanym ale
>10. romantycznym ale
>11. meskim
>12. dowcipnym i
>13. wesolym ale
>14. powaznym i
>15. dystyngowanym
>16. odwaznym ale
>17. misiem ale
>18. energicznym
>19. zapobiegawczym
>20. kreatywnym
>21. pomyslowym
>22. zdolnym ale
>23. skromnym i
>24. wyrozumialym
>25. eleganckim ale
>26. stanowczym
>27. cieplym ale
>28. zimnym ale
>29. namietnym
>30. tolerancyjnym ale
>31. zasadniczym i
>32. honorowym i
>33. szlachetnym ale
>34. praktycznym i
>35. pragmatycznym
>36. praworzadnym ale
>37. gotowym zrobic dla niej wszystko [ np. skok na bank] czyli
>38. zdesperowanym [ z milosci ] ale
>39. opanowanym
>40. szarmanckim ale
>41. stalym i
>42. wiernym
>43. uwaznym ale
>44. rozmarzonym ale
>45. ambitnym
>46. godnym zaufania i
>47. szacunku
>48. gotowym do poswiecen i, przede wszystkim,
>49. wyplacalnym.
>
>Jednoczesnie musi mezczyzna uwazac na to, aby :
> a) nie byl zazdrosny, a jednak zainteresowany
> b) dobrze rozumial sie ze swoja rodzina, nie poswiecal jej
jednak
>wiecej
> czasu niz danej kobiecie
> c) pozostawil kobiecie swobode, ale okazywal troske i
>zainteresowanie
> gdzie byla i co robila
>d) ubieral sie w garnitur, ale byl gotów przenosic ja na rekach
> przez bloto po kolana i wchodzic do domu przez balkon, gdy
> ona zapomni kluczy, lub gonic, dogonic i pobic zlodzieja,
>który wyrwal
> jej torebke, w której przeciez miala tak niezbedne do zycia
>lusterko i
> szminke.
>
>B. wazne jest aby nie zapominac jej :
>1. urodzin
>2. imienin
>3. daty slubu
>4. daty pierwszego pocalunku
>5. okresu
>6. wizyty u stomatologa
>7. rocznic
>8. urodzin jej najlepszej przyjaciólki i ulubionej cioci.
>
>Niestety, nawet najbardziej doskonale wykonanie powyzszych zalecen nie
>gwarantuje pelnego sukcesu. Kobieta moglaby sie bowiem czuc zmeczona
>obecnoscia w jej zyciu idealnego mezczyzny oraz poczuc sie zdominowana
>przez niego i uciec z pierwszym lepszym menelem z gitara, którego
>napotka.
>
>A teraz druga strona medalu. Uszczesliwic mezczyzne jest zadaniem
daleko
>trudniejszym.
>
>Poniewaz :
>
>Mezczyzna potrzebuje :
>
>1. seksu i
>2. jedzenia
>
>Wiekszosc kobiet jest oczywiscie tak wygórowanymi meskimi potrzebami
>mocno przeciazona. Zaspokojenie tych potrzeb przerasta sily naszych
pan.
>
>Wniosek :
>Harmonijne wspólzycie mozna latwo osiagnac, pod warunkiem, ze mezczyzni
>wreszcie zrozumieja, iz musza nieco ograniczyc swoje zapedy i pohamowac
>swoja roszczeniowa postawe !!!
>
  
 
  
 
ODA DO JABOLA

Niektórzy niemądrzy ludzie
Pyski maczają w wódzie
Ja się w wódce nie lubuję !
Co innego proponuję.

Cóż to może być, spytacie ?
Czy o piwie mówisz bracie ?
Ani piwo, ani wódka
Która jest jak szczurza trutka !

To ambrozja jest, to nektar
Wychlać tego można hektar
Później puścisz se fraktala
Rano bańka napierdala.

Co to jest za napój boski ?
Same fakty, proste wnioski:
Toż mój JABOL jest kochany
Przez kraj (???) cały uwielbiany.

Ty to pijesz, taką siarę ?
Piwosz krzyczy: ty masz z garem !
Ja mam z garem, piwożłopie ?
JABOL zawsze był na topie !

