Stowarzyszenie... i jeszcze jeden i jeszcze raz.... - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Dnia wczorajszego 11 roku naszego słynnego na fortach obiła się jescze jedna myśl aby stowarzyszenie było podzielone na miasta
Każde miasto sobie(ale nie zupełnie)

i co wy na to

  
 
Nie odzywałem się do tej pory, szczególnie, że ja jakiś "niezlotowy" jestem, ale jakoże temat znowu wraca, a temat jest dla mnie blisko zawodowy - to się wypowiem.
Jako prawnik (jeszcze bez dyplomu, ale już po absolutorium ) mam nabytą niechęć do wszelkich "węzłów prawnych" - jak np. małżeństwo. Uważam, że każda decyzja o kontrakcie administracyjno-prawnym powinna być rozważona za i przeciw. Proponuję zadać sobie pytanie po co nam (?wam - bo ja się w to nie piszę) stowarzyszenie? Co chcemy/chcecie zrobić/osiągnąć/uzyskać co będzie łatwiejsze dzięki powołaniu stowarzyszenia?
Jeśli chodzi o stronę klubową/forum uważam, że "przejęcie" jej przez stowarzyszenie mogłoby stanowić pewien problem - bo o ile ze stroną nie ma problemu - bo jest ona własnością autora i może on (o ile zechce) przekazać ją stowarzyszeniu, o tyle forum jest autorstwa dużej grupy osób a poza tym jest na serwerze motonews i chyba oni mają do niego prawa.
Więc o ile stowarzyszenie mogłoby przejąć stronę, o tyle fora byłyby 2 - stowarzyszenia i niestowarzyszonych.
Uważam, że organizację w stowarzyszenie trzeba traktować jak środek do celu, a nie cel - więc nie przekonuje mnie hasło, że zróbmy coś, bo jest łatwo a może się przyda. Na tej zasadzie wielu bierze ślub, a potem są problemy.
Jakoś celu tu nie widzę, dyskusja toczy się na temat czy to łatwo czy trudno i jaki ma być statut. Więc IMHO jest ona od dupy strony - bo jeśli to jest potrzebne, to nawet jak jest trudno to się robi bo jest potrzebne, a jak jest niepotrzebne, to jakby było superłatwo to na grzyba to robić??
Dla mnie koronnym argumentem przeciw jest sprawa składki/domeny - była dyskusja, ankieta, wnioski - i co? Czy jakby była podjęta uchwała stowarzyszenia, to zarząd wysyłałby do członków komornika? Czy oprotestowywalibyśmy uchwały w sądzie?
Drugim przykładem jest zlot w Borkach - co prawda mnie nie było (jak już napisałem, ja "niezlotowy" jestem, ale może kiedyś, jakby cóś bliżej Krakowa było...) ale duża grupa fajnie się bawiła, bez żadnych prawnych form - czy bawilibyście się lepiej jakby to było Walne Zgromadzenie Członków Światowego Klubu (Daewoo Espero/Miłośników Piwa i Motoryzacji) w skrócie WZ CŚKDE lub WZ CŚKMPiM ??? Śmiem wątpić....
Więc moja opinia jest taka - nie pakujcie się w to.
Ale chętnie poczytam głosy w dyskusji na temat: Co chcemy/chcecie zrobić/osiągnąć/uzyskać co będzie łatwiejsze dzięki powołaniu stowarzyszenia?
  
 
wiec i moje 3 grosze

zaczne od tego że jestem zmęczony bo do późnych godzin nocnych usiłowałem odpalić żuka ...ale skubany stoi na amen....

wracając do tematu - boje sie tego że coś możemy zepsuć - stare przysłowie janka tomaszewskiego "jak idzie , to nic nie zmieniać" jakoś mnie odstrasza. Teraz jest fajnie, sympatycznie i wogóle cacy , przez zamykanie się w paragrafach możemy to zepsuć.....

ALE! te paragrafy będziemy pisać sami, być może dzieki stowarzyszeniu zciągniemy nowych klubowiczy i może będzie jeszcze lepiej

sam nie wiem..... jestem jak lechu "za a nawet przeciw"

sprawe trzeba obgadać przy piwku
  
 
n0ras

Uważam tak samo, jak Ty

Prezesi, jakieś zgromadzenia... Dobrze się czujecie ?

Gdyby to był klub jakiegoś "świeżego" modelu... Ale nie, mamy stare, nie produkowane już auto, którego poducent zbankrutował... Stowarzyszenie ? Po co ?

Bez obrazy... Równie sensownie jest założyć... "Stowarzyszenie pijących na ławce browar"

I żeby nie było... To nie ja piję te piwa... Ani żadnym prezesem, szefem, czy innym kołkiem do bicia być nie chcę i nie zamierzam...



Tyle ode mnie... Idę pod prysznic.
  
 
ZOLTAR!!! ZOLTAR!!! ZOLTAR!!! NA PREZESA!!! NA PREZESA!!!
Dostaniesz hojinkę zapahowom - cytrynowom! Nie cieszysz się?
  
 
Łubudubu łubudubu niech żyje nam ZLOTAR prezes naszego klubu niech żyje nam

to spiewałem ja Cezariusz
member klasy podstawowej

  
 
Za żadne skarby

"Hoinki" i tak mi nie dasz
  
 
Cytat:
2004-07-13 13:01:41, Zoltar pisze:
"Hoinki" i tak mi nie dasz



Dawaj adres pocztowy! Zobaczysz, że Ci wyślę!
  
 
To ja pozwolę sobie jedynie dopowiedzieć kilka szczegułów, o których chyba nikt nie raczył wspomnieć wcześniej... a konkretnie nie były one wyjaśnione, co zrodziło niepotrzebne kłótnie, na niedotyczące nas tematy.

Po pierwsze, priorytetową sprawą jest fakt, iż klub - stoważyszenie BGC nie ma nic wspólnego z działającą tam "knajpką"
Owa gastronomia, działa tam na zasadzie bardzo popularnego ostatnimi czasy - outsoursing' u. Sam klub jest instytucją non profit, co zwalnia go z pewnych - wspomnianych wcześniej obowiązków.

Przede wszystkim rejestracja tego typu stoważyszenia jest nieodpłatna.
Podobnie sprawa ma się ze sprawozdaniami finansowymi... po prostu ich nie ma zważywszy na fakt, iż taka instytucja nie prowadzi działalności zarobkowej.

To na tyle, jeśli wierzyć słowom prezesa i założyciela BGC

Pozdrawiam - SpeedR
  
 
Tak się skłąda, że zakładaniem, prowadzeniem stowarzyszeń/fundacji o profilu kultura/sztuka zajmuję się zawodowo. Właśnie jestem, a właściwie jesteśmy (bo pracuje przy tym zespół ludzi) w trakcie zakładania kolejnej. Z dobrego serca radzę wam - dajcie sobie spokój. Napewno nie wygląda to tak, jak opisywał wam to wasz kolega - to jest cholernie skomplikowane. Wydacie na to kupę kasy, będą potrzebne opinie prawników, musicie założyć konta bankowe (cholerne prowizje) - doroczne sprawozdania merytoryczne i finansowe. Nawkurzacie się tylko. W przypadku strowarzyszenia musi być zarząd, członkowie (składki itp.) - Teraz przepisy się zmieniają (U.E.) wszystko musci być dograne. Oczywiście można założyć takie stowarzyszenie krzak, byle jak to zarejestrować i jakoś tam prowadzić - ale po co? Jednak jeśli się uparliście pytajcie - powiem jak ominąć parę przepisów

Chopin