Dziura w jezdni i konsekwencje

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
warto przeczytać i się natą okoliczność przygotować
  
 
do czego jest ten link bo mnie się jakieś głupoty otwieraja
  
 
malin już cos w drugim linku przyfiksował
  
 
sory coś mam problem z kompem wklejam jedno wychodzi innaZdębiałem! - przyznaje kierowca
18.04.2006 05:36
/ INTERIA.PL
Jan Wileński, doświadczony wodzisławski taksówkarz, uszkodził na miejskiej drodze swojego volkswagena sharana. Zgłosił się do miasta o odszkodowanie i złożył rachunek na 480 złotych. - Powiedzieli, że przyjmują faktury od 500 złotych.


Zdębiałem! - przyznaje kierowca. - Ja jeżdżę vanem, więc u mnie rachunek i tak był bardzo wysoki. Zazwyczaj po uszkodzeniu koła, u mechanika zostawia się najwyżej 300 złotych. A za pół tysiąca to można już „pół „malucha” wymienić - dziwi się kierowca.

Taksówkarz miał pecha 13 lutego. Jechał z klientem ulicą Stromą, która w tym roku zasłynęła jako jedna z najgorszych w mieście. A wszystko dlatego, że po zamknięciu wiaduktu przy ul. Jastrzębskiej, kierowcy tamtędy skracają sobie drogę do centrum. W ciągu kilku tygodni osiedlowa droga została podziurawiona dosłownie jak szwajcarski ser - opisuje zdarzenie „Dziennik Zachodni”.

- Jechałem bardzo powoli, tam jest ograniczenie do 20 kilometrów na godzinę. I szybciej się nie da, takie są dziury. Ale jednej wyrwy nie zauważyłem, a była bardzo głęboka - przypomina. Usłyszał tylko głuchy trzask z prawej strony. Uszkodził koło, drążki stabilizacyjne i kierownicze. Wiedział, że to droga miejska, więc wezwał policję. Zrobiono zdjęcia, spisano protokół. Dziura miała głębokość 26 cm.

- Przecież to miasto odpowiada za stan drogi. Nie będą strat pokrywał z własnej kieszeni, drogi są przecież ubezpieczone - wyjaśnia kierowca.

Zwrócił się więc do miasta na piśmie w sprawie wypłacenia odszkodowania. Nakazano mu doręczyć rachunki od mechanika. - Załatwiłem sobie używane części i zapłaciłem 480 złotych. Wszystko przedstawiłem w urzędzie - wyjaśnia. Odpowiedź nadeszła 27 marca. Jej treść spowodowała, że kierowca oniemiał.

Prezydent miasta po analizie dokumentów negatywnie rozpatrzył wniosek o wypłatę odszkodowania za powstałą szkodę. Powód? - Polisa z tytułu administrowania drogami miejskimi na terenie Wodzisławia Śląskiego przewiduje franszyzę integralną w wysokości 500 złotych, natomiast dostarczona faktura opiewa na kwotę 480 złotych. W związku z powyższym polisa nie obejmuje swoim zakresem roszczenia - pisze w odpowiedzi naczelnik wydziału inwestycji Janina Szymecka-Pysz.

- Gdybym wiedział, to mechanik napisałby kwotę 510 złotych. Co za problem? - mówi kierowca. Mało tego, że rachunek za mały, to urzędnicy zasugerowali, iż taksówkarz sam jest sobie winien. - Stosując się do obowiązującego oznakowania oraz zachowując szczególną ostrożność stosownie do panujących warunków atmosferycznych, można było uniknąć szkody - napisała pani naczelnik. Tak samo uważa wiceprezydent miasta Jan Zemło.

O co chodzi z rachunkiem na 500 złotych? - Taką mamy umowę z ubezpieczycielem. Faktycznie to zbyt wygórowana suma, będziemy chcieli w nowej umowie zmniejszyć kwotę do 200 złotych - wyjaśnia wiceprezydent Zemło. Co teraz ma zrobić kierowca? - Tak czy inaczej w takich sytuacjach pozostaje jedynie droga sądowa. Jeżeli sąd uzna, że mamy zapłacić, to z pewnością to zrobimy - dodaje.
Zobacz ostatnie wydanie naszego biuletynu. INTERIA.PL

[ wiadomość edytowana przez: malin2 dnia 2006-04-19 14:21:07 ]