To jest napój dla wybrańców
JABOLOWYCH pomazańców
Picie go to zaszczyt wielki
To już nie są ceregielki !

By go wypić kimś być trzeba
A nie pożeraczem chleba
Napój jest to elitarny
Nie dla ciebie, kmiotku marny !

Tak se piszę, opisuję
Faktów jednak tu brakuje
Co niewiernym by wskazały
Drogę wiekuistej chwały.

Otóż JABOL jest w butelce
Stać po niego trza w kolejce
Kasy dużo nie kosztuje
Ale za to jak smakuje !

Buteleczka piękna, równa
Nie blaszana puszka z gówna.
W rączce Twej się łatwo zmieści
Gardło zaraz Ci popieści !

Zabieramy koszyk duży
Co za transport nam posłuży
Podjeżdżamy do stoiska
Patrzysz: a tu same piwska.

O, do chuja, gdzie trafiłem ?
Chyba drogi pomyliłem
JABOLECZKI są tam dalej
A na piwo napalm nalej

Podjeżdżamy kawałeczek
A tu rzędy buteleczek
Spoglądają na nas z półki
Więc bierzemy sześć do spółki

Buteleczki bierz brązowe
Bo zielone są chujowe
Takie żabki przyjebane
Wypić z tego: przeżygane !

JABOLECZKI więc ładujem
I przy kasie się stopujem
Trochę kasy wybulimy
Ale się napierdolimy !

Każdy ryj ma ucieszony,
Wielce jest zadowolony
Gdyż za parę już minutek
Precz ucieknie wszelki smutek!

Więc idziemy gdzieś nad rzeczkę
Otwieramy buteleczkę
Pchamy szyjkę w swe usteczka
I chlejemy JABOLECZKA

Nieraz ludziom kłopot wielki
Sprawia korek od butelki
Na to jedna tylko rada:
Swymi kłami traktuj dziada !

Chwyć go mocno i pociągnij
Zębów przy tym nie zapomnij.
Potem wypluj go daleko
W świat go ponieś, "wierna rzeko" !

Patrzę koleś już na szczycie
Tu się rozpoczyna życie !
A rączęta drżące wielce
Ku następnej mkną butelce.

Wściekłość mnie ogarnia wielka
Gdzie, do chuja, jest butelka ?
Leży sobie ostatnia już
Więc ją łap i do pyska włóż !

Wlewam w siebie aż połowę,
Ale coś mnie jebie w głowę !!
Świat jest piękny, kolorowy
Czuję się jak człowiek nowy !

Patrzę, koleś się rozbiera
A mnie zazdrość wręcz rozdziera !
Temu dobrze, myślę sobie
Ja mam jeszcze jasno w głowie.

Biorę butlę: jest połowa !
Jak mnie strasznie boli głowa ..
Piję resztę JABOLECZKA
A w żołądku istna sieczka

Coś tam miesza się, wiruje
To fraktalek się szykuje
I promile się podnoszą
Zaraz na szczyt mnie wyniosą !

Coś jest ze mną nie w porządku
Rewolucję mam w żołądku
Krew się burzy i gotuje
Aż za chwilę eksploduje !!!

Nagle jak mnie coś jebnęło
O, nareszcie się zaczęło
Gdzie ja jestem, o cholera !
Nowy rozdział się otwiera !!

Ależ mi się w bańce kręci
O, nareszcie, wszyscy święci !!
Jednak w końcu się to stało
We łbie coś mi zamieszało...

Ach, ta chwila jest wspaniała
żeby jak najdłużej trwała
Więc na razie korzystajmy
W podbój miasta wyruszajmy !!

Jestem w końcu na tym szczycie
Trza się odlać należycie
Miejsca na to było wiele
Lecz najlepiej jest w kościele

Otwieramy drzwi wiekowe
Koleś o weń se rozwala głowę
Krew się z bańki mocno leje
Patrzę: jakaś stara baba mdleje.

Krzyczę do niej: zamknij ryja
Bo ci w dupę wsadzę kija !
Ksiądz wypada rozgniewany
Uciekajcie stąd, szatany !

