[125p] FSO 125p 1.5C (1600 ME) alias Biedrona

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Gdy okazało sie, że mój poprzedni kizior (alias Landryna) się zwichrował był po tym jak w 54 rocznicę FSO zaatakowała go latarnia, rozpocząłem poszukiwania następcy. Po obejrzeniu kilkunastu trupów picowanych do sprzedazy jak sie tylko dało trafiłem na tego kopciuszka. Z zewnątrz obraz nędzy i rozpaczy: zmatowiały lakier, kilka wiekszych ognisk korozji, brak listwy, pogiete zderzaki i wgniecione tylne lewe drzwi. Środek też pozostawiał wiele do życzenia, niebieski neon na mobiletcie, dziury po głosnikach, zarwany fotel, dwa różne pasy, syf i malaria. Silnik po kuracji selektolem, gaz skrecony ze ledwo jechał. Idealny kandydat

Jedynymi zaletami samochodu były idealne podwozie (zdrowiusienkie podłużnice, progi i podłoga prawie jak spod igły), fakt ze nie był ruszany przez blacharza, instalacja gazowa i cena adekwatna do stanu.

Kizior to typowy przedstawiciel rocznika '86. Kolor L80 (najszybszy), silnik 115C, most jugosławiański, wersja C czyli bez takich luksusów jak obrotomierz, zapalniczka, czy ogrzewana tylna szyba, bonusowo skrzynia V.

Jednak co fabryczne to złe i zaczęły sie przeróbki ułatwiające życie. Na pierwszy ogień poszedł kolektor GSI, nowe amortyzatory na tył i truckowskie na przód, elektryczny wentylator chłodnicy. Później porzadek we wnętrzu: fotele i konsola z caro MR '93, okrągłe zegary z końca produkcji, konsolka z zegarami z mojego poprzedniego, mniejsza kierownica i inne drobiazgi. Do tego z zewnątrz chromowane lusterka i wycieraczki, czarna matowa maska z ETG Płock. Po polerce lakieru nawet zaczęło to wyglądać.

W międzyczasie stuknęło mu 10000 km i przyszła pora na wymianę ol... yyy... silnika. W 115C treba by było sporo zainwestować (wałek rozrządu, pompa oleju, olej itepe itede), a pod ręką miałem 1.6 z plusa z wszystkimi gratami potrzebnymi do zapakowania go pod maskę. Decyzja była natychmiastowa.

Po perypatiach typu pekniety wydech (gwarancja na spaw była do bramy, wytrzymał 15 000 km), alternator nie psujący do silnika z plusa, czy problem z połączeniem chłodnicy z silnikiem, 1.09.06 o 9.30 1.6 zagrało klekotem zaworu na pierwszym cylindrze. 15 minut później zamarzł parownik (problemy z odpowietrzeniem układu chłodzenia, silnik działał tylko na gazie - brak instalacji Pb), a po niespełna pół godziny silnik zaliczył swoją pierwszą trasę, ciągnąc nadwozie spowrotem do Warszawy.

Silnik? Hmmm... 1.6 które kiedyś zasilał wtrysk Boscha, obecnie na gaźniku (kolektor fiatowski) z elektronicznym aparatem zapłonowym, ożenione z fiatowskim alternatorem (w końcu jakiś dut musiał sie pojawić) i chłodnica z fiata z silnikiem poloneza (rzeźbiona kopułka termostatu).

Były tez przygody. Najpierw prawy przedni błotnik podczas upalania, a na zlocie w Krakowie dziadek w Matizie, któremu nie podobał sie kształt mojego tylnego zderzaka.



W majowy weekend udało się wreszcie wymienić prawy błotnik, podpicować inne fragmenty blachy (zostały tyko przednia lewe drzwi do roboty), częściowo obspawać nadwozie (podłużnice i ściana grodziowa) i założyć nowe felgi.

Z planów na najbliższą przyszłość: uzupełnić listwy, założyć wreszcie groki i szybki w prądzie oraz zrobić porządek z zawieszeniem.

  
 
ta gwarancja do bramy to mi tez cos Płockimi siersciuchami zajezdza Fiacik klasa i na zywo tez sie fajnie prezentuje szkoda ze nie było czasu dokładniej go obejrzeć
  
 
fajniutki fiacor
a kolor prędki ojjj... prędki!
jeszcze cię trochę roboty czeka ale na prawde fajnie to to wygląda
  
 
podoba mie się...szczególnie połączenie tak dzikiej czerwieni z czarnym matem
  
 
wywal rekiny i wstaw motylki 14 albo cokolwiek ale nie rekiny