Spajka przygoda z lataniem...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
jak kazdy wie jakby Pan Bog chcial zeby spajki latal to by go urodził ze skrzydłami, nie kazdy natomiast wie jak idiotycznie spajki by z nimi wygladal

od dawna chcialem zalozyc ten watek, glownie po to zeby rozpropagowac wsród Was idee latania albo chociaz nieco ją Wam przyblizyc

zaczęło się to wszystko 13.11.06 gdzie po nudnych 125h wykladow teoretycznych wsiedlismy z instruktorem do Cessny 152 ale o tym kiedy indziej...

dzis po 10h lotow dookoła lotniska z instruktorem pojawila sie super pogoda i nadszedl czas na moje loty samodzielne. po przerwie swiatecznej instruktor chcial mnie rozruszac i zrobilismy dwa loty razem zebym sobie przypomnial procedury i tak tez zrobilismy. po wyladowaniu malo mi bylo i poprosilem o jeszcze jeden lot zeby nabrac pewnosci siebie. Startujemy po raz trzeci, daje pelen gaz, cessna odrywa sie powolutku przy jakis 70kt zaczynam wznoszenie az nagle na jakis 150ft (50m) nad ziemia slysze mocne łomot. Najpierw cos jak panwekowoz Bolimy na wys obrotach, pozniej jak GLI Łazika w kolumnie w Wawrze. Kabina napelnila sie smrodem spalenizny. I pojawil sie problem, silnik pracowal nadal, slychac bylo ze juz tylko na 3 garach ale ciagnal. Spojrzelismy ze jestesmy zaraz za lotniskiem, nad lasem. Ostry zakret w lewo, szybki mayday na wieze zeby dali nam cale lotnisko i siadamy na skos byle szybciej na ziemie. Przed sama ziemia wylaczylimy elektryke w samolocie, silnik zgasł sam i otworzylismy kabine. Po przyziemieniu i szybkim hamowaniu ewakuacja. Zazwyczaj wgramolenie sie do tej malej kabinki wielkosci malucha, zapiecie pasow, podpiecie sluchawek zajmuje mi strasznie duzo czasu tak teraz zrobilem to wszystko chyba z predkocia swiatla, nawet nie zapomnialem okularow przeciwslonecznych wziac ze soba nogi mialem jak z waty, przestraszylem sie jak cholera

co sie okazalo drugi lewy cylinder pękł po obwodzie, czapa cylindra odlazla na pare cm od reszty i bardzo ladnie bylo widac tlok. na szczescie nic sie nam nie stalo a do pozaru bylo blisko

godzine schodzila ze mnie adrenalina a pozniej wsiadlem i wykonalem pierwsze sam w kabinie loty dookola lotniska ale juz nie na SP-KOL

nadal mam lęk wysokości
  
 
A ile taka przygoda z lataniem kosztuje i co trzeba pokolei zrobić tzn badania i itp.
  
 
kurs teoretyczny 900zl, praktyczny 45h nalotu 22tys, musisz miec badania II klasy lotniczej

do tego sluchawki 500-1000zl, nakolannik 100zl, mapy kalkulatory itd kolejny 1000zl



[ wiadomość edytowana przez: SPAjK dnia 2007-01-08 23:20:07 ]

[ wiadomość edytowana przez: SPAjK dnia 2007-01-08 23:20:52 ]
  
 
25tys zlotych za calosc?? Chyba juz bym wolal kupic Pande
  
 
I za te 25 koła można się spier... z 50 metrów na glebę...

Masz chłopie nerwy...
  
 
Spajki, Ty masz pomysły , ja ostatni raz siedziałem w samolocie jeszcze zanim Ty pojawiłeś się na tym pięknym świecie i do dziś mam dość latania. Oczywiście byłem pasażerem bo sterów bałem się dotknąć.
  
 
Cytat:
2007-01-08 23:26:58, jacekes pisze:
I za te 25 koła można się spier... z 50 metrów na glebę...


Ale z jaką klasą! Z balkonu każdy może dać nura.
Wypas sprawa Też mi sie to zawsze podobało.
Ile można czytać Meissnera

[ wiadomość edytowana przez: OLO dnia 2007-01-09 06:22:33 ]
  
 
SPAJKi zaimponowałeś mi WOW

  
 
Tak się zastanawiam - też będziesz tu ćwiczył nad Nieporętem? Bo mi tu Cessny co i rusz latają i nawet odpowiedniki "bączków" w powietrzu robią.

Na lęk wysokości najlepszy podobno jest skok "bungee" - mój znajomy polecał.
  
 
hehe grzesiu dokladnie nad Twoim domem od 0 do 3500ft rozciaga sie spore koło o promieniu jakies 4km zwane Strefą TSA-25. A strefa to nic innego jak miejsce gdzie mozesz wleciec i mieszcząc sie w jej obrebie robic co Ci sie tylko podoba z samolotem. Kazdy uczen pilot podczas kursu w strefie bywa po pare godzin, uczy sie wznoszeń, zakrętów i innych. Zreszta dolot do strefy jest czescia egzaminu. Wiele razy kręciłem nad Twoim domem


[ wiadomość edytowana przez: SPAjK dnia 2007-01-09 09:18:46 ]
  
 
Spajk i nie wpadłeś ani razu do Grzecha na herbatę?
  
 
SPAjK następnym razem zrzuć Kootowi jakieś ulotki czy też inny ładunek napewno się ucieszy

  
 
Mam ciekawy "bukiet" reakcji. Cieszę się, że Spajki lata, żałuję że choć skrzydłami nie pokiwał jak przelatywał, natomiast informacja, że mi tu jakąś strefę zrobili podsunęła mi pomysł utworzenia stanowiska "pom-pomów" na dachu.
  
 
Co to są pom-pomy to już chyba tylko kombatanci wiedzą..... i to generalnie ci przy angolach blisko byli np. na okrętach wojennych....
  
 
dzis dowiedzialem sie czegos dosc przerazajacego... otoz okazalo sie ze cylinder ktory ulegl uszkodzeniu podczas mojego lotu zgodnie z papierami mial 8-krotnie!!! przekroczony resurs!!!!!!!!

powiedzenie ze jak sie przezyje nauke w aeroklubie to przezyje sie wszystko nabiera znaczenia
  
 
To się do prokuratury nadaje.
  
 
Widzę, że nic się tam układy nie zmieniły. Jak pracowałem po sąsiedzku z Aeroklubem, to przy uruchamianiu ich samolotu zawsze asystowali strażacy. Ogień buchał z niego na metr do góry.
  
 
Art 174 kk pod to pasuje, od 6 miesięcy do 8 lat. Kto tam jest odpowiedzialny za dopuszczanie takiego sprzętu do lotów?
  
 
pewnioie Spajk powiedzial "co, ze ja nie polece??!!"
  
 
Cytat:
2007-01-09 06:22:04, OLO pisze:
Ile można czytać Meissnera



Szkoła Orląt jeśli dobrze pamiętam
pozyczyłem komuś i już nie wróciła...