Dobra , dobra już idziemy
Się gdzie indziej odlejemy !
Nogi dziwnie się plątają
Jedna drugiej przeszkadzają...

Świat się chwieje i kołysze
"O, pijacy": gdzieś tam słyszę
Coooo, masz problem głupia babo ?
Babci już się robi słabo.

Kumpel ją traktuje z glana
"Ale fajnie zarzygana..."
Uciekamy z miejsca zbrodni
Gdyż za dużo tu przechodni...

Ludzie zaś z wyrazem trwogi
Spierdalają z naszej drogi
Jedna dziwka nie zdążyła
Parę laczków zaliczyła

Idę dalej rozbujany
Już przystanek rozjebany
Po chuj stał na mojej drodze ?
Dałem swej zaszaleć nodze !

A śmietniki wciąż latają
Co rusz szybę rozwalają
Coś mi chrzęszczy po nogami
Świat pokryty odłamkami.

Te na kółkach są bombowe
Jadą z górki wprost na głowę
Rozwalają co na drodze
Ktoś się rano wkurwi srodze !

Koleś ryczy i przeklina
Chować się, bo jedzie glina !
Więc chowamy się za płotem
Ale zaraz, myk z powrotem

Idziem dalej, podśpiewujem
Do tramwaju się pakujem
Ale pojazd odlotowy
Zaraz będzie całkiem nowy.

Koleś pada na siedzenie
"Będę rzygał-ostrzeżenie"
"Skasuj bilet", drugi krzyczy
"Bo się lampi motorniczy".

Więc kieszenie przeszukuję
Lecz biletów nie znajduję
"Weź spierdalaj z kasowaniem"
Lepiej już się zająć chlaniem.

Koleś wkurwił się potwornie
Jak w kasownik nie pierdolnie !!!
Rozpadł się biedaczek cały
Tylko części poleciały.

Drugi schyla się, ogląda
Resztkom owym się przygląda.
"Eee, chujowy bo krajowy"
Trzeba więc rozwalić nowy.

Uderzenie więc szykuję
Nogą moją weń celuję
Ale coś się chyba stało
Chwiać zaczęło się me ciało.

Grawitacja pojebana
Mnie rzuciła na kolana
A z żołądka coś wędruje
W gardło moje się pakuje.

Ależ żurek zajebisty
Duży, ładny i soczysty
Poleciał se na podłogę
Z której to ja wstać nie mogę.

Kumpel chwyta mnie, podnosi
Drugi o ratunek prosi
Tramwaj cały zarzygany
I kasownik rozjebany.

Spierdalajmy stąd, panowie
Nim się motorniczy dowie.
Wypadamy więc z tramwaja
Zaraz będą dalsze jaja.

Mapę wszystkim nam zabrali
Każdy żura gdzieś tam wali
Wszyscy chwieją się okrutnie
Jakoś tak się czuję smutnie.

Czas nam było gdzieś zaszaleć
Jakieś dupy sobie znaleźć
Bo gdy człek napierdolony
To na laski napalony

Gdzie tu dyska się znajduje ?
Kumpel palcem pokazuje
Coś tam świeci, miga, błyska
Trzeba to zobaczyć z bliska.

"Chodźcie trzoda , tam jest chlanie"
Lecz miał bramkarz inne zdanie
Nie chce wpuścić do środka
Chyba złego go coś spotka

Weźcie chuja z mojej drogi
Bo mu zaraz jebnę z nogi !
Kumple mnie zablokowali
Z laczka strzelić mi nie dali

Lecz gościowi zmiękła pała
Noga ma go przekonała
Drzwi szybciorem nam otworzył
Dzięki temu świtu dożył

Ładujemy się na salę
Ale panien, ja cię walę !!!
Patrzę, laski se tańcują
I uszami ludzi szczują

Człowiek się napalił wielce
Wepchnął gdzieś by swoje ręce
Tudzież inne części ciała
Byle laska tylko dała

Już nie mogę, ja mam chcicę !!!
Jeśli baby wnet nie chwycę
Chuj mi chyba eksploduje
Krew się w żyłach zagotuje

