ZABIJAĆ - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Współczucia

Będzie dobrze.


KeyJey trzeba było zadzwonić na Policje
  
 
Niestety w takim kraju mieszkamy (jak już psałem) gdzie nie istnieje pojęcie poszanowania własności osób trzecich

Jednak od razu zaznaczam, że wcale taki odważny nie jestem a na poparcie swoich słów, powiem, iż kiedy na moich oczach trzech "karków" włamywało się do Merca okularnika,to jakoś nie pędziłem z odsieczą, no ale jak to mówią "nie porywa się z motyką na słońce"
  
 
Cwikus... nocny nie nocny swieci po galach jak trzeba lusterek bocznych nie przelacze tak...

Petersen... w sumie masz racje.. ja sie na byle "gowno" nie obrazam ani nie robie z tego afery.. ale czasami az rece opadaja jak sie widzi co niektorzy kierowcy wyprawiaja...
  
 
Oto Bogdanowe fotki








  
 
Cholera blotnik do wymiany no i niewieadmo jak z drzwiami chyba tez sa na rogu porysowane
  
 
Cytat:
2003-12-25 13:53:03, KeyJey pisze:
Cwikus... nocny nie nocny swieci po galach jak trzeba lusterek bocznych nie przelacze tak...

Petersen... w sumie masz racje.. ja sie na byle "gowno" nie obrazam ani nie robie z tego afery.. ale czasami az rece opadaja jak sie widzi co niektorzy kierowcy wyprawiaja...



zgadzam sie z Toba w 1000000000% a poza tym wytłumaczcie mi co to przelaczenie lusterek na tryb nocny, nie rozumiem
  
 
Normalnie przelanczas sobie lusterko to wsteczne tym pokretelkiem
  
 
eee nie jest tak źle - błotnik da sie wyciągnąc...może nawet obejdzie się bez malowania i szpachlowania.

Ja bym zdemontował drzwi i spróbował wypchnąc to zagniecenie.
Sławek miał niemal identyczne u siebie w esperaku. Wjeżdzał do garażu i zawiał wiatr , drzwi trafiły w niemal to samo miejsce co u Bogdnana

Wystarczyło włożyć reke od spodu i wypchnąc. blacha odskoczyła i nie ma żadnego śladu! Naprawde, ani załamania ,ani rys - poprostu nic!

  
 
Noooo Panowie!...widzę, że przeoczyliśta cosik /widać byłem za szybki w działaniu bo fotki dotarły na forum później wyraźnie/
...więc pozwoliłem siebie zacytować poniżej
Cytat:
2003-12-25 00:13:02, bogdan1 pisze:
Rano w wigilię wytargałem z domu blacharza, który już do Świąt się twardo przymierzać zamierzał....przywlokłem go na warsztat i o 11.15 moje auto było już zdatne do normalnego użytku ...czarodziej normalny!...zostały tylko ślady w postaci uszkodzonego lakieru ale tylko tam gdzie odprysnął czyli 3 paski szer.2-3mm i długości 3-5 cm


Odetchnąłem trochę ale mimo wszystko bardzo mi szkoda tego idealnego stanu lakieru, który właśnie przeszedł do przeszłości /nie stać mnie na profesjonalne poprawienie lakieru błotnika i drzwi /
  
 
Bogdan to ty miales az taki zadbany lakier bez ani jednej ryski?
  
 
Cytat:
2003-12-26 11:36:05, Bartek1112 pisze:
Bogdan to ty miales az taki zadbany lakier bez ani jednej ryski?


Bogdan miał w tym roku malowany cały samochód (i stąd ten idealny wygląd).
  
 
KeyJay - ja bym chwycił komórę i zadzwonił na policję - z Twojego opisu, to facet był pewnie pijany.

Ogólnie to zgadzam sie z Petersenem - trzeba się trochę wyluzować - jak kiedyś przypieprzyłem Polonezem w dupę Mondeo, to kierowca Mondeo z wyraźną niechęcią zadzwonił na policję (musiał, to był samochód słuzbowy), później dał mi zadzwonić ze swojej komórki (moja była wyładowana), a potem podrzucił mnie swoim samochodem do roboty (mój miał przebitą chłodnicę), dał mi swoją wizytówkę w razie jakichkolwiek problemów z ubezpieczycielem i w miłej atmosferze rozstaliśmy się.
To była moja pierwszy i jedyny (mam nadzieję ,że tak zostanie) wypadek i dzięki takiemu zachowaniu nie wspominam tego jako cos przykrego (no może poza uyżeraniem się z PZU ,a zwłaszcza z warsztatem.
  
