Syndrom Mad Max"a :)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Może nie każdy od razu łapie o co chodzi, ale podobno jest to naukowe określenie (nawiązujące oczywiście do filmu Mad Max ) syndromu występującego u współczesnych kierowców.
Chęc udowadniania wszystkim na drodze, że jest się najlepszym i najszybszym

Czy Wy tak macie? Bo ja czasem tak, choć ostatnimi czasy łapię się na tym coraz rzadziej...

Precyzując: chodzi mi o takie zachowania:
-miganie światłami kierowcom jadącym przed nami wolniej niż my byśmy chcieli,
-wjeżdżanie przed jadących "za wolno" lewym pasem i dawanie po hamulcach,
-uczepianie się ogona samochodów którym mimo wszystkich naszych starań jakimś cudem udało się nas wyprzedzić...
- itp... itd... pozostawiam to Waszej inwencji twórczej, pomysłowości i wyobraźni ...

Uwaga: proszę traktować ten wątek z przymrużeniem oka i nie marudzić, moralizować, tłumaczyć, że powinno się jeździć prawym pasem a nie lewym (każdy to wie).
Czekam na konstruktywne wypowiedzi
  
 
mnie ten syndrom jeszcze nie dopadł

nie mrugam światłami bo szkoda mi żarówek

nie zajeżdżma i nie hamuje przed nosem bo szkoda mi klocków

a tak ciut powazniej to muszę mieć zły dzien i ktos musi wkonac taki manewr to wtedy zemsta Speeda go dosięgnie
  
 
Już teraz wiem jak się nazywa moja choroba .
Nie da się ukryć ale jak ktoś dużo jeździ i zawsze ma mało czasu to wymienione przez MacTB reakcje są wywoływane wręcz podświadomie
  
 
no tak zdarza mi się zbyt spektakularnie czasami wyprzedzić, ale raczej trudno mnie sprowokować
  
 
ujawnia sie na szczescie tylko w extremalnych przypatkach staram sie byc spokojny
  
 
Cytat:
2004-12-04 21:03:46, Bolls_no1 pisze:
Już teraz wiem jak się nazywa moja choroba . Nie da się ukryć ale jak ktoś dużo jeździ i zawsze ma mało czasu to wymienione przez MacTB reakcje są wywoływane wręcz podświadomie


tą chorobę bardzo skutecznie leczy wypadek, w moim przypadku 11 letnie dziecko, choć nie była to moja wina, teraz na widok pieszego paraliżu dostaję
  
 
Cytat:
2004-12-07 07:52:37, Jarek_2 pisze:
tą chorobę bardzo skutecznie leczy wypadek, w moim przypadku 11 letnie dziecko, choć nie była to moja wina, teraz na widok pieszego paraliżu dostaję



dobrze wiem o czym mówisz
  
 
JAREK_2 to prawda nikomu nie zycze ale to jest lekarstwo bardzo skuteczne
  
 
Cytat:
2004-12-07 07:52:37, Jarek_2 pisze:
tą chorobę bardzo skutecznie leczy wypadek, w moim przypadku 11 letnie dziecko, choć nie była to moja wina, teraz na widok pieszego paraliżu dostaję



Wypadki się zdarzają .... jednak codzienność różni się od szczególnych sytuacji. Ja też przeszedłem poważny wypadek (auto=szkoda całkowita) jednak całkowita samolubność na drodze jest cholernie irytująca. Rozumiem, że są różnice w osiągach samochodów i umiejętnościach kierowców ale ignorancji dla reszty użytkowników polskich "dróg" nie potrafię przemilczeć.
  
 
ja już pomijam kwestię kierowców i osiągów samochodów, chodzi mi o to że pieszym wmawia się że na przejściach mają pierwszeństwo, dlatego gnoje stoją grzecznie przy krawężniku po to by w ostatniej chwili wtargnąć przed samochód, bo dobrze wiedzą czym to skutkuje dla kierowcy, jeśli ktoś z was jeździ rano w niedzielę poza miasto, to częstym widokiem są tabuny ludzi (chyba do kościoła) idących jak stado krów, bo przecież państwo im dało drogę (tym miejscowym), więc ich nie obowiązują zasady ruchu drogowego, ostatnio sporo jeżdżę Radom-Kraków, na trasie królują furgonetki typu TDI, wyprzedzają wszystko nawet w najbardziej kretyńskich miejscach, chyba to rekompensata za wydaną kasę na silniczek i jego możliwości
co do mojego wypadku z dzieckiem, to tylko złamało nogę i potłukło się, choć glut wyskoczył jak z procy, prosto pod samochód
  
 
jezdze szybko, ale nie na chama, nie migam swiatlami, nie trabie, nie zajezdzam drogi, czasem sie gdzies wcisne Czy jestem MadMax`em?!
A tak powazniej, to czasem szarzuje na drodze, szczegolnie jak na pare minut mam spotkanie z klientem, albo prezesem, staram sie wykorzystywac dostepne kawalki drogi, nie lubie wyprzedzac na jednopasmowce, tylko predkosci czesto sa wielokrotnosciami dozwolonych...
Piesi --- temat rzeka, chociazby w meksyku nie maja pierszenstwa i nikt tam nie wyskoczy, taka prawda, latwiej jest chyba sie czlowiekowi zatrzymac niz rozpedzonej kupie zelastwa zwanej autkiem, powinno byc wiecej przejsc z sygnalizacja i pierszenstwo dla auta na drodze, ono sie tam czuje jak ryba w wodzie, to jego terytorium.