Chciałbym wam pokazać jeden post wystawiony przez kolesia na gazecie.pl na temat ,,KAWALLLERRRA DO WZIĘCIA'' nizła padaka
Nie będę się pierdzielił... Powiem od razu, no po prostu muszę to z siebie
wyrzucić, bo to się - do curfy nędzy - może dla mnie tragicznie
skończyć...
Więc walę prosto z mostu i załatwiam temat jednym cięciem skalpela.
Oglšdałem - nie no ja cię pierdolę, nie wierzę - ostatni odcinek "Kawalera
do wzięcia". Już tydzień temu - wstydzšc się sam przed sobš - skumałem, że
trzeba zobaczyć finał tej szopy, choćby dla samej szydery i zabawy na
forum.
No i zrobiłem to, majšc nieustannie na podglšdzie Arsenal - Lokomotiv na
"dwójce" ( bo tak nisko jeszcze nie upadłem, żeby stracić cały meczyk
przez narcystycznego ekshibicjonistę i dwójkę walczšcych o niego - jak pod
Stalingradem - durnych dupeczek). Tym razem było ciekawie... Do
Plastikowego
Paniczyka przyjechali jego starzy i wujek, najwyraniej w celu "obcięcia"
obydwu kwok - białej i czarnej - kandydujšcych do wskoczenia na stałe, na
Barteza grzędę. Stary Wymuskanego Gogusia zrobił na mnie w pyteczkę
wrażenie, bo wyglšdał na lekko zdezorientowanego gajowego, który
generalnie zlewa całš tę nadętš atmosferę i chwilę wczeniej upalił się na
wesoło w toalecie. Gociu już na wstępie, z dużym luzem pierdolnšł do
kamery swoje
credo życiowe, że jemu to "każda się podoba, byle młoda była". Wujas
kawalera też się niele prezentował... Wyglšdał mi na kierownika
podszczecińskiej masarni, który ma dwie życiowe pasje - sportowe
spożywanie
bimbru oraz dmuchanko. Była też Mamma Kawalera i dla niej wyrazy szacunku,
bo to przecież kobieta i Matka. Tymczasem każda z kwok startujšcych w
zawodach została dowieziona przed oblicze rodziny w celu odwalenia szopki.
Biała kwoka leciała jak zwykle na swojej starej, wypróbowanej metodzie i
uprawiała tzw. żebractwo nachalne, które - o czym przypominam
niezorientowanym - kodeks wykroczeń piętnuje karš. Żebraninę swš o
przychylnoć odwaliła szczególnie podczas solóweczki z Mammš Wymuskanego,
gdy odpłynęły obydwie na parę zdań w rejon pobliskich krzaków. Biała
kretynka żegnajšc się z Okovitego ekipš wylizała wszystkich na wszelki
wypadek, żeby nie mieli wštpliwoci, że to ona włanie najlepszš kwokš na
grzędzie jest. Potem czarnš kwokę na podmiankę dowieli. Widać było, że
Daddy Plastusia szoku głębokiego na jej widok doznał, bo kandydatka na
synowš już na wjedzie oznajmiła, że od 15 lat tancerkš jest i tatuażem
oraz
cycem D-miseczkowym po oczach mu wieciła. Daddy Pięknisia siedział w
osłupieniu i z opadniętš klapš przez cały występ czarnej artystki.
Natomiast Wujas Okovitego jak czarnš kurę wstępnie oblukał to niezwłocznie
Cavalerra
na aut poprosił i dialog z nim odbył, ale nie pokazali co mu powiedział.
Ja głowę daję, że namawiał Barteza, żeby ten kategorycznie czarnš kwokę do
kurnika wyhaczył, ze względu na jej walory typu powiedzmy oczy duże,
których czerń bezdenna i w ten deseń mu pewnie nawijał... Jak se już
rodzina Plastusia drób oglšdnęła - zarówno biały jak i czarny - to już
dzionek był następny, w którym Cavalerr decyzję ostatecznš miał podjšć i
się po wsze
czasy w kanał wpakować, wybierajšc jednš z tych zajebicie atrakcyjnych
panienek. Cała szopa w ogrodzie rezydencji wyjebistej się odbywała. Na
trawie dywan, a na nim płatki róży... *****, patrzę, a tu Bartez Occovity
wchodzi, a raczej słania się jak anemik, od*****y w beżowy gajerek. Kolo
ma podkršżone gogle, lekki kogucik mu z piór wystaje i daje do Krzyka
Banaszyka tekst, że c***owo mu się spało, bo w nocy cały czas ostatecznš
decyzję co do wyboru swojej kwoki podejmował. W tym samym czasie obydwie
kobity w gabinetach kosmetycznych szykowały się do ostatecznego spotkania
z Burtem Lancasterem. No i przywożš je wreszcie do posiadłoci. Zanim
jeszcze do MMC (Mdlejšcej Męskiej Cipy) je dopucili to jeszcze Krzysiek
Banaszyk je przechwycił i wywiady z nimi wali - jak się czujš i takie tam
pierdoły. A te durne lale mu mdlejš, że się doczekać nie mogš, że jebnš na
serce z emocji, że najważniejszy dzień w życiu i takie tam deklaracje
wiejskich przedszkolanek... A Mr. Dokładnie Wyprasowamy stoi jak ciota na
tym szeciohektarowynm trawniku i słania się z tego niewyspania i z tej
odpowiedzialnoci całej... Patrzę dokładnie... Najpierw przywożš Okovitemu
czarna kwokę... I od razu zajarzyłem, że się kole przestraszył kurki
seksapilem maksymalnie nafaszerowanej i że jš odstrzeli. No ale najpierw
ta
do niego po tym dywanie różanym poopierdala w tiulach fioletowych, cała
taka uroczysta i pełna nadziei. A Cavalerro do niej w trzecim zdaniu daje
takš
nawijkę: " bardzo cię lubię, bedziesz długo w moim sercu, ale ty taka
piękna jeste i bałbym się potem, co będziesz robiła, jak cię w domu
akurat nie będzie". O żesz ***** nagła mać ! Nawet miechem nie byłem w
stanie rzygnšć,
tylko japę jak karp wišteczny w szoku otworzyłem. Czarna kwoka już
zakminiła, że Cavalerr jest sprzedał siekierę i tylko jeszcze spazmy
nadcišgajšce mężnie zwalczyła i odpłynęła w ****u kontemplować swoje życie
przegrane. Ale show must go on i już biała kwokę pokazujš jak do Cavalerra
osrana z emocji kutyka. A ten leszczu do niej, że było lasek wiele i że
czarna kwoka lekko go jarała, ale on jš wybiera i finito. I piercionek
zaręczynowy jej sprzedał ( nawiasem mówiać c***owy - moim zdaniem
oczywicie). No to biała kwoka w ryk, ale zaraz się opanowała i zębiska
wyszczerzyła i tacy zakochani w ucisku pozostali, a kamerka na wysięgniku
hydraulicznym z góry ich pokazała i "odjechała", tak jak w 674 odcinku
"Marii Luizy". I tyle wytrzymałem... Wstałem i do kuchni poszedłem
się czego zimnego napić...