Rowerzyści

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Taki ciekawy artykulik: http://moto.onet.pl/1374731,2217,artykul.html[addsig]
  
 
Echh , mialem kilka sytuacji gdzie w ostatniej chwili dojrzalem takich lebkow , to sie tyczy tez pieszych
  
 
dobrze nazwane
samobójcy
  
 
co tam było bo chyba strona juz nie istnieje
  
 
Cytat:
2006-11-27 23:15:53, looqasch pisze:
co tam było bo chyba strona juz nie istnieje



Istnieje tylko link trzeba sobie poprawic

masz tutaj moto.onet.pl/1374731,2217,artykul.html
  
 
Święte słowa. Chyba każdy z nas miał taki przypadek i znikomą przyjemność spotkać na swej drodze samomójcę na 2 kołach :/ a jak deszcz leje...toż to tragedia. Jedzie taki, zatacza się, ledwo co widzi ale jedzie - oczywiście bez oświetlenia albo z jakimś mini światełkiem
  
 
Cytat:
W połowie długości naczepy z przerażeniem zauważam, że z przeciwka nadjeżdża dwójka nieoświetlonych i ciemnych rowerzystów, którzy jadą obok siebie (!), zajmując cały pas ruchu.



Czego On tak panikuje, w takiej sytuacji wystarczy zamknąć oczy i włączyć wycieraczki
  
 
Artykuł trochę tendencyjny. Masa krytyczna działa u mnie w mieście naprawdę super a jazda dwóch rowerzystów obok siebie to nie koniec świata.
Co do oświetlenia i ubrań to zgadzam się

Pzdr
  
 
jeszcze jedna rzecz : uważam że w ramach kursu na prawo jazdy powinno być zawarte przejechanie conajmniej 1000km na rowerze po drogach...

wtedy może część kierowców zmądrzałaby na tyle że nie wyprzedzałaby rowerzysty w odstępie 15cm, z różnicą prędkości 100km/h, i nie hamowała z ABSem, gdy okaże się że brakło miejsca na wyprzedzanie...

a część rowerzystów zastanowiłaby się czy nie lepiej potrenować w górach, niż szpanować wypasionym góralem np na drodze krajowej nr 4...

---------------------------------------------------------

post piszę jako osoba, która :

1) kilkakrotnie przejechała rowerem z sakwami DK Nr. 1 Cieszyn - Gdańsk ( włącznie z A1 pod Łodzią i S6 Gdańsk )
2) trasę Bochnia - Władysławowo pokonała w/w rowerem w 2 dni, a dokładnie w 15h12min + 12h22min )
3) jeździ codziennie po wiadomym mieście na "szosie" na uczelnię, nie korzystając ze ścieżek rowerowych i wciąż żyje...
4) wypasionego górala używa w górach

5) wie że dla niektórych kierowców nawet rowerzysta we wściekle-pomarańczowej kurtce z odblaskami, z rowerem wymalowanym odblaskową farbą, i z kilkoma światełkami z przodu i z tyłu, z fajerwerkami i fanfarami... jest po prostu niewidoczny, i już...
6) cichociemnych rowerzystów wyklina na prawo i lewo zza kółka
7) zawsze ( ale to zawsze ) zachowuje conajmniej 1 metr od wyprzedzanego rowerzysty... nawet jeśli muszę za nim jechać 20km/h przez 500m
---------------------------------------------------------------
pzdr
  
 
Nie tak dawno temu byłam świadkiem jak trafił swój na swego, tzn. d...ły się po ciemku dwa rowerki. Jeden jechał prosto, drugi skręcał w lewo i oglądał się do tyłu, czy go stuknę, czy nie. Coś mnie tknęło i na wszelki wypadek się zatrzymałam. Dostawczak z naprzeciwka też.
Obydwa roweki miały jakieś mizerne odblaski - w światłach samochodu było toto widać, ale oni nawzajem się niestety nie zauważyli i zrobiło się bum. Dziewczyna spadła z roweru i uderzyła tyłem głowy w asfalt. Na szczęście zaraz się podniosła. Drugiemu nic nie było.
Ciekawe, czy kupili sobie jakieś światełka ?
  
 
pomijam problem braku oświetlenia roweru przy jeździe po ciemku - bo jest to sprawa oczywista

ale jeśli chodzi ogólnie o problem nasze drogi i rowery na nich to wg. mnie jest to kontynuacja zwalania odpowiedzialności na kierowców (czy to samochodowych, czy rowerowych) przez tych do których ona należy (poczynając od panów na p.. kończąc na wszystkich zarządcach), czyli wszystkich odpowiedzialnych za nasze drogi (a raczej ich brak) oraz stan tych co są (a przynajmniej tych resztek co jeszcze zostały)

Jakże inaczej i spokojniej wyglądały by spotkania kierowca-rowerzysta, gdyby ten pierwszy przed chwila zjechał z autostrady, którą dotarł do celu, na drogę lokalną, a ten drugi właśnie zjechał ze ścieżki rowerowej w miasteczku i jedzie do drugiego miasteczka


  
 
to swoją drogą, że nie ma po czym jeździć, dlatego ostatnio coraz częściej ładuję rower na auto, i jadę w góry...

ale dodajmy do tego też kulturę naszych kierowców... a raczej jej brak :/

kilka razy zdarzyło mi się wyskoczyć na rowerku za Wiedeń... na zwykłą drogę powiatową w stronę czeskiej granicy...

SZOK!! nie wiedziałem co się dzieje... ruch był spory, ale nikt nie trąbił, nikt do rowu nie spychał, każdy ominął z odpowiednim odstępem, ustąpił miejsca... wróciłem do domu ciężko chory...

pzdr
  
 
Cytat:
2006-11-29 13:10:36, marcinm pisze:
ale dodajmy do tego też kulturę naszych kierowców... a raczej jej brak :/ kilka razy zdarzyło mi się wyskoczyć na rowerku za Wiedeń...



no o tym właśnie mówię, tylko do tego żeby była kultura to muszą być warunki (żeby jeść przy stole potrzebny jest stół) - po przejechaniu 400km w Polsce czuję się jak po przejechaniu 1200km za granicą (i zajmuje to podobny czas) tylko nerwy mam mniej zszarpane

tak samo z rowerem człowiek przyzwyczajony do jazdy po ścieżkach rowerowych, po pierwsze uczy jechać się prawą stroną co by mogli go mijać jadący z przeciwka, a po drugie wjeżdżając na jezdnię jest ostrożniejszy i zwraca większą uwagę na przepisy na ruchu drogowego (w tym widoczność - czyli oświetlenie, odblaski)


  
 
Właśnie wróciłem z przejżdżki samochodem.........
I o "grubość włosa" minąłem rowerzystę
Jedzie cymbał środkiem drogi i całkowicie nie widoczny ubrany na ciemno no i oczywiście jechał "na gazie" ruchem falującym
  
 
Cytat:
2006-11-29 20:25:14, looqasch pisze:
i oczywiście jechał "na gazie" ruchem falującym



dobrze, że nie kierował ruchem, kiedyś widziałem jełopa, który "zaparkował" na środku skrzyżowania i robił za policjanta, jaja były niemiłosierne