 
No to juz wiem z kad ten lakier taki ladny myslalem ze Bogdan az tak o niego dbal
  
 
Bogdan miał malowane całe autko w mniej wiecej tym samym czasie co Lasombra. Z tą różnicą ze autko Bogdana wyglądało jak lustro, lakier położony wspaniale, delikatna ala fabryczna morka, zero farfocli, śmieci czy zacieków, zadnych rys popolerce itp.
Robił to naprawde dobry lakiernik

Bogdan nie przejmuj się jezeli rysy nie są bardzo głębokie zawsze można spróbować przepolerować sie do starego lekieru a potem całość trysnąć bezbarwym.

Ja tak zrobiłem u sibie na tylnych drzwiach (malowanych bo rdzewiały) gdy kiedyś pewne urocze dziewcze wysiadało...i bez przejecia trzepneło włańcuch rozwieszony miedzy dwoma betonowymi słupami.
(wyraźnie mówiłem wysiadaj z prawej strony )
Papier ścierny przepolerowałem, bezbarwny w spray-u 3-4 warswy, 24h, potem znowu papier i polerka. Nie ma śladu
  
 
Bartek! No jasne, że dbałem i dbam o auto!!...tyle, że musiałbym cudotwórcą być coby utrzymać takie „lustereczko”!
Tomek! Niestety...lakier nie jest zadrapany ale całkowicie "odpryśnięty"...i żeby było tragiczniej to prawdopodobnie sam tak załatwiłem sprawę kiedy w niewiedzy swojej chciałem wejść do samochodu! ....Ja po prostu otworzyć usiłowałem NORMALNIE drzwi od kierowcy!!....pociągnąłem.....tylko zgrzytnęło strasznie! , drzwi uchyliły się na parę cm i KONIEC!....dopiero wtedy spojrzałem i zobaczyłem co jest grane!! /niestety było to ok.17.00 więc już ciemno!/
Piszecie koledzy coby tak bardzo się nie przejmować autem...hmmm to bardzo zdrowe tak samochód traktować ale jak masz świadomość, że jest cholernie trudno z finansami, pracą itp. i diabli wiedzą ile lat przyjdzie jeszcze nim jeździć to ważne aby bolid pozostawał w maks dobrym stanie technicznym!....i to w każdym jego technicznym aspekcie!...stąd moja troska i moje wkurw....tzn. zdenerwowanie straszne!
  
 
Rozumiem Cię Bogdanie w 100 a nawet 120%.

Co prawda, zawsze tłumaczyłem sobie, że samochód służy przede wszystkim do jazdy, al mam pecha być "nadmiernym perfekcjonistą" co niestety wbrew pozorom nie ułatwia mi życia
Nie ważne, czy to moje autko, kogoś z rodziny, czy służbowe. Mam pierd... na punkcie jego wyglądu i stanu technicznego. Co gorsza nie potrafię się z tego wyleczyć.
Tak więc każde wgniecenie, zarysowanie czy cokolwiek innego, co w moich oczach bardzo oszpeca wygląd autka, odbieram wręcz jak plamę na honorze
  
 
Cytat:
2003-12-26 15:21:15, -JACO- pisze:
i w miłej atmosferze rozstaliśmy się.



Służbowe auto to go wali.
  
 
Cytat:
2003-12-29 17:58:45, SpeedR pisze:
Nie ważne, czy to moje autko, kogoś z rodziny, czy służbowe.



Widocznie nigdy nie jeździłeś służbowym samochodem. Ja ostatnio ze służbowego wygarnąłem z bagażnika kilkanaście pustych butelek po różnorakich płynach eksploatacyjnych, bo nikomu się nie chciało. Zrobiłem to tylko dlatego, że niemiłosiernie się tłukły, i gdyby nie to, to by sobie tam jeszcze leżały niewiedzieć jak długo.
  
 
Cytat:
2003-12-29 18:10:08, piotr-ek pisze:


Widocznie nigdy nie jeździłeś służbowym samochodem...


Z goła odmienni Piotrze, ostatnimi czasy przede wszystkim korzystam z autek służbowych
Ale dla przykładu podam, że kierowca, którego mam w pracy ma za zadanie nie tylko jeździć autkami ale też je myć, czyścić wnętrze i... woskować, choć do tego ostatniego obowiązku sam go zmuszam
Na szczęście, ów kierowca to też pasjonat, więc z własnej, nieprzymuszonej woli, autka zawsze mył i odkurzał, nawet wówczas, gdy nie miał jeszcze tego "podciągniętego" pod obowiązki
Muszę przyznać, że do tej pory służbowe bryczki lśnią dzięki jego pracy
  
 
O właśnie!...Mam też znajomego, który prowadzi firmę i mają kilka służbowych wózków. Na początku musiał tępić syfiarzy ale z czasem kadra mu się wykrystalizowała...służbowe autka jeżdżą czyściutkie i pachnące-na każdym jest reklama więc MUSZĄ takowe być bo to wizytówka jego firmy!!