Poszedł kumpel więc na łowy
Każdy z nas jest już gotowy
że jak przyjdą nasze panie
Członki spełnią swe zadanie

W międzyczasie coś chlaliśmy
Ryja komuś obiliśmy
Ale to już wina tego ciula
że cudowna ma koszula

Wielce mu się spodobała
Chciał ją zdjąć z mojego ciała
"Bieg, frajerze, bo uderzę"
A on na to: ja nie wierzę

Jakem żem się zdenerwował
Strzała z laczka przyszykował
Dostał gostek prosto w twarz
"Chcesz koszulę ? To ją masz !!

Rozerwałem się troszeczkę
Wykończyłem buteleczkę
Jednak sobie przypomniałem
że za młodym tęsknię ciałem.

Wraca koleś i dwie cnoty.
Cóż to są za kaszaloty ?
Dupy wielkie, nogi krzywe
A ich ryje są parszywe.

Weź spierdalaj z tym towarem
żeby rżnąć je trza mieć z garem !!
Gdzie ty byłeś ? W domu starców
Czy na balu przebierańców ?

Porzucamy więc potwory
Takie już jesteśmy chlory
Trzeba łyknąć se JABOLA
Taka amigowca dola

Coś nam z głowy wywietrzało
Dochlać nam się wypadało
Więc idziemy do nocnego
Ja udaję tam trzeźwego

Kupujemy parę flaszek
I idziemy gdzieś pod daszek
Obalamy te JABOLE
Zatańczymy sobie w kole.

Czuję się wprost zajebiście !
Każdy żurzy gdzieś kwieciście
Dzieła nasze podziwiamy
Ostro przy tym przeklinamy

Koleś leje gdzieś pod murem
Reszta idzie sobie sznurem
Głośno sobie podśpiewujem
Fajnych lasek wypatrujem

Idę se środkiem drogi
Tak mnie niosą moje nogi
Trza rozwalić coś nowego
Podnieść trochę nasze ego.
  
 
I dokończenie



Patrzę: moja szkoła stara
Tu jest extra, chodźcie wiara
Zaraz coś se wymyślimy
Szybę jakąś rozwalimy

Więc chwytamy za kamole
Żeby tej zajebać szkole
Za te męki i cierpienia
Żegnaj szybo, do widzenia

Potem na drzwi wszyscy leją
I potwornie wręcz się śmieją
żeśmy szkołę obrzucali
I na koniec ją olali

Lecz tak głupio w życiu bywa
że się dobre szybko zrywa
Kasa nam się już skończyła
Żadna pomoc nie napływa

Czas więc kończyć nasz wieczorek J
utro kac, lecz już we wtorek
Znowu się napierdolimy
Potem razem zatańczymy

Każdy idzie więc do domu
Mniej lub bardziej po kryjomu
Uliczkami, zaułkami
Szlak swój znacząc fraktalami

Koleś przyniósł znak drogowy,
Tak mu przyszło coś do głowy
Mówił, że się nudził wielce
Więc se znaczek wziął na ręce.

Jak do domu ja trafiłem
Nigdy się nie domyśliłem
Wielka jednak dla mnie chwała
że mnie glina nie złapała !!!

Gdyż niebiescy ci panowie
Pałą dadzą mi po głowie
Potem gazem potraktują
Psami swymi mnie poszczują

Wsadzą mnie pod wąż gumowy
Od stóp lejąc aż do głowy
Wodą zimną zajebiście
Kopiąc przy tym mnie soczyście

Później wrzucą mnie do celi
Między tych wąchaczy klei
Co to już od urodzenia
Wódę chleją miast jedzenia

Potrzymają godzin kilka
Dla nich to jest mała chwilka
Rano wlepią ci papierek
Na nim dużo jest cyferek

Patrzysz na to: chuj cie strzela
Ktoś pół bańki ci zabiera
Za to że się gdzieś nachlałeś
Pomnik jakiś zarzygałeś

Tak więc składam hołd w podzięce
że nie wpadłem w smerfów ręce
Dalej jakoś się człapałem
Dom mój wreszcie gdzieś ujrzałem

Patrzę: jakieś drzwi zjebane
Zaraz będą obrzygane
W zamek trafić ja nie mogłem
Toteż kopem se pomogłem

Zajęczały, zatrzeszczały
Ale wpuścić mnie nie chciały.
Więc chwyciłem się mej klamki
Celowałem w oba zamki

W końcu drzwi te otworzyłem
Do mej chaty się wtoczyłem
Szczęściem wszyscy dawno spali
Mi się dalej w bańce wali !

Na me łóżko się zwaliłem
O Amisi mojej śniłem
żury dalej zaś puszczałem
Wiadro nimi napełniałem

O, do chuja, już nie mogę !
Rzygam prosto na podłogę
Rano starsza mnie zabije
Powie, że jej dywan gnije

W końcu wszystko wyrzygałem
Smacznie sobie po tym spałem
Rano budzę się zjebany
Pokój cały zarzygany

Starsza ryczy, wrzeszczy, pluje
Siostra zaś moralizuje
żebym nie pił, bo to szkodzi
Mnie zaś gówno to obchodzi !

Mnie to wali, jebie, grzeje
Jak mam chęć, to się nachleję !
Moje zdrowie, ma wątroba
Abstynencja to choroba !!!

Ci co piją, palą, walą
Się do ludzi zaliczają
Reszta trzody to hołota
Kto nie chleje ten jest C I O T A!

Jak tu nie pić na tym świecie ?
Może, kurwa, mi powiecie ?
Ja nie mogę, nie wytrzymam
Jeśli sobie nie porzygam !!

Bez JABOLA to nie życie !!!
Chyba teraz mi wierzycie
że mój JABOL jest najlepszy
A kto nie chce: niech się pieprzy!

Ci zaś co się ze mnie śmieją
Chyba gówno rozumieją
Widać jakieś to głupole
To jest życie, nie przedszkole !!

Trza JABOLA pić ze smakiem
Albo w dupie grzebać hakiem
Napój jest to wyborowy
Wyśmienity, odlotowy

Mnie zaś cieszy to ogromnie
że się ludzie garną do mnie (???)
Że są nowi JABOLFANI
W mym JABOLU zakochani

A ja znów wypluwam korek
JABOL jest na podwieczorek
Na śniadanie i kolację
Tak to dieta: macie rację!!!

  
 
No to jedziemy dalej w temacie

Mija się na ulicy chłopak z dziewczyną...
Widzi jaka jest brzydka i mówi do niej: W jakim ty zamku straszysz?!
A ona na to: masz za małego konia, żeby tam dojechać!
----------------------------
Zły pedał trafia do piekła.Belzebub po kuszeniach na ziemi wraca do piekła.Tam zimno i kotły wygaszone. Pyta napotkanego diabła:
- Czemu kotły się nie palą?!!!
- Spróbuj się schylić po drewno...
----------------------------
- Czym się różni seks małżeński od seksu pozamałżeńskiego?
- Tym, czym świniobicie od polowania.
----------------------------
Perfekcyjny dzień dla kobiety:

8:15 jesteś budzona pocałunkami i pieszczotami
8:30 ważysz 2 kilo mniej niż dzień wcześniej
8:45 śniadanie w łóżku - sok ze świeżych owoców i croissanty
9:10 rozpakowujesz prezenty, np. drogie klejnoty wybrane przez uważnego partnera
9:15 gorąca kąpiel z olejkami pachnącymi
10:00 lekki workout w fintess-clubie z twoim przystojnym, dowcipnym, osobistym trenerem
10:30 manicure, pielęgnacja twarzy, mycie włosów, odżywka do włosów
12:00 widzisz ex-żonę, twojego partnera i stwierdzasz, ze przytyła 7 kg
13:00 zakupy z przyjaciółmi, karta kredytowa bez limitu
15:00 drzemka popołudniowa
16:00 3 tuziny róż zostają dostarczone z karteczką od tajemniczego wielbiciela
16:15 lekki workout w fitness-clubie, potem masaż, miły, przystojny masażysta stwierdza, ze rzadko masował takie perfekcyjne ciało
17:30 przymierzasz outfit z designer-clothes i przed dużym lustrem robisz mały pokaz mody dla siebie samej
19:30 kolacja przy świecach dla 2 osób, następnie tańce i dużo komplementów
22:00 gorąca kąpiel (sama)
22:50 zostajesz zaniesiona do łóżka, świeża, wykrochmalona pościel
23:00 czułe pieszczoty
23:15 zasypiasz w silnych ramionach
--------------------------------
Perfekcyjny dzień dla mężczyzny:

6:00 budzik dzwoni
6:15 ktoś ci robi loda
6:30 wielka, zadowalająca kupa poranna, przy tym czytasz dział sportowy w gazecie
7:00 śniadanie: stek, jajka, kawa, toasty, wszystko przygotowane przez nagą gosposię
7:30 limuzyna podjeżdża
7:45 parę szklaneczek whisky w drodze na lotnisko
9:15 lot prywatnym odrzutowcem
9:30 limuzyna z szoferem zawozi cię do klubu golfowego, po drodze ktoś ci robi loda
9:45 gra w golfa
11:45 lunch: fast food, 3 piwa, butelka Dom Perignon
12:15 ktoś ci robi loda
12:30 gra w golfa
14:15 limuzyna z powrotem na lotnisko (parę szklaneczek whisky)
14:30 lot do Monte Carlo
15:30 popołudniowa wycieczka na ryby, wszystkie towarzyszki podróży płci żeńskiej są nago
17:00 lot do domu, masaż całego ciała przez Annę Kournikową
18:45 kupa, prysznic, golenie
19:00 oglądasz wiadomości w telewizji: Brad Pitt zamordowany, marihuana i hardcore-pornosy zalegalizowane
19:30 kolacja: rak na przystawkę, Dom Perignon (1953), wielki stek, na deser lody serwowane na nagich piersiach
21:00 Napoleon Cognac, Cohuna, oglądasz sport w TV na szeroko panoramicznym dużym odbiorniku, Niemcy pokonują Holandię11:0 (od tłum. wstaw według preferencji np. Wisła Kraków - Legia 11:0, albo Widzew - Bayern 11:0)
21:30 sex z trzema kobietami, wszystkie wykazują skłonności do nimfomanii
23:00 masaż i kąpiel w whirlpoolu, do tego pizza i duże jasne
23:30 ktoś ci robi loda "na dobranoc"
23:45 leżysz sam w łóżku
23:50 12-sekudnowy pierd, którego ton zmienia się 4 razy i który zmusza psa do opuszczenia pokoju
----------------------------------
Co to jest: małe, zielone i stoi pod latarnia:
- Kur.. nie z tej ziemi.
----------------------------------
Jaki jest szczyt bezrobocia?
Pajęczyna między nogami prostytutki!!!
----------------------------------
Przyszedł facet do burdelu
- Dzień dobry, chcialbym zamówić sobie panienkę.
- Proszę, tu jest cennik - mowi burdelmama.
- Ale ja nie mam tyle pieniędzy...
- Niech pan pokaże ile ma.
- ...
- Uuuu, za tą forse to żadnej panienki pan nie dostanie, jedynie może być pan Marian
- No jak ma być to niech będzie - odparl facet.
Zeszli do kotlowni, do palacza Mariana
- Panie Marianie, klient do pana!
Pan Marian odstawil wiadro z węglem, szufle, zdjąl spodnie i wypiął się w strone klienta. Klient spojrzał z niesmakiem na brudnego tlustego i zarośniętego Mariana, próbuje się do niego dobrać, ale nie bardzo wie jak.
Mówi więc:
- Ty, może byś mi pomógł?
Na co Marian odwrócił głowę, wypluł papierosa, zatrzepotał rzęsami i powiedział ochrypłym basem:
- KOCHAM CIĘ...
----------------------------------
  
 
Caroline to było mistrzostwo
  
 
Ja w sprawie formalnej...

co to jest "outfit z designer-clothes " ,

wiesz Caroline, ja taki mały żuczek-ignorant w tych sprawach